rozdział 10

999 28 3
                                    

Noelia

Czułam jakby ktoś mnie obserwowała całą drogę do domu. Lecz gdy patrzyłam w lusterka nic nad zwyczajnego nie widziałam, widocznie po prostu mi się zdawało. W domu byłam około godziny czwartej nad ranem. Nie miałam siły się myć przebrałam się w piżamę, i położyłam się do łóżka próbując zasnąć. W pokoju było strasznie duszno więc wstałam i otworzyłam szeroko okno, po czym z powrotem położyłam się do łóżka. Wszechświat najwidoczniej nie chciał dać mi spokoju, bo za oknem zaczęłam słyszeć różne odgłosy. Przez  zmęczenia zaczęłam mieć jakieś zwidy bo widziałam osobę chodzącą po posesji domu, i ten ktoś zaczął się zbliżać do okna. I to raczej nie były zwidy. Czy temu człowiekowi życie nie miłe, czego on tu szuka. Ja jestem zmęczona, głodna i zła, bo jakiemuś kolesiowi zachciało się podróży w nocy. Na dworze było dosyć jasno więc widać było, że to jakiś typ. Nie jestem typem dziewczyny która na widok robaka się drze, no ale kto normalny chodzi nocą i zgląda po domach. No jak to jego hobby to nich se patrzy w te okno, ale typek zaczął świecić latarką po oczach.
- No człowieku czy ci życie niemiłe. Możesz gapić się w te okno jak ci się to tak bardzo podoba, no ale nie świeć mi latarką po oczach. Tak dla świadomości, to niektórzy muszą rano wstać- nie zdziwię się, że sąsiadów obudzę. Matki nie ma w domu a siostra gdzieś tam się pewnie szwenda.
- No jak będziesz się tak darła to na pewno się pobudzą.
- co? Kto się pobudzi?
- Ci co muszą rano wstać, gadasz a nawet nie wiesz o czym- już wiem kto to. To ten który zabrał mi kluczyki od motora.
- Czego ty tu szukasz człowieku.
- A nic tak się rozglądam- spojrzałam na niego jak na głupka. Którym z resztą jest. Wstałam z łurzka i podeszłam do biurka aby zapalić lampkę stojąca na nim.
- Ładnie wyglądasz w tej piżamce- powiedział. Mogę się założyć, że się czegoś naćpał.
- Że kto. Ja?
- Nie święty Mikołaj- odwróciłam się i zamknęłam mu okno przed nosem zasłoniłam zasłony, zgasiłem światło i poszłam spać. Nawet nie zdążyłam się położyć do łurzka bo ktoś zaczął walić w okno.
- Co ty robisz człowieku- wydarłam się na niego.
- Przed domem jakaś laska wysiadła z samochodu i próbuje się doczołgać do domu- najpierw nie wiedziałam o co mu chodzi, lecz po chwili zrozumiałam, że to morze być Natalia. Wyszłam z pokoju i pokierowałam się w stronę wyjścia z domu. Od razu po otwarciu drzwi zauważyłam siostrę. Pijaną w trzy dupy. Nawet nie potrafiła ustać o własnych siłach, leżała na chodniku przed bramą na posesję domu.
-Boże dziewczyno ty masz czternaście lat. Jak mama cię zobaczy to cię zabije. Wstawaj i do domu- zaczęłam podnosić ja z ziemi. A raczej próbowałam.- Boże ile ty ważysz?
- Daj pomogę ci- podszedł bliżej i wziął Natalie na ręce w stylu panny młodej.
- No chociaż na coś się nadasz.
- Mogę ja tu zostawić i sama będziesz ją zbierać z tej ziemi- już więcej się nie odezwałam, Olivier zaniósł dziewczynę do salonu. Ale nie ma takiej opcji że ona tam zostanie.
- Nie, nie ma opcji bierz ją i zanosi na górę- chłopak wziął ją z powrotem i zaniósł na górę. Otworzyłam drzwi do pokoju a on wszedł i położył ją na łużku.
- Co ty sobie wyobrażasz dziewczyno! Co ja matce rano powiem co, kochana Natalka mamusi wyszła sowie w nocy na imprezę i się nachlała prawie do nie przytomności.
- Nie dżyj japy, ona i tak tego nie będzie pamiętać.
- Racja.
- A czy to nie ty się tak darłaś, że rano musisz wstać- zaśmiał się.
- Możliwe.
- O a jednak potrafisz w miarę grzecznie odpowiadać.
- Spieprzaj. A ty, to pewnie nie masz co robić od rana.
- Mam i to pewnie dużo ważniejsze od ciebie.
- Ta, a niby co.
- Muszę iść do pracy.
- Ty? Co od rana na zmywaku w jakiejś knajpie będziesz stał, bo do czego innego się nie nadajesz- zaśmiałam się z niego.
- No to się grubo mylisz moja droga. Jadę do mojej firmy na umówione spotkanie-okej tego to się nie spodziewałam. On i jakaś firma, ciężki mi to wyobrazić.
- Twojej, ile ty masz lat. Z jakieś dwadzieścia jeden i masz firmę?
-No może nie do końca moja. A ty niby co masz takiego do robienia od rana?
- Ja niestety chodzę jeszcze do szkoły.
- współczuję- odwrócił się i odszedł. Zamknęłam drzwi tym razem na klucz. Poszłam sprawdzić czy siostra siedzi w pokoju. Leżała w łóżku i spała, jestem ciekawa jak jutro wstanie i będzie miała kaca. Wróciłam do pokoju i zasnęłam.

