Rozdział 20: Obserwator

72 6 0
                                    


Poniedziałek nadszedł szybciej niż się tego spodziewałam.

Razem z Patricią-Florence i Margot-Sofii czekałyśmy na materacach na rozpoczęcie zajęć, kiedy podszedł do nas Pierre-Noel niosąc dumny czerwoną różę.

-To dla ciebie, czerwona jak twoje włosy -oznajmił stając przed Patricią-Florence.

-Merci -wyszczerzyła się zarumieniona dziewczynka.

-Myślałem, że może poszlibyśmy do kina na ,,Piratów z Karaibów"? -wydukał.

-Jasne.

-Naprawdę!?

-Od dawna chciałam na to iść.

-Super! Mój tata może nas zawieźć!

-Fajnie, a kiedy?

-To... to jeszcze do ciebie napiszę.

-Przynieś telefon to dam ci mój numer.

-Ekstra! Zaraz wracam!

Chłopak odbiegł w kierunku szatni jak poparzony.

-Patricia-Florence ma chłopaka!- wykrzyknęła rozbawiona Margot-Sofie.

-Nie -skrzywiła się jej siostra.

-Masz!

-Dajcie mi spokój! -prychnęła dziewczynka odchodząc od nas.

-Zakochana para Patricia-Florence i Pierre-Noel!

Nie mogłam przestać myśleć o tym, jak różne były relacje blondynek, z relacjami Dolores i Lidii. Te pierwsze ciągle doprowadzały się do szału, z kolei moje przyjaciółki były naprawdę ze sobą zżyte. Dolores nieustannie troszczyła się o Lidię, zawsze przekładała ją nad siebie, zdarzało im się nieraz kłócić, ale nigdy nie były to kutnie o jakieś błahostki, nie potrafiły też żywić do siebie urazy. Wycieczka do Włoch to był pierwszy raz, kiedy Dolores zostawiała siostrę, ciężko to przeżywała, Lidia jednak upierała się, żeby jechała i przywiozła jej pocztówkę... ciekawe czy dotrzymała tej obietnicy.

-Celia? Celia?

Spojrzałam na blondynkę wybudzona z rozmyślań.

-Co ty taka zamyślona?

-Nie wyspałam się- skłamałam opadając na materac.

-Ja w te wakacje to się w cale nie wysypiam! -westchnęła dziewczyna kładąc się obok mnie- Muszę wstawać o siódmej!

Postanowiłam nie dodawać, że mój budzik wariuje od piątej.

Leżałyśmy wzdychając aż do treningu. Jak zwykle zaczęliśmy od rozgrzewki, którą poprowadził Lorenzo, zwróciłam uwagę na starszą ode mnie dziewczynę o czekoladowej karnacji, która do nas dołączyła. Z pewnością była starsza ode mnie, była niższa, chodź zdecydowanie bardziej umięśniona, włosy miała spięte w warkocze plecione blisko skóry głowy.

Skończyliśmy rozgrzewkę. Zabrałam rękawice i ruszyłam do Lorenzo przygotowana na nasz trening.

-To ty zajęłaś się skopywaniem tyłka temu leszczowi jak mnie nie było? -zwróciła się do mnie dziewczyna.

-Celia Jade, Jade Celia- przedstawił nas sobie chłopak.

-Nie potrzebujemy swatki Lorenzo- prychnęła- Znam lepszy sposób jak można się poznać. Zakładaj rękawice, idziemy na ring.

Skinęłam zaskoczona jej bezpośredniością. Założyłam rękawice, po czym stanęłam do walki.

To ona zaatakowała pierwsza. Jej ciosy były zdecydowanie bardziej agresywne niż te chłopaka. Starałam się grać silną i przyjmować je niewzruszona. Była szybka, zwinna i silna, nie mogłam się jej równać. Prędko przegrałam w ataku, jedyne co mi zostało to obrona, a jak wiadomo byłam w niej kiepska.

Anagramy Celii MangaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz