Siódmy rok.

858 69 7
                                    


Świętowanie zwycięstwa nad Voldemortem w czarodziejskim świecie nie różniło się w tym roku zbytnio od poprzednich. Na błoniach już trwały przygotowania do jutrzejszej uroczystości. Oczywiście Harry i Severus nigdy nie mogli brać w niej udział, nie żeby naprawdę chcieli. Prawda jest taka, że nadal nie mogli tego zrobić, przez obietnicę, którą złożyli osiem lat temu Albusowi Dumbledore’owi. Mimo tego, co razem przeszli, nie zostali jeszcze zwolnieni ze swojego zobowiązania.

W zeszłym roku, po szóstej rocznicy w mieszkaniu Harry’ego, obaj myśleli, że wypełnili już to, czego chciał od nich dyrektor. Jak wielkie było ich zdziwienie, kiedy ich nadzieje spotkały się z brakiem odpowiedzi zza grobu.

Nie żeby to w jakikolwiek sposób pokrzyżowało ich plany na przyszłość. Severus nadal uczył eliksirów w Hogwarcie, a Harry przyjmował indywidualne zlecenia projektowania graficznego. W wolnym czasie organizował zajęcia ze sztuki dla tych uczniów, którzy wykazywali do tego zdolności i szczerą chęć. Nie przestał szkicować swojego ulubionego obiektu w najdziwniejszych momentach. Severus zgadzał się na to z wdzięcznością i powoli zaczynał rozumieć, że trudno mu odmówić czegokolwiek młodemu artyście.

Kiedy przygotowywali wszystko, żeby zamknąć się w jednym pomieszczeniu po raz siódmy, w powietrzu można było wyczuć znajome uczucie tradycji. Obaj stwierdzili, że to trochę groteskowe, skoro kilka lat temu robili to tak niechętnie.

Jednak tegoroczna rocznica była wyjątkowa. Nieoficjalnie byli już parą, ale rok temu postanowili, że dziś scementują swój związek. Nigdy nie wątpili w to, czy to zrobią, ale Severus wpadł na wspaniały pomysł, który spodobał się im obu.

Publiczna ceremonia była jedynie formalnością. Była organizowana tylko dlatego, żeby rodzina i przyjaciele mogli świętować razem z parą. Nie była ona konieczna i na pewno nie najważniejsza w tworzeniu stałej więzi. Prawdziwe zaślubiny polegały na wymianie przysiąg oddania między partnerami i nie wymagały obecności świadków. Była to bardzo złożona i starożytna magia, której wezwanie tworzyło legalną i nierozerwalną więź.

W zeszłym roku Harry i Severus zdecydowali, że wezmą udział w Ceremonii Zaślubin. Mimo tego że to wydarzenie w końcu zostanie odkryte przez prasę, teraz pragnęli tylko i wyłącznie prywatności.

Dzień rocznicy spędzili tak samo, jak przez poprzednie sześć lat: Severus pracował przy swoim biurku, a Harry przy swoim. Po południu przerwali zajęcia, żeby oddać się rozkoszy sprawiania przyjemności drugiej osobie. Jednakże wieczorem przebrali się w swoje najlepsze szaty i stanęli razem w salonie. Odwrócili się do siebie, a na ich twarzach pojawiła się nieśmiałość. Chwycili się za dłonie i razem wyrecytowali tekst bardzo potężnego zaklęcia. Jak w każdej złożonej i starożytnej magii, słowa musiały być wypowiedziane w łacinie. Severus okazał się w tej kwestii profesjonalistą i zadbał, żeby Harry nie tylko znał je na pamięć, ale także rozumiał ich sens.

Patrząc sobie w oczy, mówili jednocześnie te same słowa. Nagle poczuli ciepło, rozchodzące się z ich złączonych dłoni, po czym patrzyli z satysfakcją, jak wypływa z nich jasny promień światła i otacza ich ciała. Pulsował przez chwilę, a potem rozpłynął się w powietrzu. Żeby zainicjować zaklęcie, potrzebna była prawdziwa miłość i oddanie, a promień światła był dowodem na to, że warunki zostały spełnione, a więź utrwalona.

Stali tak jeszcze przez chwilę, obaj uwieczniając w pamięci umocnienie tego powiązania, które nieubłaganie zbliżało ich do siebie, mimo wszelkich utrudnień i ich temperamentu.

Pochylili się do przodu, składając na swoich wargach powolny, namiętny pocałunek. Kiedy oderwali się od siebie, to Harry przemówił jako pierwszy.

- Łał. To było niesamowite – rzekł.

Severus zgodził się z nim: - Nie wiedziałem, że wywoła to takie... wrażenie.

Harry zaśmiał się. – To było trochę... erotyczne, nie sądzisz?

Mistrz eliksirów uśmiechnął się do niego. – Ja nazwałbym to głębokim, Harry.

- Cóż, cokolwiek to było, z chęcią odkryję później tę głębię. – Kiwnął głową w stronę sypialni.

- Możesz na to liczyć – zapewnił go Severus.

Kiedy usłyszeli pierwsze fajerwerki, Severus skierował się w stronę barku i nalał im po szklance szkockiej. Harry podszedł do niego i wziął swój alkohol. Przytakując do siebie, wznieśli toast po raz siódmy: - Za Albusa Dumbledore’a.

Stuknęli szklankami o siebie i po chwili w pokoju rozległ się trzask, a w powietrzu pojawiła się rolka pergaminu. Upadła na podłogę między nimi, a oni mogli tylko patrzeć na siebie, po czym powiedzieli równocześnie: - Albus.

Siadając razem na kanapie, rozwinęli pergamin i pochylili się, aby odczytać list, napisany charakterystycznym pismem dyrektora:

Moi drodzy Severusie i Harry,

Gratulacje w dniu Waszej Ceremonii Zaślubin.

Przez długi czas wiedziałem, że tylko przez całkowite wzajemne oddanie drugiej osobie będziecie czuć się kompletni. Jak to trafnie napisał John Donne: „Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu.”

Już zbyt długo byliście takimi wyspami, a teraz mogę się cieszyć wraz z Wami, że Wasza izolacja się skończyła i że obaj zrozumieliście, iż razem tworzycie całość.

Żyjcie długo i szczęśliwie, moi kochani chłopcy. Pamiętajcie o prośbie staruszka i wspomnijcie o mnie raz po raz w toaście.

Na zawsze Wasz,

Albus Dumbledore.

P.S. Zastanawiam się, ile czasu Wam to zajęło. Siedem lat to chyba wystarczająco długo, prawda?

Koniec.

ROCZNICA snarry (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz