DWA

6.3K 222 533
                                    

Uwielbiałam lepić z gliny.

Gdy po raz pierwszy moje ręce dorwały się do tej lepiącej masy, z której można stworzyć niewyobrażalne dzieła, uległam nowej pasji i rozpoczęłam swoją przygodę z lepieniem. To właśnie powód, dla którego moje biurko ubrudzone jest resztkami zaschniętej gliny i rozpryskanymi farbkami.

Wtedy zajmowałam się sercem pokrytym kolcami, które miało odwzorowywać moje uczucia do co poniektórych.

Wyszło idealnie, dokładnie według mojego zamysłu, a przynajmniej byłoby tak, gdybym nie zmieniała go dziesięć razy podczas lepienia.

Koniec końcem, gliniane serce pokryłam niewielką ilością czerwonej farby, natomiast kolce obkleiłam małymi kryształkami, pierwotnie służącymi do paznokci.

Siedziałam nad tym małym gównem około cztery godziny, więc ledwo widziałam na oczy, kiedy wpadłam na kolejny genialny pomysł.

Kolce wyłaniały się centralnie z serca, więc by dodać mu prawdziwości, wzięłam płyty DVD, potrzaskałam je młotkiem na małe kawałeczki, mające na celu imitowanie szkła, i dokleiłam je przy krawędziach kolców.

Gdy skończyłam, pochwaliłam się nim mojemu chłopakowi, który w ramach reakcji, objął mnie czule i pozostawił ślad swoich ust na mym zimnym czole.

-Czyli nikt nie może złamać twojego serca, tak?- zapytał, przeczytawszy karteczkę zaczepioną o jeden z kolców.

„So you want break my heart, right? Good luck."

-Nikt- odpowiedziałam.

Chłopak spojrzał głęboko w moje lśniące od światła oczy, otulając mnie swym błękitnym spojrzeniem. Wziął ode mnie serce i stojąc centralnie na przeciwko mnie zaczął odłamywać kolce.

-Co ty robisz?- spytałam na skraju załamania.

-Powierzysz mi to bezbronne serce?- odpowiedział pytaniem, gdy zakończył niszczenie mojego dzieła.

-Po co?

-Będę je trzymał w bezpiecznym miejscu- odrzekł, na co na moich policzkach wyskoczyły rumieńce.

-Ale... Przepraszam, nie powinnam mówić metaforami. To nudne.- łzy stanęły mi w oczach.

Byłam przy nim taka bezbronna. Pozwoliłam mu zniszczyć swoją wielogodzinną pracę bo wypowiedział jedno zdanie, które zawróciło mi w głowie.

-Gwiazdeczko, uwielbiam kiedy mówisz metaforami.

Nie zasługiwałam na niego.

-Boję się- odrzekłam.- Boję się, że pewnego dnia wyślesz mi nagranie, na którym zrzucasz to serce z balkonu i roztrzaska się o beton. Łamiąc przy tym moje prawdziwe- wtuliłam się w jego ramiona.

-Nigdy tego nie zrobię. A nawet jeśli kiedyś złamię ci serce... Tylko proszę, nie każ mnie, że użyłem zwrotu „jeśli kiedyś".

-Jakbym śmiała. Uwielbiam nasze szczere rozmowy- uśmiechnęłam się promiennie przez łzy.- Poza tym, jesteś zbyt słodki, by ci przerywać głupimi przekomarzankami.

Ścisnął objęcie, a następnie lekko się odsunął, by z powrotem zajrzeć w głąb moich piwnych oczu.

-Nawet jeśli kiedyś to zrobię, przyjdę do ciebie z kropelką i skleimy je razem.

Uśmiech nie schodził z moich ust.

-Poza tym spójrz- uniósł serce.- To tylko glina, no wiesz. Jest jak twoje serduszko, które tak kocham. Bardzo kruche, lecz wystarczy jedynie woda, by łatwo nie poskładać.

Kochałam go.

-Kocham cię Valentino. Pamiętaj o tym, dobrze?

W tamach odpowiedzi, chwyciłam jego policzki i przyciągnęłam do siebie, by rozpocząć długi, piękny pocałunek.

A on go odwzajemnił.

Ta krótka chwila, trwała dla mnie wieczność. Przecudowną wieczność.

-Chcę iść na imprezę- przerwałam bez kontekstu.

-Valentino... Ostatnim razem... Pamiętasz co się stało, czyż nie?

Zdradziłam go.
Będąc na ostatniej imprezie, mającej na celu okrzykniecie nowego roku, zdradziłam go z innym chłopakiem. Choć był to jedynie całus, wyrzuty sumienia będą się za mną ciągnąć wieczność.

-Tak i ustaliłam wtedy dwie rzeczy. Po pierwsze, już nigdy się to nie powtórzy, a po drugie, nigdy nie pójdziemy razem na imprezę, prawda?

Był to całkowicie mój pomysł, jednakże Antony bez wahania wprowadził go w życie. Nie zamierzaliśmy bawić się w otwarty związek, lecz uzgodniliśmy, albowiem nic nieznaczące całusy powinny być częścią każdej udanej imprezy. Byliśmy młodzi i skorzy do flirtów oraz przygód. Ważne były granice i zaufanie do siebie, które staraliśmy się pielęgnować bez względu na moje problemy z nim związane. O każdym pocałunku mówiliśmy sobie otwarcie i co najważniejsze, nie mogliśmy posunąć się do kolejnego kroku. To byłaby zdrada. Dlatego też postanowiliśmy dać sobie pełną wolność i wspólnie nie angażować się w relacje trwające jedną imprezę. Według owej zasady, chodziliśmy na nie osobno, by nie zaprzątać sobie głowy obecnością drugiej połówki.

-Tak- odrzekł zmieszany.

-Dzisiaj chcę złamać jedną z tych zasad- przerwałam w celu zbudowania napięcia.- Antony. Czy pójdziesz ze mną na imprezę dla niewyżytych nastolatków?

-Z tobą? Zawsze- ponownie mnie pocałował.

*

Muzyka dzwoniła mi w uszach, a alkohol wymieszany z kolorowymi światełkami działał cuda z moimi oczami. Nie było jednak przy mnie jego.

-Hej Ryan- zagadałam do mojego przyjaciela, który wciągnął nas na tę domówkę.- Widziałeś gdzieś Antony'ego?

-Poszukaj w zamkniętych pokojach- odpowiedział pijany, próbując złożyć sensowne zdanie.- Może postanowił odwdzięczyć się po sylwestrze- jęknął z bólu, gdy nadepnęłam mu na stopę.

-To nie jest śmieszne kolego. Idę szukać dalej.

-Żegnaaaj koleżankoooo!- krzyknął za mną, ale ja ledwo co słyszałam przez głośne karaoke.

Stąpałam po całym domu, szukając mojego chłopaka ze snów. Co jakiś czas, skarpetki przyklejały się do podłogi, która lepiła się od nadmiaru alkoholu wymieszanego z wymiocinami.

Nigdzie go nie było, nawet w zamkniętych pokojach, do których zajrzałam dla spokoju ducha.

17 nieodebranych połączeń pewnie wisiało na jego telefonie, a wszystkie pochodziły od „Gwiazdy nad gwiazdami🫶🏻".

Ja: Gdzie jesteś?
Ja: Haloooo!
Ja: Mam się martwić?
Ja: Antony. To nie jest zabawne.
Ja: Robię się śpiąca. Chce do domu.
Ja: Gdzie jesteś?!
Ja: Za 5 min wracam sama.
Ja: Okej. Załatw sobie transport, a później przepraszaj na kolanach.
Ja: Wszystko gra?

I tak właśnie z imprezy, na którą poszłam z chłopakiem, wróciłam sama.

*

Następnego dnia usłyszałam pukanie do drzwi. Wrócił chłopak marnotrawny- pomyślałam.

Jednak zamiast niego zastałam jedynie połamane, gliniane serce, które jeszcze pare dni temu lepiłam w środku nocy z myślą o moich uczuciach.

Obok niego leżała karteczka, wraz z kropelką.

„Jednak musisz skleić je sama, bo wstyd mi będzie spojrzeć ci w oczy. Przepraszam"

Wydarzyło się to znacznie za szybko.

Moje prawdziwe serce pękło na tysiące kawałeczków i raczej nie skleję go z pomocą wody.

hej! tu lena❤️
wiem, że rozdziały są bardzo krótkie, ale traktuję wattpada jako taki notes do wstępnych pomysłów

kiedyś postaram się je przerobić, tak, by były dłuższe i lepsze do czytania :D

buziaki!!

Naive ManipulatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz