//siema, na początku chce wam się do czegoś przyznać
Zapomniałam o tych 3 liścikach i wgl ile dni mineło od tamtych tych i który jest tera dzień więc powiedzmy że dalej jest czwartek Okej..?Ej a chcecie perwspektywe Kenny'ego?
Kyle//
Po chwili przyszła do nas Nela, która ocierała się o plecy Stana na co czarnowłosy próbował wziąść ją na ręce ale syknęła na niego, Ah te kocice takie małe diabełki
Teraz to ja spróbowałem wziąść ją na ręce, i mi pozwoliła, uśmiechnąłem się do Stana na co przewrócił oczami, po chwili głaskania futerka mojej rudej kotki dałem ją czarnowłosemu na kolana bo się obraził, gdy poczuł małe łapki na swoich udach odrazu spojrzał na materiał spodni, i uśmiechnął się do mnie, na co odwzajemniłem uśmiech
-dzieki Kyle! - krzyknął cicho (co) i zaczął głaskać już spokojną Nele
-•~'‘skip‘~•-
Leżałem na kolanach Stana patrząc w gwiazdy, dochodziła już godzina 19, Czarnowłosy Zdjął moją uszanke z głowy i zaczął macać moje rude loki, Stanley to super przyjaciel jest niezastąpiony, zawsze mi pomoże, nawet Kenny'ego czy Craiga lubie mniej, pomimo że ze stanem przeżyliśmy już dużo kłótni, i dużo razy już zrywaliśmy naszą przyjaźń zawsze będzie moim #1 przyjacielem
Oh, zapomniałem że Kenny już nie żyje..
No ale trudno, no nie? Eh wole chyba o tym nie myśleć
Wracając do tematu Mnie i Stana, no to poprostu leżałem tak mu na kolanach, aż Stan nie ziewnął - Wiesz Kyle, chyba pójde spać - Powiedział i położył się powoli, wstałem czołgając się w jego strone, położyłem się obok niego
- To dobranoc Stanley - Uśmiechnąłem się lekko, i przytuliłem się do jego brzucha zasypiając
---------
Obudziłem się w pokoju, którego nie znałem, miał białe ściany z czerwonymi krwistymi plamami,.siedziałem na jakimś krześle, próbowałem wstać, ale zauważyłem że jestem związany, było to troche dziwne, po chwili wszedł ktoś dużymi metalowymi drzwiami, nie widziałem kto to, ponieważ w pokoju nagle zrobiło się ciemno, widziałem tylko sylwetke postaci, odrazu zauważyłem że to chłopak, trzymał w ręku nóż, (kuchenny przecinek) duży nóż..
Zamknął za sobą drzwi z trzaskiem i podchodził powoli do mnie, gdy już doszedł schylił się trzymając mnie za ramie wolną ręką szepcząc - Kylee..zrobiłem to, dla ciebie..~ - mimo że znaałem z kąś ten głos nie wiedziałem kto to, próbowałem się odezwać ale bez skutku, buzie miałem zakrytą taśmą.po chwili znów się odezwał cicho chichocząc - Jesteś idiotą, żeby zasypiać na dworze wiesz? I do tego ufać osobie obok ciebie, Jesteś naiwny Kyle! - Krzyknął przykładając mi do szyi ostre narzędzie ale po chwili je zabrał ze zrezygnowaniem
- Robie to dla twojego dobra Kyle..wiesz? Może porywanie ciebie nie było dobrym pomysłem ale...nic innego zrobić nie mogłem..Teraz zostaniesz ze mną na ZAWSZE ! - powiedział i znów przyłożył mi nóż do gardła, i znów też po chwili rezygnując - Kurwa...co ja robie, przepraszam Kyle, to nie był dobry pomysł..aby doprowadzać do wypatku..- powiedział z smutkiem w głosie, za to ja miałem takie Wtf na twarzy, co sie tu idjebuje?Po chwili światło się zapaliło a ja dostrzegłem Czarne włosy Stana, oraz jego Twarz całą z krwi, o co tu chodzi? To nie ma sensu wogóle, znów z zakłopotaniem podszedł do mnie, ściągnął mi taśme z buzi i zaczął całować, byłem w kompletnym szoku, nie wiedziałem o co tutaj wogóle chodzi, jeszcze bardziej się pogubiłem gdy spojrzałem za Stana, za nim były ciała moich przyjaciół, między innymi Tolkiena, Bebe którą akurat się nie przejąłem bo mnie wkurwiała mega, i Kenny'ego.. he?
Odwrócił się za moim wzrokiem przerywając pocałunek który zmieniał się już w dość namiętny - Hm, co tak patrzysz? Zrobiłem to dla nas i dla naszej relacji, wiesz Kyle..gdy zadawałeś się z tym czarnym gównem przez co nie miałeś dla mnie czasu, byłem bardzo zazdrosny, wiem, mineło dużo dużo lat od relacji twojej i Tolkiena ale nadal czułem że coś was łączy przez co musiałem to uciąć, i wiesz co? Pobawiłem się w Chirurga, i odjebałem tej trójce organy i inne takie hehe, chcesz zobaczyć? - powiedział dość głośno, i z irytacją w głosie, kiwnąłem głową przecząco, chyba się zżygam jak zobacze Organy..
- No dobrze, szkoda..ale za to pobawimy się troszke! - uśmiechnął się i wyciągnął coś ze swojej kurtki, to coś to strzykawka, wstrzyknął mi zawartość, na co zasnąłem, ale obudziłem się w łóżku, przypięty kajdankami..!?
Stan uśmiechał się od ucha do ucha, wszedł na łóżko rzucając się na mnie jak cartman na jedzenie, i zaczął rozpinać moją koszule, gdy już mu się to udało zaczął lizać moją szyje, a zaraz po tym dobrał się do moich spodni rozpinając je, rozpiął je i zaczął ściągać mi gacie......
...
...
...A wtedy już się obudziłem (jprdl to nie ma wgl sensu, zapomnijcie o tym przynajmiej słowa mi poleciały hehe)
był to jeden z moich naj popierdoleńszych snów w moim życiu..na szczęście obudziłem się na kocyku obok jeszcze śpiącego Stana, był już na moje oko poranek wiec zacząłem się wiercić i krzyczeć jego imie żeby się obudził ale coś nie pykło, przypomniałem sobie że poprosił abym budził go tak jak wczoraj, wsumie nie miałem nic przeciwko więc znów wczołgałem się nad niego i zacząłem całować jego całą twarz.
Tym razem znów się obudził z uśmiechem, złapał moje ręce przez co prawie upadłem na jego twarz moją twarzą, przez co byśmy obaj mieli guza pewnie, ale nie upadłem bo usiadłem, ale na jego brzuch.
Stan lekko się uśmiechnął
- Dzieeeeń dobryyy - Powiedział przeciągając oby dwa słowa
- Hej - Mruknąłem - wstawaj już pierdzie mały - (lol) dodałem i zszedłem z niego.Stan Wstał no i siedział tak nie wiedząc chyba co ma robić -która godzina? - spytał, powiedziałem cicho "poczekaj„ i udałem się do szałasu, wyciągnąłem z szafki zegarek, wyszłem i rzuciłem nim w stana, nie trafiłem w niego, doleciało obok, wziął go i liczył wskazówki
- Uhh 21:37? - śmiechnąłem i podszedłem do niego.wziąłem ten zegarek - nie debilu, 9:35 - odpowiedziałem z uśmiechem, jak w wieku 19 lat można nie umieć godzin z zegarka? Wtf, i czemu 21? Przecież widać że rano już jest no debil..
- Aha, szkoda że nie wstałem o 12 bym sie wyspał - zaśmiałem się hamsko- Stan, dzisiaj piątek, o 13 mamy się spotkać z tą babką, a znając ciebie to byś się ubierał i wstawał i wszystko inne jeszcze 2 godziny co dałoby to że poszlibyśmy o 14 - powiedziałem obliczając wszystko Stan uśmiechnął się lekko - Ale z ciebie Matematyk, zostaniesz moim gorącym nauczycielem? - powiedział, na końcu przymrużył oczy jakby jakiś pijany dziad, i przygryzł warge, uniosłem brew
- Czekaj, że co? Że ja? To są te wasze rizzy? Bez sensu szczerze - odpowiedziałem na jego głupie pytanie
- Chuj ci w dupe, masz na to polecieć! - krzyknął udając obrażenie, kiwnąłem głową na nie, i odrzekłem - Nie, nie polece na to bo to głupie było, wsumie co sie dziwić jak powiedział to zjebek- Stan oburzył się i powiedział - Nie jestem zjebkiem!- szczerze? On to czasami zachowuje się jak jakies dziecko..----–-–---—-----–—–--------–———–--------—–—-------
1131 słowa
Przepraszam za tą długą przerwe, no ale to wszystko szkoła, jebane sukinsyny plują mi na morde sprawdzianami, i musze pisać w chuj ściąg, ale spokojnie, za niedługo napisze więcej (no nie wiem..)
Miłego dnia lub nocy lub czegoś tam co tam macie :^
I powodzenia w szkole, na sprawdzianach, kartkówkach itd :)
CZYTASZ
Bezludna wyspa - Style
Teen FictionMłody chłopak o imieniu Stan skończył 18 lat, chciał zabrać swoich przyjaciół do Włoch, w ich samolocie zdarzyła się awaria, czy przeżyją? uda ich się uratować na czas?