***

Przed wyjściem z domu poszłam do pokoju Natali, jeszcze spała więc jej nie budziłam. W domu nikogo nie było, zeszłam na dół do kuchni, wyjęłam z apteczki jakieś leki przeciw bulowe, wzięłam jeszcze butelkę wody i zaniosłam na górę do pokoju małej pijaczki. Zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam z domu po czym pieszo skierowałam się w stronę szkoły. Po drodze myślałam gdzie mogła bym iść na studia, w końcu wyjdę z tej szkoły, zaczynam dopiero klasę maturalną ale większość osób już pyta czy mam wybrany kierunek. Jakiś czas temu w głowie miałam kosmetologię lecz nie widzę się w tym zawodzie. Gdy doszłam pod budynek liceum zaczął dzwonić mi telefon, była to mama. Odebrałam i czułam, że moje ucho zaraz pęknie.
- Czemu Natali nie ma w szkole - darła się jakby cały świat miał ją usłyszeć.
- A czemu ciebie nie było w domu?
- Gdzie jest Natalia i czemu nie odbiera telefonu.
- Nie wiem morze rozładował jej się. A ty gdzie jesteś.
- W pracy a gdzie mam być- zapytała myśląc, że jestem głupia.
- W nocy i wczoraj też byłaś w pracy?
- Noelia przestań, idź do domu i powiedz Natali, że ma iść do szkoły.
- No już lecę, zaraz mam lekcję nie zdążę a po za tym to moja córka czy twoja.
- moja ale twoja siostra, masz iść do niej i...- nie dokończyła bo się rozliczyłam. Dzwoniła jeszcze wiele razy ale wyłączyłam telefon i zostawiłam go w szafce na korytarzu.

***

Do domu weszłam około godziny dwunastej. Po drodze wstąpiłam jeszcze do super marketu aby kupić coś słodkiego bo w szafie zrobiły mi się pustki. Weszłam na górę i zapukałam do drzwi, nie słysząc sprzeciwu zajrzałam do środka. Dziewczyna leżała w łóżku i oglądała coś w telefonie.
- Kto rano wstaje temu pan Bóg daje. Wstajemy piękna- podeszłam bliżej przy łużku leżała pusta butelka po wodzie.
- A głośniej to się nie da mówić- zapytała naburmuszonym głosem.
- Ooo ktoś tu ma kaca- udawałam zdziwioną - pamiętasz coś chociaż?
- Aż tak to się nie napiłam.
- No właśnie widzę. Jadłaś coś?
- Jeszcze nie.
- A co chcesz.
- Co kolwiek.
Zeszłam do kuchni z zamiarem ronienia śniadania lecz przeszkodził mi w tym dzwonek do drzwi. W drzwiach stała Anastazja.
- Cześć - odezwała się po chwili wpatrywania się we mnie.
- Hej. Jak było u babci? - Jestem przekonana, że nie była u babci. Anastazja nie ma zamiaru podchodzić do matury i nawet się nie przykłada by jako tako zdać. Jej zasada to byle z klasy do klasy.
- No właśnie muszę ci coś powiedzieć- jestem ciekawa co, bo po niej można się wszystkiego spodziewać. Otworzyłam szerzej drzwi a dziewczyna weszła do środka. Usiadłyśmy w kuchni przy wyspie kuchennej.
- Nie będziesz zła?
- Nie będę.
- No bo, tak jakby jestem z Greyson.
-Że co - Greyson to mój były chłopak z którym byłam prawie rok czasu, ale znudziłam się mu. Myślał, że uda mu się grać na dwa fronty.
- Mówiłaś, że nie będziesz zła- zapytała zdziwiona. Nie była bym zła o wszystko, ale ono przespała się z moim byłym. Kiedyś ja tylko rozmawiałam z chłopakiem który się jej podobał, to nie odzywała się do mnie przez tydzień, a rozmawiałam z nim tylko po to by dowiedzieć się czy jego siostra robi paznokcie.
- I nie jestem- oczywiście, że jestem-ale pamiętasz jak potraktował mnie, uważaj na niego i nie daj się traktować tak, jak traktował mnie- gdy był pijany to nie raz mnie uderzył, a potem przepraszał i prosił bym mu wybaczyła.
- Zmienił się - oki czyli moja gadka na marne - raczej już pójdę- powiedziała po czym skierowała się do wyjścia. Jak chce z nim być to spoko ale puźniej niech nie wraca do mnie z płaczem.

Coś więcej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz