SIEDEM

2.1K 90 100
                                    

TEN ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY, KTÓRE NIE SĄ PRZEZNACZONE DLA MŁODSZYCH CZYTELNIKÓW, DLATEGO PROSZĘ, BY CI, KTÓRZY NIE MAJĄ MOCNEJ PSYCHIKI, OMINĘLI TEN ROZDZIAŁ (molestowanie, alkohol, stalking)

ISAIAH

Szliśmy przez ciemny las, depcząc po piętach naszym znajomym. Choć nie wiem, czy zasługiwali na ten tytuł - byli po prostu ludźmi z mojego otoczenia, dzięki którym stałem się rozpoznawalny wśród grona imprezowiczów.

-Dziwna laska, stary – powiedział Jake wyrywając mnie przy tym z rozmyśleń. – Choć atutów jej nie brakuje – mówiąc to złapał się za biust i rzuciwszy mi znaczące spojrzenie, kilkukrotnie uniósł brwi.

-Co racja to racja, choć przepadam za jej poczuciem humoru – odparłem odrobinę zażenowany jego postawą.

Chłopak westchnął, a między nami zapadła niedługa cisza, którą sam po chwili przerwał.

-Co taką minę zrobiłeś. Tylko mi nie mów, że ci się podoba.

Przyjaciel objął mnie ramieniem, patrząc z politowaniem. Czy Lores mi się podobała? Skądże. Nie była w moim typie, a co najważniejsze....

-Nie, coś ty. Po prostu ma do mnie o coś problem z niewiadomej przyczyny, a wkurwiają mnie tacy ludzie. Szczególnie, że nie znamy się za dobrze.

-Może dlatego, że rozjebałeś jej imprezę?

-Pff coś ty. Te jej urodziny – zaśmiałem się pod nosem. – Były porażką zanim zdołałem się na nich pojawić.

W tym momencie poczułem na plecach czyjeś spojrzenie i zapewne nie należało ono do Jake'a. Ciarki przeszły mnie wzdłuż kręgosłupa, zostawiając nieprzyjemne uczucie. Japierdole, doskonale wiedziałem kto mnie obserwował.

-Suzan chyba domaga się twojego męskiego ramienia. Dziwi mnie, że wciąż jej nie przeleciałeś – powiedział nagle, ponownie wyrywając mnie z toku myśli.

Spojrzałem na niego ze zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy, na co on skinął głową w stronę grupki przed nami, dając mi przy tym do zrozumienia, iż Suzan co jakiś czas zerka w naszą stronę.

Zamyśliłem się na chwilkę, by nie palnąć niemądrej odpowiedzi, lecz żadna sensowna, nieseksualizująca dziewczyny wypowiedź, nie przychodziła mi do głowy. Lubiłem bawić się uczuciami dziewczyn, jednak nigdy nie dopuszczałem do dalszego rozwoju sytuacji. Nie chciałem żałować i mieć na sumieniu ich rozpierdolonego życia.

-Nie przepadam za nią – odparłem bez emocji.

-Rozumiem cię, stary – przerwał na chwilę, jakby zastanawiał się nad kontynuacją tej pustej rozmowy. - Dobra, chodźmy do nich. To w końcu jej impreza.

Chłopak ruszył przed siebie, a ja przez chwilę stałem w miejscu przytłoczony jego towarzystwem. Kochałem typa jak brata, lecz rozmowy z nim były... męczące.

Nagle usłyszałem szelest liści, w reakcji na co odwróciłem głowę. Mój wzrok nikogo nie zastał, za to dostrzegłem otaczający mnie mrok. Nie bałem się ciemnych lasów, choćby grasował w nich morderca. Mój dom, znajdujący się na obrzeżach miasta, stał w środku gęstego lasu, w którym bywałem na samotnych spacerach, za każdym razem, gdy doskwierał mi przepych i towarzystwo rodziny. Miałem matkę, cudowną kobietę, która co prawda rzadko bywała w domu, lecz kiedy już w nim była pozostawiała w nim wiele miłości i ciepła. Miałem również ojca, który znacznie bardziej szanował mojego dwa lata starszego brata. Mnie uważał za gówniarza, a sam był zimnym draniem skupiającym się wyłącznie na bogactwie, jakie nas otaczało. Natomiast mój brat był psychopatą, fanatykiem i przerażającym typem, który choć bronił mnie za dzieciaka, obecnie był dla mnie kimś obcym. I tak miało pozostać.

Naive ManipulatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz