Czwarta rocznica

861 60 5
                                    


Naprawdę nienawidzę mugolskiego Londynu. Nic się nie zmieniło, chociaż tego roku pada, co ucisza wszystkie odgłosy i przerzedza tłum, ale zwiększa jednocześnie intensywność zapachów i pogłębia posępny nastrój. Nie zwracam już na to zbytniej uwagi. Po tym, co on przeszedł ze mną w zeszłym roku, nie powinienem narzekać na niedogodności.

Prawdę powiedziawszy, nie byłem odpowiedzialny za swój wypadek. Na pewno nie planowałem ataku na drodze z Hogsmeade i nie nalegałem, by ktokolwiek bawił się w uzdrowiciela. Może Poppy, ale ja się o to nie prosiłem.

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, dlaczego rozmyślam o tym wszystkim, idąc pieszo do jego mieszkania. Nie wiem, co myśleć o tym, co zrobił w zeszłym roku. Może nie o tym, co zrobił, ale dlaczego. Niesamowicie się dla mnie poświęcił. Gdyby tak się nie stało, pozostali jakoś by sobie poradzili. Musiał o tym wiedzieć. Jednak to nie rozwiązuje mojego dylematu. Nie wiem, co mam mu powiedzieć. Wiem, że musi to ode mnie usłyszeć. Minęło już tyle czasu, że pewnie teraz oczekuje, iż mu podziękuję. Jestem pewien, że nie był zdziwiony, kiedy nie powiedziałem nic na ten temat w zeszłym roku. Myślę, że obaj byliśmy zszokowani całą sytuacją. Miałem jednak okrągły rok na rozmyślania o jego zachowaniu i teraz będzie chciał, żebym o tym wspomniał. Nadal jestem zdziwiony tym, że zdecydował się wtedy ze mną zostać, mimo tego, iż doskonale wiedział, czego oczekiwać.

Dziwi mnie to, że dobrowolnie zajął się moimi fizycznymi potrzebami. Również to, że nie odrzucił ich, a raczej dosłownie je objął, kiedy tego potrzebowałem. Także to, że kiedy się obudziłem, poczułem oplatające mnie ramiona i podbródek spoczywający na mojej głowie. Zrozumiałem, że chciał mnie ochronić przede mną samym. To wydarzenie całkowicie odmieniło poprzedni stan rzeczy. Mimo tego, że uratowałem jego skórę więcej razy, niż mogę zliczyć, nigdy nie zaoferowałem mu takiej fizycznej bliskości.

Ach, tak. Muszę też wspomnieć o największym zdziwieniu, kiedy czułem zadowolenie do momentu, w którym się pożegnaliśmy.

Severus... Harry... Kolejne dwie granice przekroczone.

To dlatego nie wiem, co mu powiedzieć. Za co tak naprawdę mam mu podziękować? Myślałem o tym przez cały rok, ale nie zdołałem niczego wymyślić.

Dochodząc do jego budynku, patrzę w górę, podświadomie oczekując, że będzie stał tam, gdzie go ostatnio widziałem. Jednak pada, balkon jest pusty, a drzwi zasunięte. Nie zaplanowałem tego tak, jak powinienem i jestem dwie godziny za wcześnie. Jeśli spróbuje to skomentować, wytknę mu podobną sytuację z zeszłego roku. Ma na to oczywiście wymówkę, ale zawsze mogę go spytać, czy było to konieczne.

Zatrzymuję się przed jego drzwiami, przekładam papierową torbę do drugiej ręki i pukam. Czekam pół minuty i nagle ogarnia mnie strach, kiedy nie otwiera drzwi. Nie ma go w mieszkaniu. Ponownie podnoszę rękę i zanim dotyka ona drewnianej powierzchni, drzwi się otwierają. Uśmiecha się nieśmiało, widząc na mojej twarzy zaskoczenie, którego nie udaje mi się ukryć. Trzy lata zabrało mu wydobycie ze mnie takiej reakcji i w głębi serca ustępuję. Jego włosy są dłuższe i chyba bardziej niesforne, niż pamiętam. Nie widzę jednak, czy nadal nosi kolczyki. Widocznie wyciągnąłem go spod prysznica, ponieważ jego jedynym ubraniem jest teraz ręcznik, zawiązany na biodrach.

– Jest pan naprawdę wcześnie – mówi, cofając się, żeby mnie wpuścić.

Nie przepraszam, ale nie wspominam też o zeszłym roku. – Musiałem jeszcze gdzieś wpaść i zajęło to mniej czasu, niż myślałem. – Kieruje mnie do wielkiego, przyjaznego salonu, a sam idzie przebrać się do sypialni. Niewiele się tu zmieniło. Widzę, że tym razem uprzątnął swoje prace ze stołu. Ściągam przemoczony płaszcz i wchodzę do kuchni, gdzie stoi już moja ulubiona szkocka. Widzę, że jest to ta sama butelka, co ostatnio, ponieważ poziom alkoholu się nie zmniejszył.

ROCZNICA snarry (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz