Rozdział IV

158 5 2
                                    

Hala Stulecia roiła się od ludzi. Przy drzwiach wejściowych znajdowały się banery obwieszczające, co się dziś tutaj dzieje. Polska przystanął i przeczytał, że trafi na targi wrocławskich mieszkań. "Mam nadzieję, że nie utrudni mi to szczególnie poszukiwań", westchnął do siebie w myślach i wszedł przez główne drzwi.

Od razu wmieszał się w tłum i od razu poczuł się przytłoczony wszelkimi bodźcami. Po obu stronach wielkiego korytarza panoszyli się obywatele Wrocławia (i nie tylko), i z ciekawością oblegali stoiska wystawców: od deweloperów oferujących mieszkania w nowo wybudowanych osiedlach, poprzez firmy oferujące meble i dodatki, kończąc na profesjonalnych architektach wnętrz, u których można było zasięgnąć porady.

Polska włóczył się między stoiskami, czując rozpacz. Ten tłum nie będzie ułatwiał mu znalezienia ZSRR. Pomyślał, że najwięcej sensu będzie miało zapytanie wystawców oraz organizatorów targów, którzy na pewno byli tutaj już wczesnym rankiem, czy nie zauważyli przypadkiem wysokiego na dwa metry mężczyzny o czerwonej twarzy, z sowieckim emblematem na oku i uszance na głowie. Gdyby on sam był człowiekiem, przecież na pewno zwróciłby na kogoś takiego uwagę.

Odwiedzał więc kolejne stoiska i pytał ludzi pełen nadziei. Jednak za każdym razem otrzymywał odpowiedź przeczącą. Podszedł też do paru schludnie ubranych kobiet z identyfikatorami na szyi, które uznał za organizatorki, jednak i one nie widziały żadnego Sowieta w przeciągu paru ostatnich godzin. Coraz bardziej zdenerwowany i zestresowany obecną tu gawiedzią, przepychał się między ludźmi, a jego rozbiegany wzrok próbował znaleźć wysoką postać w uszance.

Gdy tak włóczył się po Hali Stulecia, coś przykuło jego uwagę. Na jednym stoisku deweloperzy oferowali na sprzedaż mieszkania na nowoczesnym osiedlu w centrum Wrocławia przy ulicy Ślężnej. Zatrzymał się, obserwując uważnie przedstawicieli handlowych w eleganckich garniturach, którzy prowadzili rozmowę z potencjalnymi nabywcami. Była to młoda para, oboje mogli mieć góra 25 lat, a właściwie wyglądali tak, jakby dopiero co skończyli studia. Polska przysłuchał się prowadzonej przez nich dyskusji.

- Mamy okazyjną ofertę, 11 tysięcy złotych... Jest to konkurencyjna cena na rynku mieszkań we Wrocławiu – wyjaśniał deweloper.

Polska podszedł do wywieszonych na tablicy zdjęć mieszkania. Miało dwa pokoje, kuchnię, salon i łazienkę. Wyglądało bardzo schludnie.

- Cóż, wynajmowaliśmy mieszkanie za 2 i pół tysiąca, jesteśmy świadomi, że kupno to zupełnie inna sprawa... - zaśmiała się z zakłopotaniem kobieta i spojrzała na swojego partnera. – To dużo, ale jesteśmy w stanie wziąć hipotekę...

- Oczywiście proszę pamiętać, że to cena za 1 metr kwadratowy. Mieszkanie ma 37 metrażu – deweloper uśmiechnął się grzecznie, choć jego ton był nieco protekcjonalny. Para stanęła jak wryta, choć oboje pokiwali głowami, próbując sprawiać wrażenie, że przecież wiedzieli o tym od początku. Polsce też szczęka opadła na ziemię.

"Jak młodzi ludzie mają ułożyć sobie życie w tym kraju, kiedy płaci się tak niebotyczne pieniądze za mieszkanie?", pomyślał z trwogą. "Oni pewnie w życiu na oczy nie widzieli połowy tej kwoty..."

Nadal w lekkim szoku, prędko oddalił się, nim ktokolwiek zdążył przerazić go jeszcze bardziej zatrważającymi informacjami.

* * *

Litwa szedł po chodniku w przyjemnym cieniu rzucanym przez okoliczne drzewa. Była piękna pogoda - słońce grzało mocno jak na październik, ale Litwa był zbyt zaabsorbowany własnymi myślami, by zwracać na to szczególną uwagę. Właściwie cofnął się do przechowywanych głęboko wspomnień dawnych dziejów, kiedy wieki temu jego relacja z Polską była w najlepszych stosunkach.

Countryhumans: Na Wschodzie Bez Zmian [ZSRR x Polska]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz