3. To się nie uda, Liam.

2.6K 153 23
                                    



Nazajutrz Cole faktycznie odezwał się do mnie z zaproszeniem na kolację w domu jego ojca. W pierwszej chwili miałam ochotę się wymigać, ale biorąc pod uwagę wczorajszą wpadkę, nie chciałabym, żeby zaczął się czegokolwiek domyślać. Dlatego też od około trzydziestu minut zakręcam włosy na lokówce i udaję, jakbym naprawdę miała po raz pierwszy poznać ojca faceta, z którym się spotykam.

Po ułożeniu włosów podchodzę do toaletki i spryskuję ciało drogimi perfumami. Na ułamek sekundy zastygram w bezruchu, bo większość kosmetyków i ubrań, które posiadam w swojej kolekcji, dostałam od Liama.

Otrząsam się z zamyślenia. Wskazówki zegara zaczynają wskazywać godzinę piątą trzydzieści, więc zostało mi jakieś dziesięć minut na ubranie się. Zakładam przygotowaną wcześniej czarną koszulową sukienkę, cienkie ciemne rajstopy oraz szpilki. Do beżowej torebki wrzucam kilka kosmetyków oraz telefon. Przyglądam się sobie w lustrze, a wtedy w mieszkaniu rozbrzmiewa dzwonek do drzwi. Podchodzę do wejścia, biorąc głęboki wdech, a następnie otwieram.

– Cześć – rzucam na widok elegancko ubranego Cole'a.

– Cześć. – Chłopak daje mi całusa w policzek, po czym przygląda mi się od stóp do głów. – Ślicznie wyglądasz.

Uśmiecham się słodko, mimo że na samą myśl o tej głupiej kolacji żołądek zaciska mi się w supeł.

– Dziękuję. Idziemy?

Cole zgadza się skinieniem głowy, dlatego opuszczamy mieszkanie i kierujemy się do jego samochodu. Zachowuje się jak prawdziwy dżentelman, co z pewnością odziedziczył po ojcu, ale na tym podobieństwa się kończą. Cole wydaje się być rodzinny, poukładany i czuły, zaś Liam jest jego kompletnym przeciwieństwem. Jest spontaniczny i bezpośredni. Zawsze mówi to, co myśli, kiedy jego syn zastanowiłby się co najmniej dwa razy nad swoimi słowami. Najgorsze jest to, że oboje w pewnym sensie mnie pociągają, ale wiem, że prawdziwą relację, opartą na uczuciu i wzajemnym zaufaniu może mi zapewnić wyłącznie Cole.

– Czy między tobą a twoim ojcem wreszcie zaczęło się układać? – pytam, kiedy oboje znajdujemy się w samochodzie. – Wcześniej nie chciałeś o nim rozmawiać.

Chłopak rusza spod mojego bloku. Jego palce mocno zaciskają się na kierownicy.

– Nie chciałem, bo tak naprawdę nigdy go nie miałem z nim kontaktu. Jak byłem młodszy spotykaliśmy się kilka razy do roku, główne na święta i urodziny, choć i tak nie zawsze się udawało.

– Nie było ci przykro z tego powodu? Że nie masz go na co dzień.

Cole przez chwilę milczy, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.

– Niedługo po moich narodzinach mama poznała swojego obecnego męża, który do tej pory traktuje mnie jak własnego syna – tłumaczy spokojnym tonem. – To on mnie wychował i był przy mnie, kiedy potrzebowałem ojca. Liam zrobił mojej matce dziecko, ale zamiast dorosnąć, wolał dać nogę.

Za każdym razem, jak słyszę podobną historię to robi mi się przykro. Nie potrafię sobie wyobrazić, co musi czuć dziecko, kiedy jedno z rodziców się nim nie interesuje. Mimo że Liam miał wtedy szesnaście lat, powinien wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.

– Nie masz mu tego za złe?

Wzrusza ramionami, nie odrywając wzrok od drogi.

– Facet mojej mamy dał mi wszystko, czego dzieciak taki jak ja mógłby potrzebować. Nigdy nie czułem, że kogoś w moim życiu brakuje. Podczas tych nielicznych spotkań traktowałem go raczej jak wujka niż ojca.

Zerkam na niego kątem oka. Cole również na mnie spogląda i posyła mi nieśmiały uśmiech. Łapie mnie za rękę, która dotychczas swobodnie leżała na udzie i splata nasze palce. Czuję motyle w brzuchu.

Sugar daddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz