Rozdział 9. Listy

289 21 3
                                    

Kartka leżała na stole w kuchni. Neville płakał, ściskając ją w dłoniach. Czuł się oszukany. Porzucony w momencie, w którym zaczynał myśleć, że wreszcie ma do czego wracać.

Neville,

Przykro mi, że nie żegnam się z Tobą osobiście. Mógłbym teraz napisać, że nigdy nie składałem żadnych obietnic, ale wiem, że to nie jest do końca prawda. Siedzieliśmy w tym razem, byłeś obok, gdy wszystko w moim życiu się sypało. Praktycznie mieszkaliśmy pod jednym dachem i jeśli to nie była obietnica, to…

Wyobrażam sobie, jak bardzo w tej chwili cię ranię. Chcę jedynie prosić, żebyś spróbował mnie zrozumieć. Zawsze to robiłeś, znasz mnie lepiej, niż ktokolwiek inny. Nie mogę tu zostać. Severus nie żyje i mimo że bardzo chciałbym być teraz obok Ciebie, muszę spróbować jakoś ułożyć swoje życie. Przepraszam. To brzmi okropnie, gdy teraz to czytam, ale nie potrafię ująć tego inaczej w słowa. Błagam, nie czuj się w tej chwili nieważny. Jesteś dla mnie ważny. Cholernie ważny. Muszę jednak wziąć to na swoje barki i od nowa zbudować swoje fundamenty. Nie mam prawa Cię tym obciążać, choć to tak bardzo boli.

Nie chcę stracić naszego kontaktu, ale nie mogę zdradzić ci mojego położenia. Ludzie będą za wszelką cenę próbowali mnie znaleźć, mogliby śledzić Twoją sowę. Mogę jednak obiecać, że będę do Ciebie regularnie pisał. Jeśli nie chcesz mieć ze mną już więcej niczego wspólnego, rozumiem to. Cholera, zasługuję na to. Proszę Cię jednak, pal moje koperty, nawet jeśli nie zamierzasz ich otwierać. Nie mogą dostać się w niepowołane ręce. Może i brzmię teraz jak Moody, ale mam ku temu powód. Proszę, Neville, jeśli jesteś w stanie mi zaufać, zrób to. W mojej sypialni znajdziesz prawo własności tego domu. Jest teraz twój. Zrób z nim, co uważasz za słuszne.

Chciałbym napisać więcej, ale nie jestem w stanie. Za bardzo trzęsą mi się dłonie. Zresztą czuję, że żadne słowa nie naprawią tego, co zrobiłem. Jestem palantem.

Jeszcze raz przepraszam,

Harry
 
---

Kolejny list przyszedł dopiero kilku tygodniach. Zastał Neville’a odśnieżającego podjazd i został dostarczony zwykłą, mugolską pocztą. Na kopercie był tylko odbiorca, brakowało danych nadawcy.

Drogi Neville’u,

Wybacz, że odzywam się po takim czasie, ale dopiero teraz mam wrażenie, że jakoś ogarnąłem swoje życie w nowym miejscu. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak ciężko. Wychowywanie dziecka to trudniejsza sprawa, niż kiedykolwiek mi się wydawało. Czasami nawet mam wrażenie, że powoli zaczynam rozumieć Dursley’ów, ale szybko się z tego otrząsam.

Mój syn za pół roku skończy sześć lat. Urodziny będzie miał w piątego maja. Nie powiedziano  mi, kiedy dokładnie się urodził, więc to data, którą sami wybraliśmy. Wiele rzeczy musieliśmy tak ustalić. Kiedy ktoś w pierwszych latach życia wychowuje się praktycznie bez żadnych zasad, ciężko jest mu nagle odnaleźć się w świecie, w którym dłonie myje się po spacerze, a zabawki sprząta przed pójściem spać. Sam nawyk chodzenia spać o stałej godzinie był czymś, o co długo musiałem walczyć.

Adopcja nie jest łatwą drogą rodzicielstwa. Bierzesz do siebie już w znacznym stopniu ukształtowanego małego człowieka i choć na początku próbowałem go wychowywać, teraz zwyczajnie staram się przeżyć każdy kolejny dzień. Może bardziej pasowałoby tu słowo „przetrwać”, ale staram się być optymistą. Mam nadzieję, że jedzenie płatków śniadaniowych o każdej porze dnia nie jest zbrodnią na przeciętnym pięciolatku.

Umieranie codzienneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz