Już pewnie mnie znacie jestem Hailie Monet, Nie jestem już tą zagubioną czternastolatką która nie wiedziała gdzie ma się podziać. Zmieniło się wszystko, od śmierci mojej mamy i babci nie myślałam że mogę się kiedykolwiek poczuć kochana. Teraz mam 24 lata i mieszkam z moim chłopakiem Adrianem Santanem, jesteśmy w cholerę bogaci. Teraz ja, tak właśnie ja, mam przylecieć z powrotem do mojego rodzinnego domu z powodu jakiejś wiadomości od Vince'a, tak nagle do mnie napisał. Prawie nigdy do mnie nie pisał więc musiało to być coś ważnego. A teraz muszę jeszcze znaleść Adriana żeby mu o tym powiedzieć co w takim wielkim Domu nie będzie łatwe.
-Adrian- wolałam.
-Tak skarbie?- mówiąc to zaszedł mnie od tylu i przytulił.
(Jak ja go uwielbiam)
-Vince pisał że mam się z nim spotkać w Pensylwanii jak najszybciej-powiedziałam i zaczęłam oblizywać wargi.
Adrian zmarszczył brwi
-A w jakiej sprawie- spytał zaciekawiony.
-jakieś rodzinne ale nie wiem.
- dobrze ale najwcześniej mogę załatwić ci lot w sobotę, bo nie ma pilotów na wcześniejsze loty.
Zdziwiłam się bo zawsze byli piloci ale zgodziłam się. No to tak, poszłam więc do salonu i napisałam do Vince'a że nie da rady wcześniej przylecieć niż w sobotę.
(Skip time do soboty)
Adrian odwiózł mnie na lotnisko gdzie jak zwykle przeszłam bramkami dla VIP ów i jak się spodziewałam wszyscy się na mnie gapili. Chwilę później już siedziałam w samolocie i czytałam jakąś książkę. A w sumie jakby się zastanowić to kiedy ja byłam ostatnio w Pensylwanii? Chyba w moje 24 urodziny czyli około 9 miesięcy temu. O wow nie spodziewałam się że aż tak dawno jakoś to upłynęło No nie wiem.
Droga zleciała mi bardzo szybko ale po drodze dużo zastanawiałam się po co akurat mnie Vince potrzebuje
Już wysiadałam z samolotu i gdy jedną nogą stanęłam na Pensylwańskiej ziemi, rozglądnęłam się i od razu zobaczyłam jeden z samochodów braci ale żadnego z nich nie było w pobliżu rozglądnęłam się jeszcze raz i nagle ktoś mnie złapał od tylu za twarz i talię, odruchowo wbiłam łokieć w żebra mojego przeciwnika i odwróciłam się tak żeby trzymać ręce porywacza o on miał je za sobą. Nagle zorientowałam się że to nie żaden porywacz tylko...
-Dylan!- Krzyknęłam z radością jak pięciolatek po rozłące ze swoją mamą na jeden wieczór, oczywiście od razu go puściłam. I nieco bardziej zdenerwowana powiedziałam- mogłam ci zrobić krzywdę.
-Nie zrobiłabyś- i od razu uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił. Jak już się puściliśmy dorzucił-widzę że jeszcze pamiętasz moje lekcje samoobrony
-Niezapomniała bym jak mnie w tedy wkurzałeś i przy okazji ewidentnej zapamiętałam kilka trików- powiedziałam ze szczerością w głosie i lekkim rozbawieniem. Gdy wsiedliśmy do auta rozmawialiśmy przez całą drogę i dowiedziałam się że Vincent jest z jakiegoś powodu bardzo zdenerwowany przed rozmową ze mną.
Nie wiedziałam dla czego ale potem wszystko wyjaśniło mi te sprawę.
—————————————————————————————————————————————————
To dopiero pierwszy rozdział i wiem że może się wydawać nudny ale uwierzcie rozkręci się już z drugiego rozdziału na trzeci. ❤️ Bardzo chętnie przyjmę (konstruktywną) krytykę i sorry za jakiejś literówki ale nie powinny chyba się tam znajdować o ile się nie mylę. Kolejną część postaram się wrzucić w weekend jeśli kogoś to będzie interesować, na razie to tyle. Pa pa kochani
Pozdrowienia od autorki ❤️🤗
CZYTASZ
Rodzina Monet: sen
ActionHailie Monet nie jest już tą samą 14 letnią zagubioną dziewczynką, Jest już 24 letnią kobietą z Adrianem Santanem u boku. Ale czy na pewno? Gdy Hailie ma się dowiedzieć największej rodzinnej tajemnicy staje się coś nie do pojęcia. Bo przecież to nie...