Rozdział VIII

101 5 1
                                    

Kiedy Polska dotarł do hotelu, było już późne popołudnie. Wszedł do środka przez drzwi obrotowe i zaraz rzuciła mu się w oczy obecna w lobby wesoła zgraja, na widok której od razu się uśmiechnął. 

Czechy opowiadał coś z uśmiechem na twarzy, dzierżąc w dłoni szklanicę piwa. Serbia robił cięte komentarze z nosem na kwintę. Jugosławia przysłuchiwał się temu wszystkiemu z pobłażliwym uśmiechem i mieszał swoją czarną kawę łyżeczką. Litwa wydawał się być zdenerwowany i on jako pierwszy dojrzał Polskę. Poderwał się wtedy na równe nogi, a jego twarz rozjaśnił uśmiech. Wzrok wszystkich spoczął na Polsce, który zbliżył się do wszystkich. Powitał go wesoły okrzyk, by do nich dołączył. Po drodze Polska zauważył, że była tu też obecna jeszcze jedna postać, na widok której zrobiło mu się ciepło na sercu. Niewysoki kraj o raczej drobnej tuszy, ubrany w brudnozieloną ortalionową bluzę ze znaczkiem trójzębu na tarczy. Na niebiesko-żółtej twarzy malowało się widoczne zmęczenie, ale in on uśmiechnął się na widok Polski, choć trochę smutno.

- Lenkija, jesteś wreszcie! - Litwa podbiegł do Polski i uściskał przyjaciela - Tak się martwiliśmy. Nie dawałeś znaku życia od paru dobrych godzin.

- Wszystko wam opowiem - Polska wyciągnął rękę w kierunku Ukrainy, który podniósł się z siedzenia. Oboje wykonali dłońmi braterski gest i przytulili się. Polska uśmiechnął się szeroko.

- Ukraino, jak dobrze cię widzieć! Ty też jakimś cudem znalazłeś się we Wrocławiu?

- Organizowali tutaj wiec, chciałem zobaczyć się z moimi ludźmi - wyjaśnił Ukraina i zaprosił Polskę gestem na siedzenie obok siebie. - Spotkałem Czechy gdzieś na mieście i wyjaśnił mi, co się dzieje.

- Niezły raban - skwitował Czechy i wychylił piwo. - No, Polska, opowiadaj, co się działo. Dlaczego właściwie go ze sobą nie przyprowadziłeś?

Polska zaczął mówić, a miny słuchających zmieniały się z pogodnych poprzez szok i odrazę, kończąc na pełnym zrozumieniu i współczuciu. Kiedy Polska skończył, uronił pojedynczą łzę, ale czuł się bardzo dobrze i nawet jeszcze lżej. Litwa przytulił go do siebie bez słowa. Czechy był dalej w wyraźnym szoku, podobnie jak Serbia, któremu znikł z twarzy grymas. Jugosławia miał wyraz twarzy pod tytułem: "tak to jest, synu". Ukraina milczał z pociągłą twarzą i obracał w dłoniach szklankę z napojem.

- Lenkija, tak się cieszę. To znaczy, nie z twojego nieszczęścia, ale... Wreszcie jesteś wolny. - Litwa położył Polsce dłoń na ramieniu.

- Ależ ja jestem bardzo szczęśliwy - odparł Polska i przytulił przyjaciela.

- Pierony - odezwał się nagle Ukraina, prychając. Na jego twarz wstąpił często goszczący ostatnimi czasami pogardliwy grymas. - Będą się radzić z ZSRR na temat tego, jak zgnębić mnie jeszcze bardziej? Jeszcze czego!

- Nie przejmuj się, ZSRR nie wniesie mu specjalnej wartości edukacyjnej na temat planów wojskowych - odpowiedział Polska i wzruszył ramionami - Oni oboje mają takie same klapki na oczach.

- Ale może go zachęcić, by był jeszcze bardziej bestialski... - Ukraina zadumał się.

- To prawda - odezwał się Litwa - Bóg wie, co mogą razem zaplanować. A jest ich tam teraz pięciu.

- Ee, Donieck i Ługańsk to jego ребятa na posyłki, Białoruś to jego przydupas. Jedynie ZSRR mnie martwi. Co go naszło? - zastanawiał się Ukraina.

- Duma narodowa - stwierdził krótko Serbia.

- Muszę coś z tym zrobić! - Ukraina zacisnął pięści - To nie może się dziać, to wbrew polityce.

Countryhumans: Na Wschodzie Bez Zmian [ZSRR x Polska]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz