Przeklęty Lunapark część 6.2

119 10 0
                                    

 -

Teraz jestem już tego pewna! - krzyczała Cath. Chciała tym

przekonać każdego a zwłaszcza swoja siostrę, która do niedawna

była bardzo sceptyczna względem domysłów siostry że ludzie są

tu by zniszczyć lunapark. Cordelia nie mogła już wątpić. Nie

miała żadnych kontrargumentów. Wolfie wystąpił trochę do

przodu.

-

Dobra. Jeszcze raz. Kim był ten człowiek? - zapytał zaciekawiony.

Cath usiadła jak kot i lekko podrapała się po mechanicznym uchu. -

Jeden z jego kolegów zwrócił się do niego po imieniu. Jakie ono

było? - zaczęła się zastanawiać. Położyła się na brzuszku i

zaczęła tarzać. Wilk nie rozumiał zachowania kotki ale jej

siostra od razu podeszła do niej i trzepnęła ja w ucho.

Towarzyszył tylko odgłos pisku Cath i frustracji na siostrę.

-

Dlaczego to zrobiłaś?! - zapytała wrzeszcząc jednocześnie. -

Zachowujesz się jak kot. Oprzytomniej i odpowiedz normalnie. -

odparła. Cath przybliżyła swój nosek do nosa Cordii. - Może

dlatego że nim jestem? - zapytała prowokując dalszą rozmowę. W

tym momencie kapitan uderzył lekko w ścianę kajuty gdzie wszyscy

się znajdowali.

-

Moje drogie. Do rzeczy proszę. - powiedział spokojnym tonem.

Zarówno Cordii jak i Cath uspokoiły się. Kotka postanowiła że

nie będzie już zachowywać się jak kot.

-

Przepraszam. Czasami nie mogę się powstrzymać. Wiesz udawać

kotkę... - zaczęła mętnie wodzić spojrzeniem po podłodze.

Wolfie tylko uśmiechnął się do niej. Czerny animatronik przyjął

ten gest jako akceptację jej przeprosin. Chrząknęła.

-

Przypomniało mi się. Nazywał się Mike. - odparła wznosząc

triumfalnie palec. Nikomu nic to imię nie mówiło jednak teraz

przynajmniej wiedzieli jak mają zwracać się do swojego

przeciwnika. Foxy zamachał w powietrzu hakiem. - Coś jeszcze?

Mówili coś jeszcze? - zapytał. Wolfie usiadł sobie na podłodze

obok lwicy. Spojrzeli na siebie po czym oboje czekali na odpowiedz

kotki. Ta lekko posmutniała. Przypominając sobie co się jeszcze

wydarzyło ale nie miała zamiaru o tym nie wspominać.

-

Mówili? Facet raczej krzyczał. - zaczęła. - Wykrzykiwał że to

miejsce ma się obrócić w zgliszcza do końca tygodnia. - odparła

z wyraźnymi emocjami. Była lekko przygnębiona. Lis podszedł do

niej i położył jej rękę na głowie w geście uspokojenia. -

FNAF: Przeklęty LunaparkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz