ROZDZIAŁ 6

8.3K 256 34
                                    

AIDEN

– Widzę, że robisz postępy – mruknął rozbawiony Alex, obserwując mnie znad kubka herbaty, rozwalony na fotelu niczym żaba.

Dusiłem w sobie jakiekolwiek dźwięki irytacji, gdy zaplatałem warkocz Asterin. Tylko córka mężczyzny mogła namówić mnie na coś tak idiotycznego. Naprawdę podziwiałem Alexa, że dzień w dzień ją czesał. Kiedyś mi powiedział, że nabrał doświadczenia, gdy był z siostrą w domu dziecka i czesał ją, aby zrobić jej przyjemność. Findlay był świetnym bratem, ojcem i mężem. Był też świetnym piłkarzem, choć coraz bliżej było mu do emerytury ze względu na wiek. Przeważnie w jego wieku piłkarze kończą swoją karierę, ale mężczyźnie się do tego nie spieszy.

Skończyłem swoje dzieło, zaplatając gumkę na końcu warkocza. Asterin wtuliła się we mnie, mrucząc podziękowania, po czym zgramoliła się z moich kolan i podbiegła do lustra w korytarzu, aby się przejrzeć.

– To był ostatni raz – zastrzegłem się, opadając z westchnieniem na oparcie. Kumpel parsknął śmiechem, odstawiając kubek na stolik kawowy.

– Mówiłeś to przez ostatnie dziesięć poprzednich razy. – Przewróciłem oczami, przecierając dłońmi po udach. – Jak idą twoje poszukiwania? – Zaciekawił się, przystawiając palec do ust i wpatrując się we mnie.

– Znalazłem kilka starych artykułów, ale wiesz, jakie są media. Trudno znaleźć w nich prawidłowość – burknąłem, odchylając głowę i przymykając powieki. Oczami wyobraźni zobaczyłem twarz Val. Boże, czemu ona była taka piękna i pociągająca? I co mi strzeliło do głowy, aby zaproponować jej taki układ? Zasługiwała na coś lepszego. Ku mojemu zaskoczeniu po momencie wahania, się zgodziła.

Zawsze ją lubiłem. To ją dostrzegałem w tłumie. Gdy odbierałem ją ze szkoły, nie zwracałem uwagi na dziewczynki, które chciały mi się przypodobać. Nie ukrywam, schlebiało mi to. Od najmłodszych lat miałem branie, ale uparcie czekałem, aż ona mnie dostrzeże. Chciałem, abym spojrzała na mnie inaczej niż z odrazą.

Robiłem wszystko, aby dostrzegła mnie, ale po upływie lat wiem, że zabrałem się do tego od cholernie złej strony.

– Co takie znalazłeś?

– Najwięcej jest na twoich rodziców – zacząłem niepewnie, bo artykuły z tamtych czasów były bezlitosne do wujostwa Findlay. – Byli sensacją. Wiedziałeś, że twój dziadek był wynalazcą?

– Coś obiło mi się o uszy. – Wzruszył ramionami. – Mama nie wspomina o nich.

– W każdym razie było o nich głośno. Podobno Scarlett pracowała dla Dominica. Gdzieś znalazłem artykuł, w którym ciocia oskarżała wuja o oszustwo. Jednak nic więcej na ten temat nie znalazłem.

– Rodzice byli burzliwą parą – przyznał ze śmiechem.

– Pomijając to, znalazłem coś ciekawego. – Sięgnąłem po telefon, aby znaleźć w galerii screen jednej publikacji. Pokazałem ją Alexowie, a on zmarszczył brwi.

– Strzelanina z udziałem Państwa Findlay. Dwie ofiary śmiertelne – przeczytał na głos nagłówek, a ja przyglądałem mu się z zaciekawieniem. – Ofiarami strzelaniny był Carson Moore i Octavia O'Kelly. – Uniósł na mnie wzrok i dostrzegłem w jego oczach zaciekawienie.

– Octavia była twoją krewną, ale nie mogę dojść do tego, kim był ten Carson. Udało mi się jednak dowiedzieć, że prawnicy twoich rodziców zadbali, aby sprawa nie wyszła na światło dzienne – kontynuowałem, gdy oddawał mi telefon.

– Nie wiem, czy powinniśmy się w to mieszać. Z jakiegoś powodu zachowali to dla siebie. Czego właściwie chcesz się dowiedzieć?

Dobre pytanie. Czego właściwie szukałem w przeszłości naszych rodziców? Może odpowiedzi? Może sposobu, w jaki osiągnęli życie, jakim teraz żyli? Może w ten sposób chciałem odnaleźć siebie? A chuj go wie. Ich życie jest ciekawsze niż seriale oglądane przez ciocię Taylor.

The Devils' gamesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz