Nie interesuje mnie twoja kobieta

12 2 0
                                    

HAJIME

Prefektura Miyagi, Japonia

W drodze nie puszczałem Lily ani na chwilę, mimo że już po kilku minutach dłoń miałem śliską od potu. Przygryzłem wargę i niewidzącym wzrokiem wpatrywałem się w bliżej nieokreślony punkt przed sobą, przy okazji klnąc w głowie, na czym świat stoi, i wymyślając kolejne kreatywne przezwiska dla przyjaciela. Co jakiś czas wychwyciłem strzępki rozmowy lub idiotycznego żartu, który wcale nie wydawał mi się śmieszny. A jednak na własne oczy widziałem, jak ukochana marszczyła zabawnie drobny, zadarty nosek po usłyszeniu obrzydliwej historii o rudym wszarzu albo jak w kącikach jej oczu pojawiały się zmarszczki, gdy przymykała powieki i zakrywała dłonią usta w marnej próbie stłumienia śmiechu.

Czym prędzej odwróciłem wzrok. Nie pamiętałem, kiedy ostatni raz widziałem ją tak szczęśliwą.

Do ruin zamku i pomnika dokuganryū wiodła między drzewami ubita ścieżka, znikająca za murem. Ciemne cegły, o chropowatej powierzchni naznaczonej wykwitami, zdawały się ciągnąć w nieskończoność, podobnie jak paplanina Takahiro, który sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie potrzebował do życia powietrza. Zupełnie nie przejmował się tym, że używał złego czasu, mylił słowa i seplenił. Gadał i gadał, przez co w skroniach poczułem kolejną falę nieznośnego bólu.

– Mury zamku zostały zniszczone podczas bombardowania miasta w czasach drugiej wojny światowej i poniekąd zainspirowały Rinkichiego Tsuchii do napisania tekstu do muzyki skomponowanej przez Takiego Rentarō.

Wywróciłem oczami.

Mądrala się znalazł, cholera jasna.

– Jaki ma tytuł? – zainteresowała się Lily.

Księżyc nad zniszczonym zamkiem? – Zamrugał, a następnie przytaknął niepewnie. – Tak, chyba tak to będzie brzmieć w tłumaczeniu.

– A bez tłumaczenia?

Kōjō no Tsuki – odparł w momencie, gdy stanęliśmy przed białą bramą Torii i rzędami stromych schodów, wiodących na taras widokowy.

Przy pierwszym ze stopni siedział jak kamień shiba i paciorkowatymi oczkami śledził kręcących się wokół ludzi.

Lily też zauważyła czworonoga. Postąpiła ku niemu kilka kroków, po czym zatrzymała się i niepewna, co dalej robić, obejrzała się w naszą stronę.

– Czy to akita? – Wskazała na zwierzę.

Hanamaki pokręcił głową.

– Shiba inu. Akity są trochę większe.

Zmarszczyłem brwi.

– Przestań się wreszcie mądrować, jesteś dzisiaj nie do zniesienia – warknąłem, zanim zdążyłem ugryźć się w język.

Przyjaciel zamrugał i otworzył usta ze zdziwienia.

– Wszystko gra? – zapytał.

– Idziemy? – Wskazałem brodą na piętrzące się schody.

Minąłem ich oboje bez słowa i miałem się właśnie wspinać na pierwsze stopnie, kiedy drogę zastąpiła mi rozpromieniona Lily.

– Zrobisz sobie ze mną zdjęcie, Hajime?

Na ułamek sekundy się zawahałem, bo nagle do mnie dotarło, co przed chwilą odwaliłem. Końce uszu zaczęły piec.

Baka!

Potarłem palcami oczy.

– Zrobię.

Za wszelką cenę próbowałem się uśmiechnąć, podczas gdy ukochana obejmowała mnie za szyję i unosząc jedną nogę, całowała mój czerwony policzek.

ZapomnijmyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz