TŌRU
– Tōru, coś ty zrobił?! Skąd ta krew na twarzy?!
Wydąłem policzki. Tak jak mogłem się spodziewać, już od progu powitał mnie przerażony głos matki i chmurne oblicze ojca. Za nimi ze spuszczoną głową stał Ryū i palcami masował powieki. Jego łysa głowa połyskiwała w sztucznym świetle przedsionkowej lampki.
– Nic – burknąłem, odwracając głowę w bok, by uniknąć patrzenia na rodziców.
– Z kim się pobiłeś, synu? – zapytał niskim głosem ojciec.
Przygryzłem wargę i przełknąłem ślinę.
Znałem ten ton. Szlaban i awanturę miałem jak w banku. Imprezy mi się zachciało.
– To był wypadek. Nic takiego – powiedziałem cicho.
– Doprawdy?
Skuliłem ramiona i wbiłem wzrok w podłogę, kiedy ojciec wymijał mnie i pewnym krokiem szedł do kuchni. Dopiero teraz uzmysłowiłem sobie, że nie wymieniłem worka w koszu. Wyniosłem wszystko oprócz tego pieprzonego worka...
Zamknąłem oczy, gdy z pomieszczenia obok posłyszałem trzaskanie szafek. Czekałem. Zaraz się zacznie.
– Co to jest, do cholery? – usłyszałem.
Skrzywiłem się i uchyliłem powieki.
Ojciec stał przed Ryū i mierzył się z nim na spojrzenia. Kiedy uniosłem oczy, brat wykrzywił wargi w grymasie i pokazał mi środkowy palec, na co tata trzepnął go w dłoń.
– Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię. Ty mu to załatwiłeś? – zapytał z niedowierzaniem, machając Ryū przed nosem pustą puszką po piwie.
Oddychał miarowo, był nad wyraz spokojny, ale aluminiowe opakowanie ściskał tak mocno, że prawie je zgniótł.
Widziałem, jak grdyka brata podskakuje gwałtownie, a dłonie zwijają mu się w pięści.
Matka jedynie stała obok, przykładając rękę do ust, i nie odzywała się ani słowem.
– Chciał... – zaczął nieśmiało brat.
– Ma osiemnaście lat, to jeszcze dziecko. A ty jesteś starszy. Dorosły. Jak mogłeś do tego dopuścić? Ufaliśmy ci, Ryū. Miałeś jedynie pilnować, żeby nie zrobił niczego głupiego. Zapewniałeś, że wszystkim się zajmiesz. Słowo „odpowiedzialność" coś ci mówi?
Jak to szło? Spokojny niczym kwiat lotosu po środku niezmąconej tafli jeziora. Zawsze taki był. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek się uniósł. Z drugiej strony nigdy nie musiał tego robić. Zawód widoczny na jego twarzy bolał najbardziej. Już samo to wystarczyło, żebym poczuł się jak gówno. Mógłbym się założyć, że Ryū czuł się dokładnie tak samo.
– Obiecał, że niczego nie odwali! Nie sądziłem, że się schla i z kimś pobije!
– Nie obchodzi mnie, co sądziłeś, Ryū – odparł tata. – Jako ten starszy...
– Nie jestem jego ojcem! – krzyknął.
Po tych słowach w pomieszczeniu na chwilę zapadła cisza, którą przerywało jedynie ciche tykanie zegara na ścianie.
Brat pokręcił głową, wykrzywiając wargi w brzydkiej imitacji uśmiechu.
– Nie jestem – powtórzył cicho. – Nie zwalaj na mnie własnych obowiązków tylko dlatego, że kolejny raz nie umiesz być ojcem. Ja mam już jedno dziecko – podkreślił. – I zamierzam być dla niego lepszym tatą, niż ty kiedykolwiek byłeś dla mnie. To Takeru jest dla mnie najważniejszy. Nie będę pilnował twojej nieskazitelnej gwiazdy tylko dlatego, że ty kolejny raz nawalasz jako rodzic. Tōru nie jest już dzieckiem, a ja nie mam zamiaru ciągle go niańczyć. Im szybciej to zrozumie, tym lepiej dla niego. – To powiedziawszy, rzucił mi ostatnie dziwne spojrzenie, po czym odwrócił się i wyszedł, a drzwi zatrzasnęły się za nim z hukiem.
CZYTASZ
Zapomnijmy
FanfictionWydarzenia pewnej lipcowej nocy sprawiają, że długoletnia przyjaźń pomiędzy Iwaizumim Hajime a Oikawą Tōru zostaje wystawiona na ciężką próbę. Chłopcy, dotąd niemal nierozłączni, z dnia na dzień zrywają kontakt i wyjeżdżają, każdy w swoją stronę, z...