8. Plan inwazji

160 10 5
                                    

TONY

Długo nie mogłem pozbyć się uczucia zmarzniętych kończyn. Nie wiedziałem, co dokładnie zrobił Psotnik, ale podziałało. Przestałem trząść się z zimna, wszystko wróciło na swoje miejsce. Teraz pozostała tylko kwestia tego, co widziałem. To był sen, wspomnienie czy wizja przyszłości? Byłem pewien jednego, Loki znów coś planował. Słyszałem rozmowę, jaka miała niedawno miejsce. Padły w niej plany zniszczenia wszystkich osób, które przeszkodziły w inwazji na Nowy Jork. Znów szykowali armię, aby zaatakować i tym razem odnieść zwycięstwo. Ile osób jeszcze zginie przez głupie pragnienie władzy? To się w ogóle kiedyś zakończy?

- Bracie! - usłyszałem głos Odinsona, który pewnie wkroczył do celi. - W końcu się obudziłeś, tak wiele dni...

Zatrzymał się jednak tuż przy mnie, jakby nie będąc pewny czy nie lepiej jednak zaczekać z jakąkolwiek formą czułości do szalonego braciszka. Sam Loki nie wyglądał na zbyt szczęśliwego na widok swojego brata. Ale czy kiedykolwiek z czegoś się cieszył?

- Jak widzisz - odparł jedynie na wylewną radość swojego brata.

- Skoro się już obudził to w końcu może się stąd wynieść - odezwał się Barton, pozostając jednak poza celą.

Nie musiał wchodzić, aby zabijać wzrokiem czarnowłosego. Przez przezroczyste ściany mógł do woli wpatrywać się w naszego więźnia z niechęcią. Wiedziałem co myślał o pomyśle pozostawienia go w Wieży. Wiele razy zdążyliśmy poróżnić się w tej kwestii. Sam osobiście nie pałałem do Lokiego sympatią, ale ze względu na Thora przystałem na ten pomysł. Oczywiście ta decyzja była jak jabłko niezgody, która niesamowicie nas poróżniła.

- Muszę z tobą pomówić - powiedział Loki, kierując te słowa do swojego brata, zupełnie nie zwracając uwagi na komentarze, które padały z ust Clinta. Po chwili spojrzał na mnie znacząco, gdy w dalszym ciągu nie ruszyłem się z miejsca. - Tylko z Thorem.

- Wybacz, ale nie zamierzam nigdzie się ruszać. Szczególnie, jeśli w rozmowie padł plan pozabijania nas jako możliwe przeszkody do ponownej inwazji na Ziemię - odparłem, opierając się o szklaną szybę na znak, że nie zamierzałem wychodzić. - Ta sprawa dotyczy nas wszystkich, więc lepiej wytłumacz to, czego byłem świadkiem. Co to było?

- Nie wtrącaj się głupi Midgardczyku w sprawy, które cię przerastają - odpowiedział ze złością.

Podniósł się w końcu z łóżka, podchodząc w naszą stronę. Daleko mu było do gracji z jaką zwykł się poruszać. Thor obserwował jego ruchy jakby gotowy złapać go, gdyby jednak zuchwałemu bogu groził upadek. Nie podobał mi się ton jakim do mnie mówił. To w końcu dzięki mojej dobrej woli mógł dochodzić do siebie w tym miejscu, po tym co go w życiu spotkało. Powinienem odesłać go od razu do Asgardu. Co prawda moja dobra wola nie miała aż tak dużego udziału w tym niż ciągłe prośby Thora. Zrobiłem to głównie dla niego.

Po chwili w warsztacie pojawił się Bruce. Wyglądał na zaspanego, gdy kroczył w pomiętej koszulce, jakby Jarvis wyciągnął go prosto z łóżka. I zapewne tak było. Nie odzywał się, jedynie słuchał całej wymiany zdań, stojąc tuż obok Bartona. Był tak zmęczony, że podejrzewałem, że nie rozumiał o czym w ogóle toczyliśmy dyskusję.

- O czym ty mówisz? Jaki plan inwazji? - podłapał temat Clint, zapewne wspominając ostatni raz, kiedy to został użyty jako narzędzie w planie Lokiego. Źle wspominał tamten czas, więc nikt bez potrzeby nie poruszał nawet tego tematu. Bitwa o Nowy Jork stanowiła coś w rodzaju tabu.

Na pewno nie było to przyjemne wspomnienie dla obecnych tutaj. Sam również miałem skończyć jako bezwolna zabawka w rękach Lokiego, ale z uwagi na reaktor łukowy plan się nie powiódł. I właśnie z tego powodu zostałem wyrzucony przez okno w swoim własnym wieżowcu. Nie wspominałem tego za dobrze.

- Tesseract nadal znajduje się w Asgardzie? - zapytał brunet, ignorując wszelkie inne pytania.

Wpatrywał się w Thora, szukając odpowiedzi. Na twarzy Odinsona pojawił się grymas. Na pewno pomyślał o tym samym. Loki planował po raz kolejny wykraść moc drzemiącą w tym niebieskim przedmiocie. Historia znów się powtórzy. Nie wyciągnął lekcji?

- Tesseract nie powinien cię interesować, bracie. Po tym wszystkim, co...

- Musisz go pilnować  - wtrącił brunet, przerywając w połowie wypowiedzi swojego brata. - Nie jest bezpieczny w Asgardzie.

- Na pewno kłamie, aby znów go wykraść - upierał się Barton, stawiając za punkt honoru negowanie każdego słowa Psotnika. Splótł ręce na klatce piersiowej. - To kolejna jego sztuczka. Chce, abyśmy uwierzyli w coś takiego?

Lodowate spojrzenie zielonych oczu utkwiło w łuczniku. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Czułem, że lada chwila ta dwójka rzuci się na siebie, aby udowodnić swoje racje. Obaj byli zawzięci i obaj mieli powód do wzajemnej nienawiści. I był jeszcze Hulk. Jego nikt nie powinien denerwować. Skończy się to nie najlepiej. Wolałbym uniknąć ewentualnego spotkania z szalejącą bestią.

- Nie obchodzi mnie w co wierzysz, nędzny śmiertelniku - odrzekł z uporem Loki. - Nigdy nie planowałem zajmować waszego żałosnego świata. On chce Thora i Tesseractu.

- A ty wcale go nie chcesz? Mamy w to uwierzyć? - zapytałem.

- Kto? O kim on mówi? - usłyszałem pytania, jakie zaczęły padać z ust innych uczestników tej rozmowy.

- Nie obchodzi mnie czy mi wierzycie. Jeśli nie potraficie mi zaufać, zaufajcie mojej chęci zemsty - powiedział, spoglądając na wszystkich po kolei. - Ja również byłem tylko narzędziem do zniszczenia tego świata.

Zacząłem analizować jego słowa. Nie wiedziałem w co już wierzyć. Dobry Loki był równie surrealistyczny jak srający tęczą jednorożec. To się całości nie trzymało. Musieliśmy się naradzić co do podjęcia działań. Jeśli zignorujemy jego ostrzeżenie, będziemy współwinni temu co ma nastać. Loki nie wyglądał, jakby żartował. Był poważny.

Clint zaśmiał się na ostatnie słowa boga. Absolutnie nie wierzył w nic, co powiedział. Już miał wyrobione zdanie o tym, co miało niegdyś miejsce. Dotychczas ja sam nie miałem wątpliwości co do wskazania winowajcy całego zamieszania, jakim był atak na Nowy Jork. Teraz okazuje się, że sytuacja nie była do końca taka przejrzysta, jak nam się wydawało.

- Trzeba ściągnąć tu Capa i Natashę. Musimy ustalić wiele spraw - zdecydowałem. - A w oczekiwaniu na ich pojawienie się, proponuję drinki.

_________

14.11.23

Dziękuję za gwiazdki/komentarze


All of me - FrostironOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz