LOKI
Szczęk wyginającego się metalu nieprzyjemnie wkradał się do ucha. Dodatkowo dźwięk alarmu rozbrzmiewał zewsząd, zwołując coraz to więcej żołnierzy. Nie chciałem z nimi walczyć. Nie stanowiłem dla nich zagrożenia. Jednakże tego nie dostrzegali i próbowali mnie za wszelka cenę zatrzymać. Nie zamierzałem spędzić tu chwili dłużej. Musiałem powstrzymać Thanosa. Podniosłem się z lekkim trudem z fotela, rozglądając wokół. Z moich dłoni wychodziły iskry zielonej energii. Dobrze było ją odzyskać.
W pomieszczeniu zaczęło robić się tłoczno. Żołnierzy przybywało z każdą chwilą, ale nie miałem dla nich za wiele czasu. Naprawdę starałem się ich unieszkodliwić w jak najdelikatniejszy sposób, ale gdy zaczęli strzelać, nie pozostawili mi wyboru. Torowałem sobie drogę do wyjścia, kiedy przede mną pojawił się Fury we własnej osobie. Nie było go przez dłuższy czas, lecz wcale się za nim nie stęskniłem. W dłoniach trzymał dziwnie wyglądający przedmiot, coś w rodzaju broni. Moim błędem było zbagatelizowanie tego. Ta broń zupełnie różniła się od tych, którą mieli jego podwładni. Niebieska wiązka mocy wydobywająca się z niej sprawiła, że konkretnie mnie zabolało, kiedy trafiła w moje przedramię. Spojrzałem na nie, dostrzegając zmianę barwy skóry. Niebieski jej kolor przypominał mi o moim pochodzeniu oraz o szkatule wiecznej zimy. Lodowy Olbrzym, oto kim byłem, choć wolałem nigdy nie poznać tej gorzkiej prawdy. Taka broń z pewnością nie powinna znajdować się na Midgardzie.
- Niezłe mam cacko, nieprawdaż? - zawołał z zadowoleniem jednooki, unosząc wyżej swoją broń. - Następna zaboli bardziej, poddaj się i grzecznie wróć do celi. Mam dosyć szukania cię po całym kraju. Nie komplikuj życia nam obu.
Zacisnąłem zęby, starając opanować swoje wzburzenie, które mogłoby wpłynąć na moją magię, która wciąż nie była stabilna i nie wróciła w pełni. Wątpiłem w szybkość swojej reakcji, by uniknąć kolejnej wiązki tej dziwnej, niebieskiej mocy, która do złudzenia przypominała kolorem Tesseract, choć nim nie była.
- Hulk! Hulk! - Głośny krzyk wydobył się z głośnika, rozpraszając żołnierzy, którzy zaczęli nerwowo spoglądać w stronę wyjścia.
Nie miałem czasu za długo zastanawiać się, co robiła tu ta zielona, rozszalała bestia, gdyż w tym samym czasie dostrzegłem zieloną i rozpędzoną kupę mięśni, która zmierzała na wprost mnie. Tego spotkania szczerze wolałem uniknąć. Nie mając jednak żadnej możliwości na ucieczkę, przygotowałem się na bliskie spotkanie. Jakież wielkie było moje zdziwienie, gdy Hulk wziął na cel jednookiego agenta. Wpadając na niego, pozbawił Fury'ego broni. Nie potrafiłem ogarnąć sytuacji, jaka przed chwilą miała miejsce. Zamiast analizować to wydarzenie z Hulkiem, kontynuowałem swoją ucieczkę. Cała uwaga agentów została skierowana na nieproszonego gościa. Wszędzie panował chaos. Taka okazja mogła się nie powtórzyć.
Po drodze napotkałem resztę Avengersów. Czyżby uwierzyli w końcu w moje słowa i postanowili przeciwdziałać zniszczeniu świata? Zrobiłem unik, kiedy dwóch żołnierzy skierowało na mnie swoją uwagę i postanowiło udaremnić moją ucieczkę. Po chwili pojawił się przede mną Iron Man. Pozbył się swojego przeciwnika, podchodząc do mnie. Za pomocą jednego ruchu ręki jego hełm odsłonił prawdziwą twarz Starka.
- Jak widzę, sam sobie poradziłeś z uwolnieniem się - powiedział.
- Znudziło mi się czekanie, tu nie jest tak przytulnie jak w wieży - odparłem na jego słowa.
- Po prostu nie chcesz przyznać, że stęskniłeś się za nami.
- Ja tego nie powiedziałem. - Wykonałem ruch dłonią, powstrzymując pędzące w naszą stronę pociski.
