Deja vu

25 3 0
                                    


Hej duszyczki!

Taka malutka rada ode mnie dla was byście mogli w pełni czerpać przyjemność z odkrywania czytając ten rozdział. Polecam jeśli ktoś dawno temu czytał stare rozdziały by wrócić do nich i dopiero po małej wycieczce w przeszłość sięgnąć do najnowszego rozdziału i teraźniejszości ponieważ przygotowałam dla was małe odniesienia i ciekawe rzeczy, które pisane były wcześniej. Może wam to wiele ułatwić. Jednak decyzja należy do was i nie ważne co zdecydujecie ja życzę wam miłego czytania. Rozdział jak zwykle długi <3

Los nigdy nie był moim sprzymierzeńcem, a ironia spotykała mnie zdecydowanie za często. Już raz zadecydowałam, że pragnę uciec z piekła w którym tkwiłam. Ta droga nie była prosta. Nie była też szybka. Zajęło mi to wiele miesięcy, poświęciłam łzy i samą siebie by w jakiś sposób wrócić do życia. Można powiedzieć, że zostałam wskrzeszona.

Jednak wskrzeszona dusza nigdy nie będzie tym czym była kiedyś...

Nigdy nie przypuszczałam, że będę w stanie podjąć decyzję by dobrowolnie do tego piekła się zakraść. A jednak. Kiedy brama przez którą jakimś fartem udało mi się wejść ponownie się zamknęła wiedziałam, że nie było już odwrotu. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam przed siebie. Moje serce boleśnie zakuło przez widok jaki zaczynał się przede mną ukazywać. Płonące wraki samochodowe tworzyły piekielny korytarz, który miał prowadzić do celu. Zastanawiałam się czemu złomowisko pozwoliło sobie na podpalenie samochodów, a jeszcze bardziej zastanawiało mnie kto za tym wszystkim stał. Nigdy nie skupiałam się na takich rzeczach. Były dla mnie czymś odległych i odzielała mnie od nich gruba kreska. Co prawda obiło mi się o uszy plotki o podobnych wydarzeniach organizowanych przez gangi jednak nigdy nie przypuszczałam, że będę mogła mieć z nimi jakąkolwiek styczność.

Co do gangów... Moja wiedza na ten temat też nie była obszerna. Wiedziałam, że jest ich kilka w różnych dzielnicach miasta i raz na jakiś czas migali mi na ulicach. Dopiero będąc z Zaynem mogłam doświadczyć tego mocniej. Wiedziałam, że znał jeden z nich. Często do nich jeździł jednak na początku związku trzymał mnie od nich z daleka. Wydawał się taki opiekuńczy, troskliwy. Dopiero kiedy wciągnął mnie w to cholerne ćpanie zdałam sobie sprawę, że nie kierowała nim troska o mnie, a o własne interesy. I dopiero wtedy kiedy mój mózg był już na tyle wyprany przez prochy, kiedy to ledwo kontaktowałam z rzeczywistością nie miał oporów zabierać mnie do swojego towarzystwa. Bo wiedział, że nie będę się wtrącać ani zadawać niewygodnych pytań. W tamtym momencie było mi obojętne to, czy będę spać we własnym domu, czy w jakiejś spelunie na obrzeżach miasta. Czy ludzie wokół mnie będą mi obcy. Liczyło się tylko to by nie doczekać zjazdu i w odpowiednim momencie wciągnąć odpowiednią dawkę. Do tej pory mimo, że miałam świadomość, że niebezpiecznie zbliżyłam się do tego środowiska, nie byłam w stanie niczego o nich wiedzieć. Bolesne dziury w pamięci i ta osłabiająca niewiedza nie dawała mi spokoju. A w momencie kiedy dobrowolnie pchałam się w paszczę lwa przysporzyło mi to kolejnych kłopotów.

Powoli kroczyłam wyznaczoną ścieżką czując na twarzy palące ciepło bijące od płomienistego muru. Wokół słychać było rumor. Głośne okrzyki, warkoty silników i gazowania motocykli. Poczułam jak na moim ciele staje każdy, nawet najmniejszy włosek. Przyspieszyłam kroku wciąż czujnie obserwując otoczenie. W końcu korytarz się kończył, a ja znalazłam się w samym środku wysypiska. Mur który go ogradzał zniknął zastawiony górami zbudowanymi ze zdezelowanych pojazdów. Wszędzie stały płonące beczki i pochodnie co jeszcze bardziej dodawało mrocznego klimatu. Było tam pełno osób. Większość z nich o dziwo nie miała kurtek gangu, chociaż i takie dało się odnaleźć. Zdziwiło mnie to skoro były to ich wyścigi. Czyżby aż tyle osób w mieście interesowało się takimi rzeczami i miało na nie dostęp?

Please go away - Trylogia zbłąkanychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz