Rozdział VI

72 6 2
                                    

UWAGA ALKOHOL !!!

Jak tylko się ocknęła od razu poczuła przeszywający ból. Nie była w stanie się podnieść, miała ociężałą głowę. A jednak zdobyła się na jeden bardzo ważny ruch, kiedy tylko dostrzegła zemdlonego Gabriela. Podniosła głowę i nie zwracając uwagi, że z jej głowy tłoczy się mnóstwo krwi zbliżyła się do niego i posadziła go na sobie, tak że jego głowę miała teraz na klatce piersiowej. Zaczęła delikatnie głaskać go po głowie w nadziei, że wróci mu przytomność.
-Proszę Cię, obudź się... - szeptała. - Ja już nie mam siły... ale Ty musisz żyć...
Nagle projektant otworzył oczy i kiedy dojrzał jej marną twarz nad sobą i poczuł jak jej słabe dłonie muskają go po twarzy od razu się zerwał i spojrzał w jej oczy. Niestety ten kontakt wzrokowy trwał zaledwie sekundę, bo kobieta upadła twarzą do dołu prosto na Gabriela.

Obudziła się po jakimś czasie. Nie wiedziała ile czasu minęło ani która była godzina. Po prostu czuła jak Gabriel owija jej obolałą głowę bandażem delikatnie obracając ją w dłoniach.
-Grr... znowu przecieka... - warknął projektant sam do siebie.
-Co przecieka? - spytała słabym głosem.
-Krew z Twojej głowy. Już trzeci raz Ci zmieniam ten opatrunek.
-A jak Ty się czujesz?
-O mnie się nie martw.
-Gabriel...
-Ehh... nie najgorzej... ocknąłem się dzięki Tobie... ale masz opuchniętą głowę.
-Boli... - jęknęła.
-Wiem. Postaram się nałożyć więcej tego bandażu, żeby nic nie przeciekało. - zadecydował. A kiedy skończył powoli położył jej głowę na miękkiej poduszce.
-Au... - zacisnęła zęby, bo ból był naprawdę nie do wytrzymania. Gabriel położył swoje dłonie na jej czole. Czuł jak z każdą chwilą rana pulsuje coraz bardziej. Jęknęła z bólu, a on przyłożył usta do jej skroni w formie jakby pocałunku.
-Wiem, że Cię bardzi boli. Przyniosę Ci kompres, powinien uśmierzyć ból. - po chwili wrócił z ręcznikiem zamoczonym w gorącej wodzie. Położył jej ciepły okład na czoło i na oczy.
-Gabriel... mówiłam Ci, żebyś nie używał tej przeklętej broszki. Jeszcze mogło Ci się coś stać.
-Najgorsze w tym wszystkim jest to, że krzywda stała się Tobie. - to mówiąc wziął w dłoń jej posiniaczoną rękę. - Nigdy sobie tego nie wybaczę. Gdybym nie użył miraculum pawia nie byłbym osłabiony, nie zemdlałbym i Cię nie upuścił. - to mówiąc schował twarz w dłoniach. - Przeze mnie masz jeszcze większe obrażenia.
-Proszę nie obwiniaj się. - to mówiąc ścisnęła jego dłoń mocniej. Pot spływał jej po policzkach i po czole. Gabriel nie widział jej oczu, jednak mógł się tylko domyślać jakim marnym wzrokiem by na niego patrzyła.

Przez następne dni a nawet tygodnie projektant bardzo troskliwie się nią zajmował. Można było wręcz rzecz, że zrobił się do Nahtalie strasznie nadopiekuńczy.
-Daj, zrobię to za Ciebie.
-Zostaw, to jest za ciężkie.
-Pozwól, że ja Ci to podam.
-Przyniosę to za Ciebie.
To było naprawdę miłe, ale również irytujące. Kobieta już dawno wyzdrowiała, a on dalej ją we wszystkim wyręczał. Miała już tego serdecznie dosyć, czuła się uwięziona jak Adrien. Nie ma się, więc co dziwić, że pewnego razu postanowiła troszeczkę zaszaleć.

Gabriel został zaproszony na przyjęcie w hotelu Grand Paris, na którym byli sami wpływowi goście. Oczywiście Nathalie i Adrien wybrali się tam razem z nim. Oczywiście tam też projektant traktował ją ze szczególną ostrożnością.
-Daj, wezmę tę torbę za Ciebie. Pewnie jest ciężka. - zadecydował.
Jak tylko weszli od razu pomógł kobiecie zdjąć kurtkę. Potem odsunął dla niej krzesło, tak by mogła zająć miejsce przy stole razem z nim. Podczas formalnie prowadzonych rozmów z innymi partnerami biznesowymi Gabriel co kilka minut łapał Nathalie za rękę, tak jakby chciał sprawdzić czy nadal tam siedzi.
-Czy mogę Panią prosić do tańca? - spytał jeden z gości, zwracając się do Nathalie. Gabriel posłał mu tylko poirytowane spojrzenie, a kobieta skinęła głową i rzekła:
-Zaraz wracam.
Jednak to "zaraz" zamieniło się w kilka dobrych godzin. Tańczyła z różnymi ludźmi, rozmawiała, jadła, piła, śmiała się. I tak od stolika do stolika. Wreszcie mogła sobie poszaleć. Po kilku godzinach znów doczłapała się do stolika, przy którym siedział jej szef.
-Dasz mi kluczyk do szafki? Muszę sobie zmienić buty na te na płaskim obcasie. Nie dam rady już dłużej chodzić w tych szpilkach.
Mężczyzna spojrzał na nią, uważnie ją oglądając. Możliwe, że rzeczywiście wypiła odrobinę za dużo i trochę się już chwiała, ale nie codziennie miała okazję tak sobie poszaleć.
Mężczyzna wstał, posadził kobietę na swoim krześle i sam udał się po jej buty. Kiedy wrócił uklęknął przed nią i niczym książę zakładał szklany pantofelek na stopę Kopciuszka, tak Gabriel założył jej buty. Jednak kiedy chciała wstać, zachwiała się i wpadła na niego. Wszyscy ludzie skupili swój wzrok na nich. Na szczęście Gabriel wyciągnął w odpowiednim momencie swoją dłoń i podtrzymał ją ręką. Wtedy też ich oczy się spotkały.
-Przepraszam. - zaczerwieniona Nathalie szybko odsunęła się od Gabriela, po czym speszona uciekła.

Znowu poszalała nieco na parkiecie. Jednak Gabriel widząc jej stan, postanowił opuścić już przyjęcie. Podszedł do kobiety i złapał ją za ramię, a potem zawołał również syna.
-Na nas już pora. - zadecydował. No i nie oszukujmy się - Nathalie rzeczywiście odrobinę za dużo wypiła i Adrien niestety to widział.

"Droga Do Wolności" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz