17

316 18 46
                                    

Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że przez rolety, które mieliśmy w pokoju przebijają się promienie słoneczne. Chcąc się ruszyć, uświadomiłem sobie, że leżę przytulony do Willa, który dalej spał.

Nagle do mojej głowy powróciły wspomnienia z poprzedniego wieczoru. Tyle, że nie pamiętałem, kiedy zasnęliśmy.

Stwierdziłem, że nie będę się ruszać, aby nie obudzić chłopaka, który musiał być strasznie zmęczony przez to co przeżył. Ale nie był to jedyny powód, dlaczego się nie ruszałem. Możliwość leżenia koło niego było czymś czego nie mogłem doświadczyć od tak, więc brałem tego ile mogłem. Bo nie wiadomo, kiedy to mogło się powtórzyć.

Podczas snu Will wyglądał równie pięknie, jak gdy nie spał. Mógłbym patrzeć się na niego godzinami i nigdy nie znudziłby mi się ten widok.

Próbując nie budzić chłopaka, spojrzałem na zegarek, który stał koło łóżka. Wskazywał ósmą piętnaście, więc byliśmy już spóźnieni na lekcje. Pomyślałem jednak, że nie będę go budzić, ponieważ zasługiwał na jeden dzień odpoczynku. A wymówka, dlaczego nas nie było zawsze się znajdzie.

Po krótkiej chwili ponownie zasnąłem, przyglądając się Willowi.


✧・゚: *✧・゚:*


Obudziłem się, kiedy poczułem jak coś, a raczej ktoś koło mnie się rusza. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem że Will się obudził i leżał patrząc na mnie.

-Cześć- powiedziałem.

-Hej- opowiedział jeszcze zachrypniętym głosem, co było naprawdę cudownym dźwiękiem. Jak na mój gust mógłby mieć taki głos zawsze.

-Jak się spało?

-Zaskakująco dobrze. Ale chyba tylko dlatego, że miałem bardzo wygodną poduszkę- uśmiechnął się, co było kolejną rzeczą dzisiejszego poranka, jaka bardzo mi się podobała.

-Polecam się na przyszłość.

-Wiesz, która godzina?- zapytał po chwili komfortowej ciszy.

-Jak się poprzednio obudziłem to było trochę po ósmej, ale stwierdziłem, że nie będę cię budził. Zasługiwałeś na odpoczynek, a gdy opuścimy jeden dzień w szkole to się nic nie stanie.

-Dzięki, chyba masz rację. Dobrze, że tego nie zrobiłeś, jestem naprawdę wdzięczny. Nie pamiętam kiedy tak długo spałem. Jak chcesz to możemy wybrać się dziś do kina, tak zamiast tego piątku.

-Zgodzę się, jeśli pójdziemy do McDonald.

-Jasne, że pójdziemy- w momencie, kiedy to powiedział dzwonek w telefonie chłopaka zaczął grać. Sięgnął on po przedmiot i uśmiechnął się- Rachel dzwoni, nie będzie ci przeszkadzało jak odbiorę?

Słysząc imię dziewczyny od razu straciłem humor, chociaż wiedziałem ,że nie wiążę chłopaka z nią nic oprócz przyjaźni. Przynajmniej z tego co mi powiedział Will. Nie mając wyboru, pokiwałem jedynie głową na znak zgody, na co blondyn od razu odebrał połączenie. Nie skupiałem się zbytnio na jego rozmowie, więc jedynie wstałem z łóżka, na którym oboje nadal leżeliśmy. Przez to, że wczoraj zasnęliśmy w ubraniach postanowiłem się pójść ogarnąć i przy okazji zadzwonić do ojca z prośbą o pieniądze na leczenie mamy Williama.

Dałem chłopakowi jedynie znak, że wychodzę do łazienki i wyszedłem z pokoju, wcześniej biorąc jedynie telefon i czyste ubrania.

Powoli przechodziłem po pustych korytarzach, ponieważ wszyscy byli o tej porze w szkole. Kiedy wszedłem do łazienki jak najszybciej wziąłem prysznic. Od razu po wyjściu z niego poczułem się lżejszy. Ubrałem moje ulubione czarne dresy i tego samego koloru koszulkę, na którą nałożyłem zwykłą bluzę.

When the sun returns || solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz