Hejo duszyczki,
Uwaga! Rozdział zawiera scenę samookaleczania i próby samobójczej przeznaczone dla czytelników 18+ dlatego czytacie go na własną odpowiedzialność.
**
Z każdym stawianym przeze mnie krokiem próbowałam przygotować się do tego co zaraz miało nastąpić. Analizowałam to czego za chwilę się dowiem i jak rozmowa mogłaby przebiegać. Widziałam rozgoryczone spojrzenie mojej siostry, słyszałam wrzaski mojego rodzeństwa i wszystko to, ku własnemu zaskoczeniu przyjmowałam z obojętnością. Było mi już wszystko jedno. Zmęczenie niewiedzą, która dziś pokazała mi jak bardzo niebezpieczna i zdradziecka może być, dawało o sobie siwe znaki.
Do jadalni dotarłam o wiele szybciej niż bym tego chciała i widok jaki zastałam nieco mnie zaskoczył. Cisza. Przy ogromnym, długim stole u samego szczytu na miejscu należącego zazwyczaj do mojego ojca siedziała Sky, z pochyloną głową wpatrując się w kieliszek do wina wypełniony do połowy bordowym płynem. Mattea nigdzie nie było. Jej smukłe palce obrysowywały szkło, a blondynka wydawała się być w transie. Na jej twarzy gołym okiem widać było potworne zmęczenie i zrezygnowanie. Nawet nie zauważyła, kiedy po cichu zbliżyłam się i usiadłam tuż koło niej. Uczucie niezręczności i skrępowania dosięgło mnie, więc szybko przeniosłam spojrzenie na dogasający w kominku ogień, który pozostawił po sobie już jedynie żar migoczących węgli i ogrom popiołu. Nie zamierzałam zaczynać rozmowy. Idąc tu uzmysłowiłam sobie, że to po prostu mi się należało i nie zamierzałam już o to walczyć czy błazeńsko prosić. Nie bałam się samej rozmowy, jednak pierwszy raz od dawna siedziałam z własną siostrą sam na sam i pierwszy raz od dawna miałam usłyszeć prawdę. Chciała rozmawiać.
- Wszystko jest o wiele bardziej popierdolone niż możesz sobie wyobrazić Av.- głos mojej siostry obił się echem od wysokich ścian pomieszczenia i skupił na sobie całą uwagę. Powoli przeniosłam wzrok na dziewczynę, jednak ta nieustannie wlepiała niebieskie spojrzenie w ciecz za szkłem. Jakby widziała w nim swoje odbicie będące najbardziej interesującą rzeczą w otoczeniu. Zdziwił mnie jej wulgarny dobór słownictwa, którego zazwyczaj starała się unikać. Od zawsze uważała je za nieeleganckie i niepotrzebne by wyrażać swoje emocje. Tym razem najwidoczniej sprawa musiała przerastać i ją, choć nie chciałam sama przed sobą tego przyznać, mimo mojej złości i zawodu na najbliższych nieprzyjemne uczucie ścisnęło moje trzewia widząc ją taką.
- Uwierz, że zdążyłam zauważyć- Napomknęłam jedynie szybko odwracając wzrok od jej twarzy.
Dziewczyna w odpowiedzi zaśmiała się gorzko kręcąc delikatnie głową. Jej widok mnie bolał. Nigdy bowiem nie było mi dane widzieć mojej siostry tak poddanej, bezradnej i przypominającej zbłąkaną, małą i przestraszoną dziewczynkę. Nigdy. Nawet za dziecka, czy w najgorszych momentach trzymała się postaci, którą sama wykreowała. Kojarzyła mi się z pewnością siebie, dumą i siłą, której teraz przy szczerej rozmowie nagle jej zabrakło.
- Wszystko zaczęło się dawno temu. Nasza rodzina od zawsze zajmowała się bronią i jej sprzedażą. Wyrobiła sobie rozgłos i markę na skalę światową ogromnie się na tym wzbogacając, ale to już wiesz. - Przerwała wypowiedź, a w jej oczach widać było mętlik. Chciałam jak najszybciej mieć to wszystko za sobą. Odebrać to po co tu przyszłam jednak jak widać miało potrwać to dłużej niż sądziłam. Sky ostrożnie dobierała słowa. Mijała kolejna chwila, w której widać było, że sama układa sobie wszystko w myślach, po czym kontynuowała. - Sprzedajemy je inwestorom, firmom zajmującym się ochroną, a nawet armii, ale tak naprawdę to tylko mały procent tego czym się zajmujemy. Okropnie mały.- Gula w moim gardle rosła z każdą chwilą ciszy, a niepokój jaki zasiała w moim sercu jedynie wzmagał się z każda chwilą. Przymknęłam oczy szykując się na to co chciała powiedzieć. - W większości nasza broń ląduje na czarnym rynku Avia. Sprzedawana jest naprawdę złym ludziom, kartelom narkotykowym lub pojedynczym jednostką, które wykorzystują ją do własnych celów. Robimy to od samego początku.
CZYTASZ
Please go away - Trylogia zbłąkanych
Fiksi RemajaNikt z nas nie ma wpływu na to w jakiej rodzinie się urodził. Dla niektórych rodzina staje się najcenniejszym skarbem i darem jakie przyniósł im los, jednak są i tacy dla których rodzina jest niczym innym jak czystym przekleństwem. 17-letnia Avia Sa...