Rozdział 1 - Villa Monetów

1.5K 31 14
                                    


Usłyszałam pukanie do drzwi, zdziwiłam się ponieważ wiedziałam że moja mama ma klucze do drzwi.

Po chwili pukanie się powtórzyło, otworzyłam drzwi niespodziewając się zobaczyć dwóch policjantów za nimi.

Moja siostra Haili właśnie raszła po schodach obudzona hałasem, gdy policjanci mi przekazali że nasza mama i babcia umarły w wypadku samochodowym.

Stałam zszokowana w przedpokoju ocknełam się z tego stanu dopiero gdy zjawiła się opieka społeczna. Ludzie z opieki społecznej pocieszali moją siostrę która wypłakiwała sobie teraz oczy na kanapie.

Ja stałam i rozmyślałam nad naszą obecną sytuacją.

Gdy Haili się uspokoiła jakaś pani z opieki społecznej powiedziała nam dość szokującą wiadomość.

Otóż naszym nowym opiekunem prawnym został Vincent Monet, przez chwilę myślałamże to nasz biologiczny ojciec, okazało się że to nasz brat.

Następnego dnia wsiadałyśmy do samolotu do Pensylwanii. Teraz już wiedziałyśmy więcej. Okazało się, że braci mamy 5, najmłodsi z nich byli o rok od nas starsi i wszyscy mieszkali w rodzinym domu w Pensylwanii. Ich imion oczywiście nie zapamiętałam, ale Haili pewnie je pamiętam.

Spojrzałam na moją siostrę, wyglądała jakby miała zaraz zwymiotować. Położyłam rękę na jej ramieniu i uśmiechnęłam się do niej, ona odwajemniła uśmiech.

Podróż szybko mi minęła ponieważ większość przespałam. Stałyśmy właśnie w kolejce do kontroli celnej. Widziałam że Haili się stresuje.

- Hej nie stresuje się tak - powiedziałam drgając ją delikatnie palcem w żebra. - Pamiętam że masz mnie.

- Dzięki Valentina - odparła z uśmiechem.

Kiedy wreszcie przyszła kolej Haili, starszy urzędnik zerknął na jej zdjęcie w paszporcie, zadał jej kilka prostych pytań, na które odpowiedziała delikatnie zachrypniętym głosem i z sympatycznym uśmiechem powitał ją w Stanach Zjednoczonych. U mnie tak samo tylko ja nie miałam chrypki.

Musiałyśmy poczekać chwilę by znaleźć nasze trzy walizki, z tą najcięższą pomogła mi Haili. Zmieściłyśmy cały nasz dotychczasowy świat w trzy walizki i dwie torby sportowe. Moim zdaniem było to niemożliwe, ale jednak tak właśnie było.

Złapałyśmy za uchwyty walizek i miałyśmy już iść gdy Haili mnie zatrzymała i pokazała wiadomość od jakiegoś nieznanego numeru. To nasz brat napisał:
"Czekam w hali przylotów, obok apteki"
Nic więcej. Pokiwałam głową I poszłyśmy w kierunku hali przylotów.

Szłam patrząc cały czas pod nogi bo to ja akurat ciągnęłam dwie najcięższe walizki i nie chciałam nikomu przez przypadek najechać na palce.

Nagle usłyszałam jak ktoś za mną woła.

- Valentina! Haili! -

Obróciłam się w stronę głosu i dostrzegłam wysokiego mężczyznę o ciepłych niebieskich oczach.

- Dobrze was widzieć - przywitał się odrazu częstując nas próbką swojego amerykańskiego akcentu. Delikatnie i jakby z rozmysłem przytulił najpierw Haili, a potem mnie. Ja w przeciwieństwie od mojej siostry nie odałam czułości.

- Jestem Will - przedstawił się, gdy się już ode mnie odsunął. Spojrzałam na Haili, po jej wyrazie twarzy było widać że teraz analizowała stworzoną przez siebie listę braci.

- To Vince jest waszym opiekunem prawnym - pospieszył z wyjaśnieniem. - Miał was dzisiaj odebrać, ale coś mu wyskoczyło w pracy. Często mu się to zdarza, jeszcze się przyzwyczaicie. Na pewno go dzisiaj poznacie.

{ZAWIESZONE} ~ Ta druga ~| Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz