- Dobra, mamy... może pięć minut, zanim zjawi się profesor Snape. Zróbmy burzę mózgów. - Przekształciłem tablicę kredową w białą, wyciągając czarny marker. Po nostalgicznym powąchaniu całkowicie bezpiecznego produktu, napisałem "Wiem" i "Nie wiem". - W porządku, kto z nas wie o Niewybaczalnych na tyle, że wystarczy odświeżenie wiedzy?
Wszyscy podnieśli ręce do góry... biorąc pod uwagę, że wszyscy, z wyjątkiem może czterech uczniów, są pod moją opieką nauczycielską. Szybko zapisałem tę wiedzę.
To wywołało serię zgłoszeń od uczniów. Padma dołączyła do mnie, aby pomóc w pisaniu, wybierając ciemnoniebieski marker, krzywiąc się, gdy poszła za moim przykładem, wąchając go. Musieliśmy wiedzieć, jak radzić sobie z takimi stworzeniami jak Kappa - dlaczego, nie mam pojęcia, nie żyją poza Japonią - Banshee, Inferius. Wielu z nas było w tyle z urokami, klątwami i zaawansowanymi czarami tarcz. To ostatnie spowodowało, że klasa zamilkła, wpatrując się we mnie wyczekująco.
Na swoją obronę powiem, że nigdy nie używałem tarcz. Po prostu wysadzam rzeczy w powietrze.
Powiedziałem o tym klasie i rozległ się zjednoczony jęk akceptacji. Czterech uczniów spoza pętli wydawało się żałować, że poszło na te zajęcia.
- Idzie! - Hermiona krzyknęła od drzwi. Pobiegliśmy do wybranych ławek, zorganizowani i według wzrostu. Nie zapamiętałem ani jednej rzeczy z nauczania na szóstym roku, a skoro mieliśmy normalnego nauczyciela... kto wie, może poczujemy się jak na kursie w college'u. Może powinienem przejrzeć zeszyt...? Zbierał kurz.
Ostatni uczeń usiadł, a drzwi się otworzyły. Snape wkroczył do klasy, jakby był właścicielem tej ziemi. Z bezczelnymi uśmieszkami wstaliśmy, by oklaskiwać jego wejście. Zatrzymał się w miejscu, odwracając się i rzucając nam niezadowolone spojrzenie. To tylko wzmogło klaskanie. Dramatycznym ruchem ręki zatrzasnął wszystkie okna w klasie - dopiero wtedy przestaliśmy.
- Nauczycie się rzucać zaklęcia... bezgłośnie. - Powiedział Snape, nie marnując ani sekundy lekcji. Zademonstrował to, nie wypowiadając ani jednego słowa, lewitując krzesło Padmy o kilka cali. Delikatnie odłożył siedzenie, zanim biedna dziewczyna spróbowała uciec od niechcianego przykładu. - Nauczycie się rzucać klątwy... i chronić się przed nimi. Zaklęcia słowne będą skutkować utratą ocen. Potraktujcie to jako wstęp do... innych zajęć. Rzucanie zaklęć bezgłośnie stanie się normą, a nie... wyjątkiem.
Ciemne oczy Snape'a omiotły pokój, wywołując dreszcz u wszystkich oprócz nas, ślizgonów.
- Ciągłe niepowodzenia... spowodują utratę punktów domu.
Kilku Gryfonów mruknęło coś o sprawiedliwości.
- Ile zaklęć musimy opanować i do kiedy? - Zapytałem pomocnie.
Przez ułamek sekundy na twarzy Snape'a pojawiła się wdzięczność. Zaraz jednak zniknęła.
- Do końca przyszłego tygodnia przygotujecie jednostronicowy esej na temat czterech zaklęć, na których opanowaniu skupicie się niewerbalnie. Dwa zaklęcia do wyboru, zaklęcie tarczy... i jedna klątwa do wyboru. Pomiędzy tymi niewerbalnymi praktykami nauczycie się nowych zaklęć i sposobów przeciwdziałania mrocznym stworzeniom... w tym Dementorom.
Nastąpiła brzemienna w skutki chwila przerwy.
Pansy jako pierwsza parsknęła śmiechem. Następnie bliźniaczki Patil podążyły tuż za Hannah. Blaise z chichotem uderzył głową w biurko, a ja rzuciłem Snape'owi mój charakterystyczny uśmieszek "wiem coś o czym ty nie". Ostatnią, która wyraziła rozbawienie, była cicha Katie Bell.
Snape odchrząknął, co zabrzmiało jak opanowany śmiech.
- Będziecie mieli czas do pierwszego października, aby opanować wybrane przez siebie zaklęcia... Na razie poćwiczycie magię niewerbalną... - Po raz kolejny machnął różdżką i w klasie pojawiły się manekiny do ćwiczeń. - Zaczynamy.
CZYTASZ
(6) Harry Potter and The Calm Before The Storm || tłumaczenie Drarry
FanfictionA co to? Normalny nauczyciel? Ministerstwo popiera magicznych terapeutów? No cóż, ktoś musiał wysłuchać modlitw Harry'ego! Może to w końcu będzie rok, w którym spędzi miły czas z przyjaciółmi. Znaczy no... była jeszcze ta cała wojna, ale kto powiedz...