- To twój wielki dzień! Wiedzieliśmy, że zdasz! - oznajmiła mama Daisy, poprawiając jej biały kołnierzyk od mundurka.
Strój nakazany do noszenia w szkole miał kolor diamentu, który wybrała na egzaminie. Dziewczynka nie wiedziała, iż to w ogóle miało i mieć będzie znaczenie, lecz nie narzekała. Fakt, nie podobał jej się odcień bluzeczki oraz plisowanej spódniczki nad kolano, ale gdyby miała wybierać jeszcze raz i tak pewnie skończyła by z diamentem.
Kto wie czy w ogóle zdałaby, gdyby trzymała w rękach coś innego niż tamten przedmiot.
Stwierdziła więc, że nie czas na gdybanie, tylko na myśl o tym, co teraz stanie się jej codziennością.
Zrobiło się jej niedobrze. Nowa szkoła, nowi uczniowie, nowi koledzy i koleżanki... A jeśli nikogo nie znajdzie? Co jeśli nikt nie zechce się z nią przyjaźnić i zostanie sama jak palec? Zadrżała.
Nie...
To by było okropne!
- Stój spokojnie! - ostrzegła ją mama, poprawiając guziki bluzeczki. - Co się stało? - zauważyła łzy w dużych ciemnozielonych oczach córki. - Boisz się?
Daisy drgnęła warga, przytuliła się mocno do kobiety. - Nie chcę iść! - szepnęła. - Nie wiem jakim cudem zdałam, lecz w szkole szybko dowiedzą się jaki ze mnie nieudacznik! Skończy się jak z moim prywatnym nauczycielem. Pewnie mnie nienawidził!
W końcu zabierałam czas, który mógł poświęcić na PRAWDZIWĄ czarodziejkę, a nie na kogoś PRZEBRANEGO za czarodziejkę. - oznajmiła z goryczą w głosie. Nagle poczuła chłodne dłonie na swoich rozognionych policzkach.
- Nie. mów. tak. nigdy. o. sobie. - wycedziła matka przez zęby. - Gdybyś nie miała dużej ilości magii, to nie zdałaby tego egzaminu. Poza tym... nasze geny są silne! Rzadko się zdarza, by dziecko magów samo nim nie było! Zapamiętaj sobie, że jesteś taka sama jak inni, którzy się tu dostali. Po prostu twoja magia się jeszcze nie ujawniła! I nie bój się, każdy uczeń niepokoi się pierwszym dniem. Zobaczysz, że jak wrócisz dzisiaj, to nie będziesz mogła się doczekać jutra! Gwarantuję ci to. - pocałował ją w czoło delikatnie. - A teraz idź już. Znasz drogę, w końcu mieszkamy prawie w Akademii. - zachichotała, machając córce na pożegnanie.
Daisy nie podzielała humoru oraz pewności rodzicielki. Denerwowała się nie tylko swoim brakiem mocy, jak i brakiem umiejętności interpersonalnych.
Nigdy nie spotykała się z innymi dziećmi. Uczyła się w domu, z kiepskim wynikami, aż do tego roku. Reszta chodziła do zwykłych magicznych szkół i miały ze sobą kontakt, a może nawet zdawały razem do Akademii.
Jak nie zdały, to wracały do starej klasy, gdzie miały wsparcie kolegów i nauczycieli. A Daisy?
Ona nie miała z tego nic.
Zazdrość zakwitła w jej młodym sercu. Co z tego, iż jest córką najpotężniejszych magów, jeśli sama nie przejawia sobą nic? Czemu rodzice chcieli wysłać ją akurat do Akademii? To bardzo prestiżowa placówka...
Daisy wolałaby mieć normalne życie. Wtedy nikt by nie myślał, że musi objąć po rodzicach zawód, sama dziewczynka nie czułaby tej presji wywieranej na niej, odkąd zaczęła kontaktować.
Im bardziej zbliżała się do skrzydła szkolnego, tym bardziej zwalniała.
Przełknęła ślinę, widząc pierwsze dzieci. To od teraz będzie jej codzienny widok. Jednak czy się przywyczai?
Długo jej zajęło zrobienie kroku do wspólnego skrzydła, lecz w końcu to zrobiła.
Gdy weszła, usłyszała wokół siebie szepty.
- To ta...
- Przyszła stamtąd...
- Więc to ona...
- Wygląda zwyczajnie.
- Widzisz jakieś podobieństwo?
- Ja nie...
- Może do dziadków?
Daisy przełknęła ślinę i oblała się rumieńcem. To oczywiste, rozmawiają o niej. Ale dlaczego rozmawiają o niej? Przecież są dużo lepsze tematy...
Jednak rozumiała te szepty i zainteresowanie swoją osobą. W końcu musieli się dowiedzieć, żę ktoś z rodziny Erlenmajer dzisiaj rozpoczyna tutaj naukę.
A jak na razie to tylko ona weszła korytarzem prowadzącym w głąb zamku, niedopuszczonym do użytku szkoły.
Sama się zdradziła. Ścienęła dłonie na paskach plecaka. Głupia była!
I tak by się dowiedziano, podczas czytania listy obecności, lecz przynajmniej teraz miałaby spokój.
Jeszcze przez kilka chwil.
Czuła na sobie wzrok wszystkich.
Wręcz się modliła, by zaraz przyszedł nauczyciel i zakończył jej katusze.
Miała nadzieję, że szybko spowszednieje, gdyż w takim stanie nie znajdzie żadnej koleżanki ani kolegi. Na szczęście nie było tak, by wszyscy nagle zechcieli się z nią przyjaźnić, jak ostrzegali ją rodzice od czasu, gdy zdała.
Nie wiedziała tylko, iż to jest spowodowane czymś gorszym niż chęć podlizania się.

CZYTASZ
Klątwa magii
FantasiŚwiat pełen czarodziejów i Daisy, 12-latka, której rodzice są najpotężniejszymi magami na świecie. Wszyscy też po cicho myślą, iż dziewczynka odziedziczyła umiejętności. Tymczasem nie przejawia żadnych magicznych zdolności. Daisy boi się osądzenia p...