Kolejny agent przerwał naszą dalszą wymianę zdań. Anthony znów ukrył się za hełmem i pomógł Kapitanowi Ameryce, który został osaczony przez ludzi Tarczy. Chcąc uniknąć dalszych problemów z wydostaniem się z tego miejsca, stworzyłem iluzję podrzędnego agenta Tarczy. Nie rzucając się dzięki temu w oczy, sprawniej przemierzałem korytarz, następnie dostając się do windy. W końcu byłem sam. Jeszcze trochę i wydostanę się na powierzchnię.
Nagły i ostry ból głowy spowodował, że niemal upadłem. Podparłem się kolanem, by nie stracić równowagi. Już kiedyś tego doświadczyłem. To był znów Thanos. Nawet tutaj potrafił mnie dopaść.
- Musisz odzyskać dla mnie Berło. - Jego głos rozbrzmiewał w mojej głowie. - Jeszcze dziś przyniesiesz je do mnie. Wraz z Thorem i Tesseractem będziesz mi służyć.
- Nie wiem, gdzie on się znajduje - odparłem zgodnie z prawdą na wspomnienie brata.
- Twoim zmartwieniem jest jedynie Berło. - Po tych słowach obecność Thanosa zniknęła.
Nie wiedziałem, gdzie mój brat się podziewał. Nie miałem o nim żadnych informacji, ani o nim, ani o Berle. Mogłem tylko zgadywać, że to agenci Tarczy byli w posiadaniu tej potężnej broni. I ta broń nie powinna znajdować się w ich rękach. Thanos też nie powinien jej dostać. Zmieniając swoje plany, nacisnąłem przycisk windy, aby zjechała jeszcze niżej. Nie wybierałem się już na powierzchnię. Pewna rzecz była ważniejsza. Kiedy drzwi windy się otworzyły, wyszedłem na odpowiednim piętrze. Sporo czasu straciłem na poszukiwaniu Berła. Przeszukałem dwa piętra, nim je znalazłem. Wyglądało tak samo, jak je zapamiętałem. Z wahaniem sięgnąłem w jego stronę. Nie chciałem, aby moc drzemiąca w nim ponownie mną zawładnęła. Musiałem jak najszybciej je ukryć, z dala od Midgardu. Z dala od siebie samego.
- Wcale się nie zmieniłeś, co? - Głos Starka kolejny raz tego dnia mnie zaskoczył.
Cofnąłem swoją iluzję. Nie ukrywałem się dłużej pod wyglądem żołnierza. Z Berłem w dłoni odwróciłem się do niego, aby spojrzeć na jego twarz. Stał trzy metry dalej. Jego zbroja nosiła na sobie ślady walki, a sam Anthony błyszczał od potu tworzącego się na czole. Próba uwolnienia mnie dała mu się we znaki, zapewne jak reszcie zespołu.
- Thanos żąda zwrotu swojego Berła - odpowiedziałem, ponownie spoglądając na niebieską moc drzemiącą w tym niepozornym przedmiocie. - I odbierze go sobie siłą, niszcząc przy tym waszą planetę. Nie może tego tu znaleźć, musi zostać zniszczone albo schowane.
- I uważasz, że w twoich rękach jest ono bezpieczne? - zapytał.
- Myślałem, że zaczęliście ufać moim słowom - odparłem, nie będąc zdziwiony tym pytaniem.
Rozumiałem, że mój widok z Berłem w dłoni nie kojarzył się mieszkańcom tego miasta zbyt pozytywnie. Stark nie miał powodu, aby mi ufać. W końcu byłem bogiem kłamstw. Podobno sztuczki i zdradę miałem we krwi.
- Skończył nam się czas. Już za późno na jakiekolwiek plany - powiedziałem. - Thor wykradł Tesseract, jeszcze dziś...
Potężny huk przerwał moją wypowiedź. Zdawało się, że ziemia się zatrzęsła. Betonowa podłoga na której staliśmy popękała, podobnie jak ściany i sufit, który kruszył się z łatwością. Słychać było grzmot pioruna. Dobrze wiedziałem, co on zwiastował. Mieliśmy jeszcze mniej czasu, niż zakładałem.
- On nadchodzi - zdążyłem wypowiedzieć to krótkie zdanie, a po chwili pojawił się Thor. W końcu się odnalazł.
________
17.01.24
Dziękuję za gwiazdki/komentarze
![](https://img.wattpad.com/cover/300401820-288-k643008.jpg)
CZYTASZ
All of me - Frostiron
Fiksi PenggemarOd przeszłości nie da się uciec. Nic nie zmaże win raz popełnionego grzechu. Przekonał się o tym bóg kłamstw na własnej skórze. Nie było miejsca, które mógł nazwać domem. Nie przynależał nigdzie. Pozbawiony domu, rodziny oraz godności stał się cieni...