Mała kontuzja 10

306 14 4
                                    

-Jak ja nienawidzę poniedziałków
-powiedziałam leniwie powoli siadając na łóżku. Moje opuchnięte nogi dawały o sobie znak nawet wtedy gdy na nich nie stałam. Położyłam nogi na podłodze i delikatnie spróbowałam się podnieść. Syknęłam z bolu czując jak na te biedne kostki napiera moje ciało. Usiadłam z powrotem na łóżku rozważając pójście i męczenie się z tymi nogami w szkole.
- Nie, nie mogę sobie tak często odpuszczać szkoły. Na wielu lekcjach już mnie nie było. Nie ma nawet takiej opcji aby nie pójść - powiedziałam sama do siebie próbując nabrać sił i chęci na wstanie. Powoli zaczęłam się podnosić i iść w kierunku schodów uprzednio się przebierając w normalne ubrania. Starałam się nie zważać na ból który w tym momencie był prawie nie do zniesienia. Będąc już na dole wzięłam plecak i wyszłam z domu. Choć miałam jeszcze 30 minut wolałam już iść bo nie wiadomo ile mi zajmie dojście do szkoły z tym bólem.

Po okolo 20 minutach byłam w budynku. Poszłam przebrać buty a następnie skierowałam się pod salę lekcyjną. Dzisiaj mieliśmy odwołany język angielski bo inaczej nie zdążyłabym na trening.

Gdy tylko lekcje się skończyły poszłam się przebierać w strój. Jako że odchodziła 14 udałam się tam jak najszybciej. Jak zawsze byłam sama w szatni wiec mogłam sobie wybrać miejsce które mi najbardziej odpowiada. Zastanawia mnie tylko jeden fakt. Jak ja zamierzam ćwiczyć z tymi kostkami. W dodatku w domu ich nawet nie opatrzyłam ani nie ma pielęgniarki w szkole. Jedyną deską ratunku są dziewczyny które zawsze mają przy sobie apteczkę lecz jeśli to zobaczą nie pozwolą mi ćwiczyć a przecież marzę o tym alby być najlepszą napastkiczką. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Mia, szybciej się przebieraj bo trening się zaczyna - powiedział głos który rozpoznam już wszędzie.
- Victor, powiedz trenerowi że za chwilkę przyjdę - powiedziałam do chłopaka na tyle głośno aby usłyszał. Byłam wdzięczna chłopakowi że nie otwierał drzwi i że nie wszedł bo od razu zobaczyłby moje zaczerwienione i spuchnięte kostki.

Po kilku minutach wyszłam przebrana i skierowałam się na boisko. Dzisiaj moim zadaniem było tak jak ostatnio odebranie Victorowi piłki. Ustawiłam się na pozycji tak samo jak chłopak i ruszyłam na niego. Ból nogi to nic. Wytrzymam i odbiorę mu tą piłkę. Pomyślałam dodając sobie otuchy. Moja próba tak jak ostatnio się nie powiodła. Spróbowałam jeszcze raz ale przez ból nie byłam w stanie szybko biegać.
- Co jest Mia? Wszystko dobrze?
- zapytał chłopak który ewidentnie wyczuł że nie daje z siebie 100 procent.
- Tak wszystko okej - odpowiedziałam bez namysłu i znowu ruszyłam na chłopaka. Powoli zaczynałam tracić wiarę że uda mi się dorównać w jakimkolwiek stopniu Victorowi. Usiadłam na murawie zrezygnowana a chłopak do mnie podszedł.
- pokaż kostki - powiedział spoglądając na mnie bez emocji.
- Że co proszę? - powiedziałam lekko zakłopotana.
- Pokaż kostki powiedziałem - odparł lekko zły. Wstałam tak abym była mniej więcej na jego wysokości ale przez moje niestabilne nogi zachwiałam się prawie spadając na ziemię. Chłopak tuż przed moim upadkiem złapał mnie i podniósł jak pannę młodą zanosząc mnie na ławkę. Dziewczyny widząc to zaczęły coś szeptać między sobą bardzo szeroko się uśmiechając. Gdy był już na tyle blisko ławki posadził mnie na niej mówiąc coś dziewczyną. Jedna z nich słysząc wiadomość od chłopaka podeszła do mnie ściągając mi jednego buta. Widząc moją czerwono-fioletową i na dodatek spuchniętą kostkę chwyciła się za głowę i szybko spojżała na dziewczyny.
- Biegnijcie szybko po apteczkę!
- wykrzyczała a dziewczyny biegiem ruszyły po bandaże a ja spojrzałam na Victora który miał lekko rozchylone usta przepraszającym spojrzeniem. Dziewczyna w międzyczasie chciała sprawdzić moją drugą kostkę ale szybko się wyrwałam.
- Nie chcesz tego widzieć
- powiedziałam patrząc to na dziewczynę to na chłopaka. Victor westchnął podchodząc i klękając przede mną.
- Mia i tak trzeba będzie to opatrzeć
- powiedział spokojnym i miłym dla uszu głosem. Po chwili namysłu stwierdziłam że pozwolę mu zobaczyć Zaczęłam powoli ściągać but. Chłopak cicho westchnął.
- co ty robiłaś że doprowadziłaś to do takiego stanu - powiedział spokojnie Victor dotykając moją spuchniętą kostkę. Syknęłam z bólu.
- Przepraszam - powiedział spoglądając na mnie. Dziewczyny przybiegły i od razu zajęły się opatrywaniem moich kostek. Gdy skończyły powiedziały mi jeszcze że mam ich nie przesilać i chodzić tylko tam gdzie muszę. No to świetnie zaś będę opuszczać treningi przez kontuzję.
- Mia idź się przebierz. Zaprowadzę cię do domu - powiedział Victor a ja wstałam. Z pomocą chłopaka doszłam do szatni. Gdy wyszedł i zamknął za sobą drzwi zaczęłam powoli się przebierać.

Po ok. 7 minutach byłam gotowa. Wstałam i zapakowałam brudne ubrania do torby. Małymi kroczkami wyszłam z pomieszczenia. Victor już na mnie czekał przebrany wiec od razu ruszyliśmy. Każdy krok sprawiał że moje ciało przeszywał ogromny ból ale nie chciałam tego okazywać. Chciałam udowodnić że jestem silna grając z kontuzją nóg ale na złe mi to wyszło. Na chwiejących nogach doszłam domu. Po drodze pare razy bym się wywróciła przez kostki nad którymi już nie potrafiłam zapanować.
- Victor, mógłbyś pomóc mi wejść na górę - zapytałam niemal szeptem chłopaka na co ten kiwnął głową. Wziął mnie na ręce a ja oplotłam moimi nogami jego biodra a rękami szyję tak aby nie spaść. Chłopak od razu zaniusł mnie do pokoju i posadził na łóżku.
- dziękuję i przepraszam za problem
- powiedziałam ze smutnym uśmiechem.
- Nie ma za co - odpowiedział mi chłopak i odwzajemnił uśmiech.

Victor już poszedł a ja zostałam sama w domu. Byłam strasznie zmęczona dzisiejszym dniem i najchętniej poszłabym spać ale była dopiero 16 godzina poza tym musiałam jeszcze odrobić lekcję. Ledwo podeszłam do biurka na którym były porozwalane książki. Otworzyłam jedną z nich i zaczęłam się uczyć. Po 2 godzinach lekcje były odrobione a ja byłam nauczona na prawie wszystkie przedmioty. Cóż historia nie była nie, jest i nie będzie moim ulubionym przedmiotem. Codzienne zapamiętywanie tych pieprzonych dat doprowadza mnie już do szału. Niby takie ważna a za razem nie użyteczne. Wstałam od biurka i zeszłam na dół z zamiarem zjedzenia kolacji.
- chyba dzisiaj będę spać na dole
- powiedziałam sama do siebie czując jak moja kostka zaczyna pulsować. Po zjedzeniu kolacji stwierdziłam że pójdę się spakować abym jutro nie musiała latać za książkami z góry na dół. Po spakowaniu zeszłam na dół z pościelą i pościeliłam sobie sofę abym mogła na niej spać. Poszłam się umyć i po kilku minutach leżałam na łóżku z zamiarem spania.

1029 słów. Nie jest to dużo ale naprawdę dzisiaj nie mam za bardzo czasu a musiałam przecież napisać bo wczoraj nie było. Rozdział nie jest jakoś bardzo dopracowany i ja o tym wiem. Jutro pewnie nie będzie rozdziału tak z grubsza uprzedzam.❤

Najlepsza Napastniczka (Victor Blade) Inazuma Eleven GoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz