Rozdział VI

111 5 1
                                    

Poranne zimowe powietrze kłuło i paliło płuca ostrością. Mróz ziębił dłonie w rękawiczkach, pocierane raz po raz, na próżno jednak. Szary tłum grubych płaszczy zapiętych pod szyję, czapek i szalików, poruszał się powoli po zlodowaciałej ścieżce starego radzieckiego Cmentarza we Wrocławiu. 

Poprzedniej nocy padało i ziemię pokrywała teraz zbrylona skorupa białego śniegu. Słońce, sunące nisko nad horyzontem, nieśmiało oświetlało blaskiem zaspy, które delikatnie migotały w jego porannym blasku. Wszystko spowijała gęsta, upiorna cisza. Nie odzywała się nawet żadna wrona. Powietrze było nieruchome, wiatr nie świstał ani trochę w uszach. Wszystko zamarło w zimnie i mrozie, było zimne i bez czucia. Tak jakby świat idealnie rozumiał okoliczności, w jakich tłum ten tak wcześnie zebrał się na Cmentarzu Radzieckich Oficerów.

Nieodśnieżone chodniki świadczyły o tym, że niewiele ludzi zapuszczało się w to miejsce. Niewielu z nich czuło potrzebę oddawać hołd poległym. Dlatego zimowe buty raz po raz grzęzły w śniegu, a najtrudniej było czterem krajom, które dźwigały na ramionach dębową trumnę ze złotymi zdobieniami. Jeden z nich, najwyższy ze wszystkich, nosił na głowie grubą uszankę. Co do pozostałych, jeden z nich owinięty był aż po uszy białym szalikiem z czerwonym ornamentem, drugi nosił zwykłą polową kurtkę, a przy głowie trzeciego znajdowały się małe złote skrzydełka. Wszyscy włóczyli się w stronę świeżo wykopanego grobu, który mieścił się na uboczu, pod murem cmentarza, pośród czterech chudych brzóz.

Tłum ciągnął za niosącymi trumnę. Niektórzy z nich mieli głowy zadarte wysoko i szli raczej z obojętnymi wyrazami twarzy, na przykład gentleman w kapeluszu i z laską, mężczyzna w grubym berecie, czy wysoki umięśniony kraj, który mimo zimowej pogody nosił na nosie okulary przeciwsłoneczne. Oni jednak wlekli się na tyle. W pierwszej linii, ze spuszczonymi głowami i ramionami podążali wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli bliżej do czynienia z tym, którego dzisiaj żegnano. A więc kraje bałtyckie, Mołdawia, Turkmenistan, Tadżykistan, Uzbekistan, Chiny i kraje bałkańskie. Wszyscy z nich trzymali na rękach bukiety białych lilii. 

Na czele jednak, z głową uparcie podniesioną do góry i szczękami zaciśniętymi tak mocno, że odrysowywały wyraźnie wszystkie mięśnie twarzy, szedł Polska ubrany w długi, czarny płaszcz. Dzierżył w dłoniach bukiet, który niezbyt przypominał ten pogrzebowy. Był pełen słoneczników i czerwonych róż, przeplecionych pięknymi wstążkami w kolorze purpury i złota. Bukiet był tak wielki, że Polskę ledwo co było zza niego widać. Ramię w ramię szedł z nim Litwa ze stroskanym wyrazem twarzy, co chwilę rzucając uważne spojrzenia swojemu przyjacielowi.

Po niedługim czasie pochód dotarł wreszcie do wykopanej mogiły. Dziura ziała w ziemi, były już tutaj liny potrzebne do spuszczenia trumny w dół. Kraje niosące trumnę przystanęły, po czym w milczeniu poczęły układać trumnę ostrożnie na linach. Dopiero teraz można było się przyjrzeć dokładniej całej czwórce. Mężczyzna w szaliku, Białoruś, miał mokrą twarz i co chwilę ją w niego wycierał, przez co była zaczerwieniona. Ten w polowej kurtce, Ukraina, zaciskał zęby, chociaż po jego policzku co jakiś czas spłynęła łza. Kazachstan był wyraźnie zrozpaczony, jego złote skrzydełka przy głowie zwisały żałośnie - jak u jaskółki, która złamała je w locie. Najwyższy kraj w uszance, Rosja, miał oczy tak puste, jakby ktoś siłą wydarł z niego resztki życia. Żaden z nich nie odzywał się.

Tymczasem Polska stanął tuż przed grobem, zaciskając palce na bukiecie. Woń róż i słoneczników była intensywna, że kręciła go w nosie, on jednak mało co zwracał na to uwagę. Wolał czuć w tamtym momencie znajomy zapach prochu i tytoniu.

Cztery kraje odsunęły się wreszcie od trumny, która spoczywała jeszcze na powierzchni ziemi. Nagle ciszę przerwał spazmatyczny szloch jednego z nich. Był to Białoruś. Rosja zrobił zrezygnowaną minę i objął swojego brata. Po chwili wszyscy razem przytulili się do siebie. Głośno płakać zaczął i Kazachstan.

Countryhumans: Na Wschodzie Bez Zmian [ZSRR x Polska]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz