Rozdział 32: Temat tabu

48 6 1
                                    

Rozsiadłam się na kanapie pomiędzy Bastą, a Hugo, łapiąc za jedno z wielu leżących na stole opakowań popcornu.

-Po co wam tego tyle?- zaciekawiłam się wrzucając do ust garść słonych przekąsek.

-Wygrałem zakład z Vincem- wyjaśnił Basta.

-O co?

-Mało ważne, ale mamy trzydzieści paczek popcornu, no teraz dwadzieścia pięć.

Skinęłam skupiając uwagę na telewizorze, na którym pojawiło się ,,Peaky Blinders". Uwielbiałam klimat tego serialu!

-Dzisiaj trzynasta walki- oznajmił Hugo w przerwie między odcinkami.

-Żartujesz!?- westchnęłam opadając ciężko na zagłówek- O trzynastej mam lekcje.

-Pogadamy z Enzo, żeby następnym razem zrobił ci godzinę wolnego- zadeklarował Pedro.

-Nie możecie teraz?- poprosiłam, patrząc na nich błagalnie.

-Kiepsko tak omijać pierwszą lekcję- stwierdził Bastien.

-Z resztą wiesz, teraz te walki to sama nuda, żadnego godnego przeciwnika- stwierdził Hugo.

-Jasne- westchnęłam kotłując całą swoją złość przez cały następny odcinek, w końcu jednak i ten się skończył.

-Idę się rozgrzać- oznajmił Basta ruszając w kierunku siłowni.

-No, wypadało by- skinął dołączając do niego Hugo.

-Idę do Liny- rzuciłam widząc jak wszyscy zaczęli się wykruszać- Do później.

-Wpół do szóstej będę czekał na placu- zatrzymał mnie Bastien.

-No tak, boks -skinęłam przypominając sobie o nowych ustaleniach Bodina- Dzięki.

Ruszyłam do wyjścia, a następnie ścieżką w kierunku posiadłości, nie miałam dziś ochoty na przedzieranie się przez chaszcze.

Przechodząc obok jeziora zwróciłam uwagę na jego drugi brzeg, miałam stąd idealny widok na korty, na których ćwiczyłam z Bodinem, zastanawiałam się, czy ktoś kiedyś wypatrzył nas z tego miejsca. Westchnęłam ruszając do przodu.

Całe to miejsce nieustannie się marnowało. Ani razu nie widziałam, żeby ktoś poza mną korzystał z tych udogodnień. Ogromny Pałac znajdujący się na ogromnej posesji, a to wszystko dla tylko jednego człowieka, który i tak nie wytyka poza nią nosa. Spojrzałam w kierunku budowli, która zawsze omamiała mnie swoją pięknością, czegoś takiego nie powinno się chować przed światem, a tym bardziej nie powinno być do użytku tylko jednego człowieka.

Nim bliżej niej się znajdowałam, tym bardziej utrzymywałam się w przekonaniu, że nie należę do tego miejsca, byłam tylko jedną z wielu pszczół krążących wokół wielkiego ula. Dali mi posmakować miodu, żebym była uległa i posłuszna, a potem zabrali go. I dobrze, nie potrzebowałam miodu. Miałam siebie i ciepły kąt do spania, więcej nie potrzebowałam, bo czego więcej głupia sierota mogłaby wymagać od życia?

-Dzień dobry- przywitałam się ponuro wchodząc do kuchni, po czym usiadłam przy stole.

-No pomogłaś ty mi to dzisiaj -rzuciła ironicznie Lina.

-Nie mam dzisiaj humoru- wyjaśniłam- A szczególnie to na wypieki.

-Już ja bym ci znalazła robotę, nie miałabyś miejsca na chimery.

-Właśnie dlatego nie przyszłam- westchnęłam.

-Nakryj do stołu.

Wstałam powoli wyciągając z szafek zastawę.

Anagramy Celii MangaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz