Rozdział 2. Rodzinny sekret

828 25 7
                                    


Jechałam z Dylanem jeszcze przez  chwilę aż w końcu dotarliśmy do bramy wjazdowej. Ale nie otworzyła się jak zwykle sama, zdziwiłam się bo zawsze się otwierała. Dylan zaczął coś mruczeć pod nosem i poprosił żebym poszła za nim. Wyszliśmy z auta i pokierowaliśmy się do bramy.

-Czemu brama się nie otworzyła?- zapytałam Dylana.

-To musi być jakaś usterka albo nie wiem no-mówiąc to podszedł do bramy.-Teraz patrz  uważnie, bo jak ci się coś takiego przydarzy to będziesz wiedziała co robić.

Dylan wymacał na jednej z belek jakiś przycisk, nacisnął go i otworzył się w bramce elektryczna tablica do wpisywania PINu, podszedł i nacisnął guziki: 9785 a brama sama się otworzyła.

-czemu dowiaduje się o tym dopiero teraz?- zdezorientowana zapytałam Dylana.

Dylan Jakby zmarszczył brwi szukając odpowiedniego sformułowania odpowiedzi, i nagle jakby wpadł na jakiś pomysł i powiedział- Bo małym dziewczynkom nie daje się kodu do wyjścia i wejścia.

O wow. Czy Dylan właśnie powiedział że nie jestem już małą dziewczynką? Chyba się przesłyszałam.

-Dobra wracaj do samochodu dziewczynko.

Wiedziałam że było to niemożliwe, jak to mówią: za piękne żeby było prawdziwe. 

-Dobrze chłopczyku- odpowiedziałam jego własną bronią.

Dylan się zaśmiał i poszedł do auta a ja za nim. Wjechaliśmy na posesję Monetów, nic się nie zmieniło. Zaparkowaliśmy pod domem, w drzwiach czekał na mnie Will. Od razu się przytuliłam do niego. Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Potem Will pomógł mi wnieść moją malutką walizkę a sama od razu wiedziałam gdzie się udać, poszłam do kuchni gdzie spotkałam Eugenię która od razu  mnie powitała, był tam też Tony. Przywitałam się z nim ale już bez przytulania, wiedziałam że tego nie lubi. Dowiedziałam się też od niego że Shane i Vince rozmawiają w gabinecie. Od razu się tam wybrałam i jak mówił Tony byli tam. Ochroniarz natychmiast usunął mi się z drogi, a ja weszłam.

-I nie życzę sobie takich rzeczy w moim domu. Czy to jasność?

- Tak Vince, ale... Oooo cześć Hailie.

Vince prawie od razu popatrzył na mnie, ale jego tęczówki pozostały jak sople lodu. Nie wstał żeby się ze mną przywitać ale Shane od razu to zrobił. Wstał i mnie przytulił. Wyczułam że chciał wstać i wyjść ale też chciał się ze mną przywitać, gdy mnie puścił popatrzył na Vince'a a on powiedział żeby wyszedł. 

-Dzień dobry Hailie- przywitał mnie swoim lodowatym głosem, posyłając mi swój firmowy uśmiech.

-Hej Vince- przywitałam się.

-Usiądź proszę.

(Usiadłam)

-Czemu musiałam tak nagle przyjechać?

-Jak tam ci się układa z Adrianem? Nie zmusza cię do niczego? Jest dla ciebie miły?

Ojoj. Vince odbiega od tematu musiało się coś stać.

-Dobrze, nie niemusza mnie do niczego i jest bardzo miły- odpowiedziałam a potem z zawahaniem dodałam- a poco do mnie napisałeś?

-Bo niechętnie, ale taka jest tradycja muszę ci coś powiedzieć.

-Co muszę wiedzieć?

-Poznasz naszą rodzinną tajemnicę.

-A myślałam że znam już wszystkie-mruknęłam do siebie.

-słucham?

-Nic nic, co to za tajemnica?

-Dobrze, musisz się bardzo skupić jasne? To bardzo ważne żebyś nie zapomniała. Nasza rodzi.....


I w tedy zamrugałam, leżałam na ziemi, a nade mną stała ...

Nie nie nie! To nie mogła być ona.

———————————————————————————————

To tyle na razie kochani, mam nadzieje że się podoba. ❤️ I nie wiedziałam że aż tyle osób przeczyta 1 rozdział to dla mnie dużo osób zwłaszcza że ten 1 nie był wyjątkowo ciekawy. Rozdziały będę wrzucać w miarę takiej długości, mam nadzieje że w sobotę/niedziele uda mi się wrzucić kolejny rozdział, tak późno dla tego że dotrwałam Rodzine Monet Diament. Na razie to tyle. 🫶❤️

Rodzina Monet: senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz