10. Znów się gapisz

171 11 7
                                    

TONY

- Musisz się tak gapić? - usłyszałem kąśliwą uwagę od zielonookiego boga, który od dobrych kilku minut walczył z jedną kanapką. - Jak jesteś głodny, mogę ci ją oddać.

Nigdy nie widziałem osoby, która by tak wolno jadła małą kanapkę, przy okazji wyrzucając sałatę i pomidor. Biedny Bruce i jego starania. Zastanawiałem się, czy Loki kiedykolwiek jadł coś takiego. Może w Asgardzie mają inne specjały? Wiedzą co to sałata? Albo niewiele jedzą, patrząc na szczupłą sylwetkę bruneta. Może nie odczuwają głodu jak zwykli ludzie? Chociaż patrząc po apetycie Thora, śmiem w to wątpić.

- Chcesz drugą? - zapytałem, nie robiąc sobie wiele z jego słów. - Mogę poprosić Bruce'a, aby przyniósł ci więcej.

- Wystarczy, nie wiem jak możecie jeść coś takiego - odparł z niesmakiem.

- Poczekaj, jak jutro spróbujesz cheesburgera - powiedziałem. - Zakochasz się. Prawdziwe jedzenie bogów.

Loki po raz kolejny posłał mi jedno ze swoich typowych spojrzeń. Chociaż mógłbym przysiąc, że widziałem iskierkę zaciekawienia w jego oku na wspomnienie drugiej części zdania. W ciszy dokończył swój posiłek. Czekałem aż to zrobi, po chwili otwierając celę. Nie rozumiałem, dlaczego obowiązek pilnowania i niańczenia Psotnika spadł akurat na mnie. Nie byłem jedyną osobą w tej wieży. Thor od czasu podróży do Asgardu się nie pojawił. Minęły już dwa czy trzy dni i nie dał znaku życia. Zacząłem podejrzewać, że stało się to, co przewidział Loki. Było się czego obawiać? Thanos poczynił pierwsze kroki?

- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytał, kiedy poleciłem, aby wyszedł ze swojej obecnej kwatery, jaką była szklana cela.

- Do łazienki, pora na kąpiel - odparłem, ruszając przodem i od czasu do czasu oglądając się, czy idzie za mną i niczego nie planuje.

Może i był więźniem, ale należało mu się humanitarne traktowanie i dostęp do zaspokojenia podstawowych potrzeb jaką była higiena osobista. Już wcześniej przygotowałem mu czysty zestaw ubrań składający się z wygodnych dresów i zwykłej koszulki, czyli jednym słowem to samo, co miał na sobie. Weszliśmy do łazienki, gdzie czekała już przygotowana kąpiel. Woda zdążyła trochę ostygnąć, gdyż nie spodziewałem się, że Loki będzie potrzebował aż tyle czasu na zjedzenie swojej kolacji. Sięgnąłem w stronę kranu, aby dopuścić więcej gorącej wody.

- Ręcznik masz przygotowany tuż przy ubraniach. Myślę, że poradzisz sobie z resztą. Będę czekał na zewnątrz - powiedziałem, sprawdzając dłonią temperaturę wody.

Gdy uznałem, że jest odpowiednia, zakręciłem wodę i wyprostowałem się. Odwróciłem się z zamiarem wyjścia z łazienki akurat w czasie, kiedy Loki pozbywał się swojej koszulki. Moje spojrzenie padło na odkryty tors, a przez myśl przeszło mi to, jak bardzo chudy był. Ale nie tylko to przykuwało wzrok, a konkretnie stare blizny na ciele sugerujące, że brunet wiele w swoim życiu przeszedł i wycierpiał.

- Znów się gapisz - odezwał się Loki, spoglądając na mnie z pochmurnym wyrazem twarzy. 

Przeniosłem spojrzenie nieco wyżej na jego twarz. Nie czułem się ani trochę zawstydzony faktem przyłapania na bezczelnym wgapianiu się w niego. Po prostu mnie ciekawił. Mało kto miał możliwość oglądać Lodowego Olbrzyma bez koszulki. Pod wpływem spojrzenia zielonych oczu wycofałem się i postanowiłem nie przedłużać. Opuściłem łazienkę, dając Lokiemu odrobinę prywatności. 

- Jarv, informuj mnie, gdy nasz gość opuści łazienkę - zwróciłem się do AI, będąc już za drzwiami łazienki. 

Nie zamierzałem tracić czasu na sterczenie pod drzwiami. Musiałem dorwać Bruce'a. Miałem do niego pewną sprawę. Doktorka odnalazłem w jego sypialni. Zapukałem do drzwi, po chwili już sobie je otwierając i nie czekając na zaproszenie. Byłoby rzeczą dziwną i niezwykłą, gdyby robił coś ciekawego. Nie pomyliłem się. Jak zwykle studiował jakieś książki, chcąc rozwikłać jakąś naukową zagadkę. Nie rozumiałem tej niezdrowej fascynacji fizyką czy chemią. Chociaż z drugiej strony inni nie rozumieli mojej miłości do tworzenia i konstruowania.

All of me - FrostironOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz