Rozdział V

130 3 1
                                    

"Pozwólcie mi podpisać dekret zawieszający komunistyczną partię Rosji."
Borys Jelcyn, przewodniczący Rady Najwyższej ZSRR, 1991

"Opuszczam swoją pracę na stanowisku prezydenta ZSRR."
Michaił Gorbaczow, 1991

"Przez ponad 40 lat USA przewodziły zachodniemu światu w walce z komunizmem i zagrożeniem, jakie niósł dla naszych cennych wartości. Zmuszało to wszystkie kraje do życia w cieniu nuklearnej zagłady. Ta konfrontacja właśnie się skończyła."
George W. Bush, prezydent Stanów Zjednoczonych, 1991

"To koniec komunistycznego reżimu. Po prawie 70 latach opresji Rosja jest wreszcie suwerennym, demokratycznym państwem!"
Naród rosyjski, 1991

* * *

Wiedział, że tak ma być. Oczekiwał tego dnia już od długiego czasu, odkąd głowy państw członkowskich Rosji, Białorusi i Ukrainy zapowiedziały, że będą radzić się w Białowieży. Od tamtej pory załatwiał swoje ostatnie sprawy. Posprzątał swoje skromne mieszkanie w Petersburgu, spakował rzeczy do kartonów. Od paru dni jedynymi, co leżało na jego stoliku (którego jeszcze nie schował), były paczka papierosów, zapałki, szczoteczka do zębów i portfel.

Nocami próbował spać, ale był w stanie zmrużyć oczy tylko na godzinę lub dwie. Był zmęczony, potwornie zmęczony. Gdy patrzył na siebie w lustrze, widział opuchnięte oczy, bladą twarz i spękane wargi.

Wychodził z domu na długie spacery. Po raz ostatni odwiedzał parki, ulice, skwery i osiedla. Spacery te nie były długie, był wszak grudzień, miasto było więc opustoszałe i zasypane śniegiem. Niewiele było przechodniów. Dla ZSRR było to nawet lepiej. Pogrążał się w myślach. Zdarzało się, że całymi dniami nie odezwał się ani słowem i zapominał, jak brzmiał jego własny głos.

Z Niemcami i dawnymi sojusznikami, Wielką Brytanią Francją, nie chciał się żegnać. Tak samo nie żegnał się z krajami bałtyckimi, Meksykiem, Jugosławią czy Chinami. Nie widział potrzeby. USA nie chciał już widzieć na oczy. Wiedział, że to po części wyścig z nim go zniszczył. A Rosja, Ukraina i Białoruś - cóż, wiedział, że oni po niego przyjdą.

Wysłał jednak list do Polski. Nie rozpisywał się w nim zanadto. Polska przecież wiedział, co się dzieje i krótko po tym, bez zapowiedzi przyjechał do Petersburga na parę dni. Spędzali je na spacerach, a wieczorami siedzieli w pustym mieszkaniu w ciszy, przytuleni do siebie. ZSRR jakoś nie miał ochoty nawet pić wódki. Palił tylko jednego papierosa za drugim i faszerował się Xanaxem*, który i tak nic nie pomagał.

Noce były nieprzespane dla obu. Ale przynajmniej nie dlatego, że nie umieli zasnąć. Okazywali sobie czułość i miłość te parę ostatnich razy w ich życiu, i w żadnym momencie nie było im mało. Zasypiali zmęczeni nad ranem (ZSRR jakimś cudem przy Polsce umiał odpocząć), i budzili się w południe. Szli wypić kawę i zjeść ciepłe bułeczki do pobliskiej kawiarni.

W przeddzień narady w Białowieży, gdy Polska wracał do Warszawy, ZSRR powiedział do niego:

- Będziesz jeszcze miał okazję mnie pożegnać. Dziś to tylko ja żegnam się z tobą.

Stali na pustym peronie, wtuleni w siebie, póki nie przyjechał pociąg. ZSRR odprowadzał spojrzeniem zapłakanego Polskę, który patrzył na niego tęsknie i rozpaczliwie przez szybę swojego wagonu. Wyglądał tak, jak zawsze. Tak, jakby miał go znowu zobaczyć za parę dni, jakby miał znowu rzucić mu się na szyję w powitaniu. ZSRR nie chciał myślec o tym, że już tak nie będzie, że to był jego ostatni raz.

Countryhumans: Na Wschodzie Bez Zmian [ZSRR x Polska]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz