Przeklęty Lunapark część 10.1

98 7 0
                                    

---10---


Animatronybyły już coraz bliżej. Całe obładowane częściami inarzędziami.

-To na pewno wystarczy by naprawić Bonbon. - odparła Chica zuśmiechem. Vixen rozejrzała się po każdym kto niósł jakieśrzeczy.

-Tak na pewno wystarczy. - powiedziała ciesząc się jak dziecko.Każdy z nich cieszył się że ponura atmosfera poprzednich wydarzeńpowoli się rozwiewa. Została jeszcze

ostatecznarozprawa ze Złotym ale to poczeka. Na razie muszą przeżyć kolejnąnoc, naprawić Bonbon i zregenerować się, psychicznie i duchowo.Czas na troszkę relaksu.

Wolfiespojrzał na Foxiego. Szturchnął go. Lis odwzajemnił odgłosem,sygnalizującym że jego uwaga została zwrócona.

-Co jest bosmanie? - zapytał oficjalnie. Wilk popatrzał na niego.Czerwony animatronik po chwili zaśmiał się. - Oj tylko sięwydurniam. Co jest Wolfie? - odparł już

normalnymtonem. Szary animatronik spojrzał na resztę i potem przed siebie.Idąc dalej zerknął na lisa.

-Daleko zaszliśmy. - odparł. Foxy tylko słuchał. Nie wiedziałjeszcze do czego zmierza przyjaciel ale czekał na rozwój rozmowy. -To znaczy? - zapytał by jakoś

podtrzymaćrozmowę. Wilk poprawił rzeczy które miał w rękach. Pokazałgłową wszystkich w zasięgu wzroku.

-Zobacz. Wszyscy razem. Jak jeden organizm. Pokonaliśmy zagrożenieod ludzi. Teraz czas na Złotego. Wiesz co będzie potem? - zapytałuśmiechając się na dźwięk

własnychsylab. Foxy spojrzał na wilka, potem na resztę i na końcu jegowzrok utknął w postaci lisicy. Uśmiechnął się do niej. Ona niewidziała tego ale jakby

wyczuwałato. Kierowana magicznymi podszeptami, odwróciła głowę w stronęczerwonego animatronika. Też się uśmiechała. Razem myśleli oswojej przyszłości. Podobnie jak

Wolfiei Marionetka oraz reszta robotów. Foxy zamknął oczy.

-Wolność Wolfie. Wolność. - spojrzał na niego i Marionetkę,która zmaterializowała się obok szarego animatronika. - W końcubędziemy wolni. Prawdziwie wolni. Może

nawet,będziemy mogli opuścić to miejsce. - odparł pełen ekscytacji.Marionetka nie chciała gasić jego entuzjazmu przedwcześnie. Niebyła wcale taka pewna czy oni są w

stanie,prawdziwie odejść na spoczynek. Jednak po chwili postanowiła sobieże zrobi wszystko, by wyzwolić każdego z tych dzieci. Czyżbynagle zmieniła swoje

nastawieniedo nich? W pewnym sensie tak. To wszystko za sprawa Toma. Wilkpokazał jej że ona ma nadal serce. Nie czarne jak jej postać i nietwarde jak głaz. Tylko

bijąceprawie ludzkie serce pełne współczucia. Po za tym była naprawdę...dumna z nich wszystkich. Z każdego jednego robota. Nawettych nowszych, które powołała do

życia.Cześć z nich jak na przykład Monorey się jej bały. Jednak byli itacy którzy byli niebywale odważni, przy niej. To akurat byłodobre. Marionetka nie była Złotym.

Niecieszyłoby ją to że trwoży cały świat. Chciała żyć z Wolfiemjak normalna kobieta żyje z mężczyzną. Tylko tego chciała.Przytuliła się do szarego robota. Ten tylko

sięuśmiechnął. Nagle usłyszeli jak Cath i Cordelia się z czegościeszą. Wszyscy zainteresowali się tym i zaczęli spoglądać nasiostry.

-Co was tak bawi? - zapytał pogodnie Robin. Jastrząb chyba w końcuzaczął przejawiać emocje. Oba koty przestały chichotać iwskazały na Jackiego który niósł swoja

FNAF: Przeklęty LunaparkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz