rozdział 14

715 24 5
                                    

Noelia

Lerzałam jak rozjechana żaba na chodniku. Rozerwałam sobie jeansy od kolana w górę i zarysowalam lekko nogę. Myślałam, że będzie gorzej. Do domu nie wrócę, po pierwsze bo nie będę się z nimi kłucić, a po drugie od tej strony płyty nie dam rady się wspiąć. Dzwonię do Anastazji, ale nie odbiera. Pewnie obciskuje się gdzieś z Greysonem. Dzwonię do Klaudia, Klaudia to moja kuzynka która mieszka w tym samym mieście co ja. Ale nie odbiera, pewnie jest w pracy na drugą zmianę. Idę przed siebie bo co mi zostało. Idę do pobliskiego parku. Wszędzie jest ciemno gdyby nie lampy oświetlające ulice to pewnie leżała bym gdzieś znów. Na dworze było ciepło a po parku spacerowało kilka osób. Co mama sobie myślała zamykając wszystkie wejścia na posesję domu, może że jestem aż tak głupia, że nie wpadnę na pomysł przeskoczyć przez płot. Po śmierci taty jest całkiem inna niż przedtem. Mało kiedy się nami interesowała, ale teraz to już wogule. Podejrzewam że gdyby nie Angelika to lodówka stała by pusta a my nie miały byśmy czego jeść. Jeszcze ten Eljach czego on chce od naszej matki, bo to że jej nie kocha to widać na kilometr, na pewno widzi u nas jakieś korzyści ale nie mam pojecia jakie. Co on może dostać od czterdziesto letniej wdowy i dwójki dzieci. Tak rozmyślając poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni.

Numer nieznany
Dobry wieczór pani co gubi kluczyki.

Nawet nie muszę się domyślać kto to.

Ja
Dobry wieczór panu od czerwonego Mustanga. Skąd pan ma mój numer telefonu.

Pan z czerwonego autka
Mam swoje sposoby.

Ja
Nie łatwiej było znaleźć mnie przez Facebooka?


Pan z czerwonego autka
Wolelam się natrudzić. Jak pani dzień miną?

Ja
Zależy ktura połowa dnia. Ta pierwsza nawet dobrze, a tą drugą ledwo przeżyłam.

Pan z czerwonego autka
Można wiedzieć co się stało?

Ja
Pokłóciłam się z matką a puźniej skacząc przez płot rozerwałam spodnie.

Pan z czerwonego autka
To słabo.

Ja
No, a masz może miejsce żeby przenocować jedną osobę?

Pan z czerwonego autka
Jeśli tej osobie będzie pasować moje towarzystwo to jak najbardziej.

Ja
Nie mam innego wyjścia, jedną noc przeżyje.

Pan z czerwonego autka
Zawszę mogę zmienić zdanie.

Napisał a po chwili wysłał adres mieszkania. Zamuwiłam taksówkę i podałam adres. Taksówkarz był bardzo gadatliwy i całą drogę tłumaczył mi produkcję sera pleśniowego. Nic z tego co mówił nie zrozumiałam. Chwilę puźniej stałam pod jednym z bogatszych bloków w całym Chicago. Mimo że było ciemno to miejsce prezentowało się cudownie. Budynek był dookoła oświetlony lampkami ustawionymi przy chodniku, dużo zieleni, trawnik był ruwni ścięty. Wszystko prezentowało się wspaniale.
Zadzwoniłam domofonem pod dany adres ciężkie całe szklane drzwi się otworzyły. Weszłam do środka i wjechałam windą na piąte piętro, a cały Black lichyl ich dziesięć. Dzwi windy się otworzyły wyszłam na korytarz i jeszcze raz upewniając się w esemesach wymienionych z Olivierem sprawdziłam numer mieszkania 52. Podeszłam pod szare dzwi i zapukałam. Usłyszałam że ktoś wola proszę, sprawdziłam czy dzwi są otwarte po czym weszłam do środka. Po wejściu ukazało mi się przepiękne wnętrze. Dom był w odcieniach granatu szarości złota i czerni. Mały korytarz z którego było widać calą kuchnię z salonem, a po prawo były uchylone białe drzwi, zapewne do łazienki. Zdjęłam buty i weszłam głębiej. Kuchnia była przepiękna czarne meble i ciemny drewniany blat kuchenny nieduży okrągły czarny marmurowy stół i cztery przezroczyste krzesła. Tylam do kuchni stała grafitowa kanapa, a na wprost do niej czarna niska komoda, a nad nią wisiał ogromny telewizor. Po prawej był kolejny korytarz zapewnie prowadzący do sypialni właściciela. Weszłam do pomieszczenia z którego wychodziło światło. Zapukałam do drzwi i weszłam do pomieszczenia. Na ogromnym łóżku siedział Olivier, trzymając w rekach malutkie dziecko. Spodziewałam się raczej wszystkiego, ale nie tego.

Coś więcej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz