Rozdział 16

2.5K 107 19
                                    

Aiden

Siedziałem w swoim biurze, zajmując się projektem, którym podjęła się firma, w której od dobrych paru lat pracowałem. Na tyle długo, że awansowałem na stanowisko managera projektu. Zajmowałem się dokumentacją, rozłożeniem pracy nad zleceniem pomiędzy pracownikami, którzy pode mnie podlegali, czuwaniem nad etapami pracy i kontrolowaniem budżetu czy terminami. Musiałem mieć wszystko dopracowane na ostatni guzik, aby nie wylądować na dywaniku u dyrektora, który był nade mną.

Czasami wracałem kompletnie wykończony do domu po całym dniu pracy, bo zarządzaniem tyloma pracownikami i pilnowaniu, aby nic nie spieprzyli, było naprawdę trudne, ale lubiłem swoją robotę. Dobrze na tym zarabiałem i dawała mi satysfakcję.

Telefon służbowy wydał z siebie dźwięk, więc przyłożyłem go do ucha, uprzednio sprawdzając, kto dzwonił.

– Tak? – spytałem, nie odrywając wzroku od monitora laptopa.

– Dyrektor generalny ustalił spotkanie zarządu za piętnaście minut w sali konferencyjnej na drugim piętrze – poinformowała mnie Theodora, a w tle słyszałem, jak stuka paznokciami w klawisze.

Kobieta była moją sekretarką od ponad dwóch lat i świetnie się sprawdzała. Dzięki niej nigdy nie spóźniłem się na żadne spotkanie, czy mój harmonogram był idealnie spięty, dzięki czemu nie zdarzały mi się wpadki przy projektach.

– Dobrze. – Pokiwałem głową, odpychając się delikatnie na fotelu od biurka, aby następnie się podnieść. – Czy kontaktowałaś się z Alaricem w sprawie jego postępów w projekcie?

– Tak. Twierdzi, że do końca tygodnia wraz z zespołem wykonają zadanie.

– Świetnie. Wepchnij gdzieś w mój harmonogram spotkanie z zespołem, aby zaprezentowali mi projekt przed ukazaniem go klientowi – poprosiłem.

Po rozmowie zebrałem wszystkie swoje rzeczy i opuściłem gabinet. Na korytarzu spotkałem Theodorę, która wręczyła mi kubek kawy, uśmiechając się przy tym. Zerknąłem na zegarek, aby sprawdzić, że zostało pięć minut do spotkania.

– Wrzuciłam spotkanie na czwartek między przerwą na lunch a spotkaniem z potencjalnym klientem – powiedziała, dotrzymując mi kroku i nie odrywając wzroku od notatnika, który trzymała w dłoniach. – Dzwonił także pan Smith w sprawie opóźnień z materiałami, które miały dobrzeć do nas jutro po południu. Niestety najszybciej przyjadą w piątek.

– Czy on jest poważny? – syknąłem, przysuwając wieczko kubka do ust. – To wielki projekt. Nie możemy sobie pozwolić na kilkudniowe opóźnienie.

– Wiem. – Zgodziła się ze mną, zagryzając przy tym dolną wargę. – Także mu to powiedziałam, ale twierdził, że nie ma na to większego wpływu.

– Nie ma na to większego wpływu? – Przystanąłem, unosząc z oburzeniem brew. – Płacimy mu dziesiątki a czasem setki tysięcy za materiały do naszych projektów, a on śmie powiedzieć, że nie ma na to wpływu?

Przymknąłem powieki i wziąłem głęboki wdech. Nie miałem czasu szukać nowego dostawcy, bo termin nas gonił.

– Prześlij mi SMS-em jego numer. Ja już sobie z nim porozmawiam – burknąłem, zmuszając nogi do ponownego ruchu.

– Jasne, już się robi. – Sięgnęła do kieszeni garniturowych spodni po telefon i po chwili mój zabrzęczał na przychodzącą wiadomość. – Gotowe.

– Świetnie.

Położyłem już dłoń na klamce od drzwi do sali konferencyjnej, gdy na moim ramieniu spoczęła kobieca dłoń. Zerknąłem na nią, marszcząc przy tym czoło.

The Devils' gamesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz