Rozdział 7 - Rozmowa

658 24 4
                                    

___ Pov Valentina ________________________

Po tym jak wróciłam do pokoju i dałam Haili tą książkę po którą sama bała się pójść, ta łaskawie opuściła mój pokój.

Wzięłam z biblioteki ostatnio książkę, która mi się spodobała z opisu i wcześniej nie chciało mi się jej czytać ale teraz co mi zaszkodzi.

Byłam na 28 stronie gdy ktoś zapukał do moich drzwi. Odłożyłam książkę zaznaczając na której stronie byłam i zaprosiłam osobę do środka. Drzwi się otworzyły a za nimi stał Shane.

- Vincent prosił byś przyszła do biblioteki ponieważ chcę z tobą porozmawiać - powiedział nadal nie wchodząc do pokoju.

- Okej za chwilę przyjdę - odparłam a on na te słowa kiwnął głową i poszedł gdzieś zamykając za sobą drzwi.

Nie wiele myśląc o dzisiejszym dość dziwnym zachowaniu Shane'a ruszyłam w stronę naszej domowej biblioteki.

Tam już na mnie czekali Vincent i Will.

Vincent siedział w tym samym fotelu co na naszej pierwszej rozmowie, a Will siedział na kanapie. Ja również usiadłam na kanapie zachowując, moim zdaniem, odpowiedni dystans między mną a Willem.

- A więc drogie dziecko chciałem z tobą porozmawiać o sytuacji, o której poinformowali mnie bliźniacy - zaczął Vince swoim jak zwykle lodowatym i pozbawionym emocji głosem. Ja zmarszczyłam brwi zastanawiając się o jakiej sytuacji mowa.

- Vincowi chodzi o to że bliźniacy powiedzieli nam o tym że widziałaś broń w pokoju Tonego i trochę zaniepokoiła nas twoją reakcja - wyjaśnił mi Will.

- I chcielibyśmy byś wytłumaczyła nam to gdyż sami nie potrafimy znaleźć sensownego wytłumaczenia twojej reakcji - kontynuował Vince.

- Naprawdę myśleliście że ja nie zauważę? - spytałam nico pogardliwie - Jak poszliśmy na tą kolację integracyjną to dosłownie wszyscy wyglądaliście jak jacyś gangsterzy i powiedzcie mi jakich ludzi byłoby stać na taką wille, takie ubrania i samochody jeśli jie jakiś milionerów czy gangsterów. A w obu przypadkach mielibyście pewnie jakiś wrogów więc musielibyście mieć jakąś broń by się bronić jakby co - kontynuowałam z dość rozbawionym wyrazem twarzy. Willa i Vinca zatkało na moje słowa więc najprawdopodobniej ich rozgryzłam i połknęli moją ściemę.

- A teraz jeśli pozwolicie to wrócę do swojego poprzedniego zajęcia - rzekłam. Juz miałam wstać z swojego miejsca gdy nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu i usłyszałam słowa Willa.

- Jakby co to wiesz że możesz nam o wszystkim powiedzieć Malutka - wzdrygnełam się na dźwięk ostatniego słowa.

- Byłabym wdzięczna gdybyś mnie tak więcej nie nazywał a zwracałem się do mnie po imieniu lub w skróconej wersji Val - odparłam szybko zciągają jego rękę z ramienia i wychodząc z biblioteki. Skierowałam się do kuchni po szklankę soku i poszłam do siebie.

___________________________________________

415 słów

Macie następny rodzial tak szybko bo nie chce trafić za kratki za moderstwo.

Do zobaczenia misiaczki ~

{ZAWIESZONE} ~ Ta druga ~| Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz