4

165 14 0
                                    

Louis miał rację co do swoich przypuszczeń, że plany walentynkowe Harry'ego, bez seksu, będą nudne.

  Film, który wybrali, był okropny i szczerze mówiąc, Louisowi nie zależało nawet na tym by go obejrzeć. Nie widział nawet końca, ponieważ zasnął w połowie i obudził się, gdy światła zostały włączone, a pracownik kina szturchnął go w ramię końcem miotły - ponieważ Harry też zasnął.

- H, obudź się. - wymamrotał, potrząsając ręką.

- Co do cholery? - wymamrotał, przecierając oczy.

- Zasnęliśmy. Powinniśmy wstać, żeby Pan mógł posprzątać cały popcorn, który rozsypałeś.

- O cholera, przepraszam Pana bardzo -  Harry powiedział pracownikowi, który wyglądał na mniej niż szczęśliwego, że jest tu teraz.

Louis wyciągnął Harry'ego z pustego kina. Korytarze na zewnątrz były zagmatwane i przypominające labirynt, a oni wędrowali przez chwilę, zanim znaleźli wyjście. Pierwsze kilka kroków na zewnątrz w świetle dziennym dezorientowały.

- Boże, to było okropne.

Louis wybuchł śmiechem. Chwycił Harry'ego za rękę i pociągnął go ulicą, w kierunku ich mieszkania, aby mogli przygotować się na resztę nocy. - Miejmy nadzieję, że ta fantazyjna kolacja będzie fajniejsza niż to.

Przez lokalizację ich kolacji, Louis nie miał innego wyjścia, jak tylko się przebrać. Zwykle nie miał nic przeciwko przebieraniu się, ale kiedy chodziło o pretensjonalną restaurację, poczuł buntowną potrzebę pójścia w piżamie. Co oczywiście nie przeszłoby zbyt dobrze. Odwrotna strona spełnienia kodeksu ubioru oznaczała, że mógł zobaczyć Harry'ego przebranego, wyglądającego tak wspaniale jak zawsze.

Zanim oboje byli gotowi do wyjścia, trochę się spóźnili. Louis potrzebował dużo czasu, aby jego włosy wyglądały tak, jak chciał, aby wyglądały. Harry był jeszcze gorszy, stojąc niesamowicie blisko lustra i oglądając swoje rzęsy.

- Myślisz, że się wydłużają?

- Co?

- Moje rzęsy. Nakładam na nie serum. Czy wyglądają dłużej? -  Stał bardzo blisko Louisa i pozwolił, by jego powieki się zamknęły.

Louis dokładnie je obejrzał. Jego rzęsy wyglądały pięknie, ale Louis uważał, że zawsze wyglądają pięknie. Nucił, udając, że się zastanawia, ale skorzystał z okazji, aby przyglądać się twarzy Harry'ego. Rzadko zdarzało się, że pozwolono mu być tak blisko i zamierzał się tym delektować. To była przerażająca myśl, ale Louis był zbyt zafascynowany, aby się tym przejmować.

- Lou?

- Myślę, że tak. Ładnie wyglądasz, w sensie twoje rzęsy ładnie... ładnie wyglądają .

Oczy Harry'ego otworzyły się i uśmiechnął się. Stali bardzo blisko siebie, na tyle, że Louis musiał odchylić głowę do tyłu, by spojrzeć mu w oczy. Przekleństwo tych kilku centymetrów więcej, które miał Harry; były zmorą istnienia Louisa.

- Dzięki. -  ćwierkał Harry, jego oddech rozlewał się, miętowy i słodki, ponieważ prawie ciągle żuł gumę. To sprawiło, że wyglądał jak dupek, ale było w tym coś, co Louis uznał za cholernie atrakcyjne.

Louis odsunął się. Właśnie coś sobie przypomniał.
- Poczekaj tu chwilę, okej? Zaraz wrócę.

Harry zmrużył oczy, ale nie zakwestionował tego. Tymczasem Louis pośpieszył z powrotem do swojej sypialni.

Dobra, więc to było głupie. Naprawdę głupie. Nie miał wymówki, żeby to kupić, poza tym, że nie chciał widzieć swojego przyjaciela tak smutnego. Dlatego wstał wcześnie rano, aby pójść do sklepu i... tak.

Louis wrócił z przedmiotami za plecami. Nie było sposobu na zapakowanie żadnego z nich. Pewność siebie była wyborem, więc postanowił być pewny siebie, a nie nieporadny.

- Hej, mam coś dla ciebie. - uśmiechnął się, chociaż jego serce groziło wybuchem.

Harry patrzył szeroko otwartymi oczami, zanim przyjął bukiet róż w ręku Louisa. - Dla mnie?-  Oddychał, oczy migotały od twarzy Louisa do kwiatów i z powrotem.

- Tak. Pomyślałem, że to nie byłyby Walentynki, gdyby ktoś nie kupił ci kwiatów, więc...

- Są takie przepiękne. - powiedział uradowany, mimo że były to tylko standardowe czerwone róże, banał. - Dziękuję Lou.

- I jeszcze jedna rzecz. Louis wyciągnął pluszowego misia zza pleców. Czuł się trochę bardziej zawstydzony tym, ponieważ nigdy wcześniej nie kupił komuś pluszowego zwierzaka i wydawało się to niewiarygodnie tandetne. Ale jego twarz była tak urocza, że nie mógł się oprzeć. A pomysł pluszowego zwierzaka wydawał się wspaniały.

- O mój Boże- oddychał Harry, śmiejąc się i wycierając jego oczy. Czy on... płakał? Louis nie miał czasu, aby to rozgryźć, ponieważ wtedy Harry go przytulał, ściskając pluszowego misia między ich piersiami i owijając ramiona wokół pleców Louisa, jedną ręką wciąż na kwiatach. - Jesteś taki troskliwy i niesamowity. Nie zasługuję na ciebie.

Louis przełknął gule w gardle i poklepał przyjaciela po plecach. Spodziewał się dziwnego spojrzenia i może cichego podziękowania, ale na pewno nie tego.

- Spóźnimy się na naszą rezerwację. -  przypomniał delikatnie po tym, jak stali tam przez jakiś czas z Harrym przywiązanym do niego jak ośmiornica.

- Nie obchodzi mnie to.- oświadczył Harry i przylgnął mocniej. Ale chwilę później oderwał się na tyle, by pocałować Louisa w policzek, a potem się oddalić. - Pozwól, że najpierw znajdę wazon na kwiaty.

Louis patrzył, jak udawał się do kuchni i grzebał w szafkach, aż znalazł odpowiedni wazon, napełniając go wodą i mieszając coś, Louis dowiedział się po przeczytaniu etykiety, to głównie cukier.

- Dobrze, wszystko dobrze. Przy okazji, przynoszę to ze sobą i nie możesz mnie powstrzymać.-  Podkreślił swoje wypowiedź, przytulając misia do piersi.

Louis wzruszył ramionami i wyszedł z mieszkania. Poczuł taką ulgę, że poszło dobrze.

:)

BRAVE LOVE - tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz