Rozdział 10 - Rękawiczka

570 25 4
                                    

Odrazu po tym jak zaparkowaliśmy w garażu ruszyłam do kuchni bo nie miałam ochoty teraz oglądać któregokolwiek z braci. Na moje nie szczęście w kuchni siedział Will. Brat którego unikałam od tamtej sprawy w bibliotece.

Nakładałam sobie obiad starając się ignorować to jak intensywnie Will się we mnie wpatruję. Usiadłam i zaczęłam jeść.

- Dlaczego masz rękawiczkę na prawej ręce? - pytanie brata wybiło mnie z rytmu. Spojrzałam na czarną rękawiczkę bez palców.

- Założę się że chłopaki nie będą potrafili długo trzymać języka za zębami więc powinienieś się za nie długo dowiedzieć - odparłam nawet nie patrząc na mojego rozmówcę.

W dość szybkim tempie skończyłam posiłek. Wychodząc minęłam bliźniaków.

W niecałe 40 minut zrobiłam wszystkie prace domowe, które miałam dziś zadane, po czym wzięłam swój szkicownik i skierowałam się do biblioteki.

Rozłożyłam się na kanapie i szkicując czekałam aż Vince mnie znajdzie.

Długo nie musiałam czekać. Nie całe 15 minut później wszyscy bracia weszli do biblioteki.

W sumie to prawie wszyscy bo Shane tylko wszedł by zobaczyć czy tu jestem, jak mnie znalazł to powiedział reszcie i wyszedł.

Vincent usiadł w fotelu naprzeciwko mnie, Tony również usadowił się na fotelu. Dylan z Willem stali opierając się o ścianę i regał. Podniosłam się z kanapy by nie leżeć lecz nadal byłam w dość wygodniej pozycji bo nie zamierzałam siedzieć napięta jak struna.

- Droga Valentino, dowiedziałem się od chłopaków o pewnym incydencie który zdarzył się dziś u was w szkołę i ponoć brałaś w nim udział - zaczął swoim zimnym tonem Vince.

- Tak brałam udział w bójce Toniego, a raczej broniłam mojego przyjaciela przed wylądowaniem w szpitalu - odparłam.

- Chciałbym Ci przypomnieć że jak za pierwszym razem rozmawiałem z tobą i Hailie to prosiłem byście się nie pakowały w kłopoty - rzekł.

- Ja ci niczego wtedy nie obiecywałam - broniłam się. - Poza tym was znam jakiś miesiąc ich dobre 4 lata więc nie powinło to być dziwne że stanęłam w jego obronie - te słowa zatkały chłopaków.

- No dobra ale to nie tłumaczy tej rękawiczki - rzekł Will przywołując naszą wcześniejszą rozmowę.

- Myślisz że obijając temu tu Panu twarz - wskazałam palcem Tonego. - Nie obdarłam sobie kłycków? - na widok pytającego spojrzenia Willa kontynuowałam. - Hailie mdli na ten widok -

- Ma cię do mnie jeszcze jakieś pytania? - Cisza. Żaden z braci się nie odezwał więc uznałam to za nie.

Wyszłam z biblioteki z zamiarem pójścia do swojego pokoju, ale zauważyłam że Shane gra w dość ciekawie zapowiadający się horror.

- Siema - przywitałam się stojąc w progu.

- O hejka - chłopak zapauzował grę i odwrócił się w moją stronę. - Grasz? -

Pokiwałam głową i usiadłam obok niego biorąc do ręki pada.

Po chwili Shane zadał pytanie którego się po części spodziewałam.

- Te a o co chodzi z tą rękawiczką? -

- No bo wiesz jak zmieniałam twarz twojego bliźniaka na zbite jabłko to obdarłam sobie kłycki a Hailie mdli na ten widok, więc noszę rękawiczkę - wytłumaczyłam nie odwracając wzroku od ekranu.

- Aha. Dobrze wiedzieć - odparł. Tak jak się spodziewałam Shane jako ten starszy bliźniak rozumiał że to ja wiem najwięcej o Hailie.

Tak więc wieczór spędziliśmy grając, gadając i zajadając się chipsami.

___________________________________________
507 słów

Nie umarłam.

Sorki że tak długo nie było rozdziału, ale teraz próbuję tak jakby pisać kilka książek na raz i tak poprostu wyszło.

Chciałam również podziękować za 2 tys. wyświetleń to dużo dla mnie znaczy ale prawdziwą motywację dają mi komentarze i gwiazdki więc zostawcie po sobie jakiś ślad

Do zobaczenia misiaczki ~

{ZAWIESZONE} ~ Ta druga ~| Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz