Rozdział 15 - Czego ty ode mnie chcesz?

155 6 1
                                    

Chciałam się zapaść pod ziemie, gdy recepcjonistka zmierzyła mnie niedowierzającym spojrzeniem pod tytułem "A ty nie miałaś w co się ubrać?". Jednak ten wzrok zmienił się szybko, gdy zerknęła na mojego towarzysza. Delikatnie uchylone wargi z wrażenia i pożądliwe spojrzenie - mówiły wszystko.

To było upokarzające. Byłam wściekła na Azazela, że potraktował mnie jak dziecko, któremu należy się kara za nieprzestrzeganie zasad. Choć trzeba przyznać, że obchodził się ze mną na tyle równo, abym z jego strony w żadnej chwili nie odczuła, że jestem ubrana w dres w najbardziej eleganckiej restauracji w jakiej kiedykolwiek byłam. W ogóle czułam się jakby cała uwaga Azazela skupiona była tylko na mnie. Gdy otwierał mi drzwi patrzył z takim błyskiem w oku, jakby właśnie próg przekraczała najpiękniejsza kobieta świata. Jego wzrok nie mógł się oderwać ode mnie, gdy rozmawiał z recepcjonistką, która usiłowała zagarnąć okruchy jego zainteresowania. Gdybym zapytała go jakiego koloru miała włosy, prawdopodobnie by nie wiedział, gdyż rzucił jej jedno pospieszne spojrzenie. Kelner zaprowadził nas po marmurowych schodach do oddzielnej sali. Pomieszczenie było niewielkie, ale zapierało dech w piersi. Kryształowy stół ze złotymi akcentami stał na przeciwko romantycznego balkonu, który udekorowany był tak fantazyjną kompozycją kwiatów, że nie mogłam odwrócić oczu. Światło księżyca oświetlało taras, w którego kierunku natychmiast się udałam nie zważając na Azazela. W powietrzu unosił się zapach świeżych kwiatów i deszczu, a widok z balkonu na jezioro zwalił mnie z nóg. Nigdy nie byłam w bardziej romantycznym miejscu. Oparłam dłonie o balustradę i chłonęłam chwilę całą sobą. Tą magiczną aurę unoszącą się wokół spotęgował nagły dotyk na mojej talii.Azazel stał za moimi plecami, na tyle blisko, że stykaliśmy się ciałami. Jego ręką dotknęła mojej nagiej skóry, a ja wstrzymałam oddech, gdyż w moim brzuchu latało stado motyli, a moje nogi drżały z ekscytacji.
- Podoba ci się? - zapytał cicho. Poczułam jego oddech przy uchu.
- Piękniej być nie mogło - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Zgadzam się - przeszył mnie dreszcz, bo raczej nie miał na myśli krajobrazu.
Zamiast odsunąć się zadarłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy, a tym samym oparłam czubek głowy o jego klatkę piersiową. Jego dłoń krążyła po mojej skórze potęgując przyjemne uczucie między nogami. Ale już zdążyłam się przekonać, że Azazel należy do odważnych mężczyzn, którzy biorą co chcą. A ja niestety należałam do kobiet, które chcą żeby to wzięli.
- Mogę ci wybaczyć - odparłam, a na jego twarzy zabłądził delikatny uśmiech.
- Ah tak? - skinęłam głową.
- Że nie pozwoliłeś mi się przebrać by zrobić mi na złość.
Azazel sprawnym ruchem obrócił mnie przodem do siebie. Zdezorientowana prawie uderzyłam plecami o balustradę, lecz złapał mnie jego silny uścisk. Druga ręka znalazła się na moich włosach, a jego usta niebezpiecznie blisko moich, gdy wyszeptał mi prosto w twarz:
- Nigdy nie będą zwracali uwagi na twój strój, jeśli będą widzieli jak bardzo cię on nie obchodzi.        - Myślę, że i tak będą zaciekawieni dlaczego kobieta w piżamie przyszła do restauracji z mężczyzną ubranym jak z okładki magazynu.


Zrobiłam kwaśną minę, na co Azazel uniósł dłonią mój podbródek.


- Żeby przejmować się innymi ludźmi, musiałoby mnie obchodzić ich zdanie. Wyglądasz olśniewająco Lorelai Spencer. W kreacji wieczorowej, piżamie czy bieliźnie za każdym razem byłbym tak samo zachwycony patrząc na ciebie.


Na chwilę mnie zatkało. Pieprzony Azazel Verasco zrobił mi wodę z mózgu. Mieszał ciągle w moich myślach. To nie jest normalne, by raz bać się mężczyzny z którym się spotyka, raz nienawidzić, a kolejno szaleć na myśl o jego dłoniach na moim ciele. Więc zadałam pytanie, które nurtowało mnie bez końca.

FIRST || BRACIA VERASCO: TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz