7

179 16 0
                                    

- Lou...

- Po prostu mi zaufaj.

Harry stał tam, z rękami w kieszeniach. Nadal miał na sobie różową bluzkę, ale jego spodnie zostały z niechęcią zamienione na parę dresów. Protestował przeciwko namową Louisa do zabrania go na przygodę. Chciał tylko zostać w domu i iść spać.

- Nie pozwolę ci tu pogrążyć się w samotności. Wychodzę i Ty, idziesz ze mną ,czy ci się to podoba, czy nie. Miałeś swoją połowę dnia, aby śledzić swój harmonogram, a teraz moja kolej, tak? Obiecuję, że będzie fajnie.

Harry był sceptycznie nastawiony, oczywiście. Bardzo sceptycznie. Jako ktoś, kto zawsze żył według planów, harmonogramów i zasad, wszystko skrupulatnie zapisane w jego dwuletnim terminarzu za pomocą kolorowych długopisów, trudno mu było odpuścić i zrobić coś spontanicznego. Louis o tym wiedział. Louis próbował to zmienić.

- Boże, H. Czy kiedykolwiek cię zawiodłem?

Harry wzruszył ramionami z bezradności, nie mogąc wymyślić wymówki. Wyglądał głupio z tą kombinacją ubrań, na wpół wygodny, a na wpół elegancki. To było niesprawiedliwie urocze.

Louis próbował zapanować nad swoim zadowoleniem. - Zgadza się. Będzie dobrze. Będziemy się wspaniale bawić. Chodź.

Harry szedł przez resztę drogi z całkowitą niechęcią. Nie było mowy, żeby Louis pozwolił mu się załamywać i rozczulać się nad sobą przez resztę dnia. Do tej pory dobrze się bawili i nie było powodu, aby szli własnymi drogami, tak bardzo, jak to możliwe, gdy mieszkali w tym samym mieszkaniu, a ich sypialnie były tuż obok siebie.

Więc Louis wciągnął go do swojej walentynkowej przygody, która była tak naprawdę czymś, co wymyślał, gdy szedł dalej. Harry nie musiał o tym wiedzieć. W rzeczywistości, gdyby o tym wiedział, wpadłby w szał i pobiegł z powrotem do domu.

Nadal nosił ze sobą pluszaka, co sprawiło, że Louis się uśmiechnął; to było po prostu urocze. Harry był zbyt słodki, zbyt kochany. Czasami przebywanie w jego pobliżu utrudniało oddychanie.

- Walentynki są tak przereklamowane. - zastanawiał się Louis, ciągnąc Harry'ego po mieście, ciągnąc go za nadgarstek. Kłamał, przynajmniej częściowo. Oczywiście uważał, że jest to jedno z najbardziej upopularyzowanych, a nieprawdziwych świąt współczesnego świata, ale to nie znaczyło, że nie rozumiał, dlaczego Harry tak bardzo to cenił. Było coś tak idealistycznego, a nawet utopijnego w całym dniu poświęconym romantycznej miłości.

Nie tak, że romantyczna miłość była jedynym rodzajem miłości, którą można było świętować w Walentynki. Kiedy Louis był młodszy, 14 lutego wracał ze szkoły do domu, a mama witała go małą torbą na prezenty pełną czekoladek i cukierkowych serduszek. W torbie zawsze była też kartka, ze śmiesznymi falbankami i sercami, ponieważ wnętrze potwierdzało jej miłość do syna.

- Nie zgadzam się. - narzekał Harry, odciągając Louisa z powrotem do rzeczywistości. - Tylko dlatego, że nigdy... - Odszedł, zatrzymał się, zanim powie coś niegrzecznego.

Louis nie zamierzał pozwolić na skończenie tego tematu. Czuł, że Harry sporo nie rozumiał, na jego temat, mimo że byli przyjaciółmi od lat i znali się lepiej niż ktokolwiek inny na ziemi.

- Tylko dlatego, że nigdy nie miałem czego, Harold?

- Ty po prostu- jak. Mam na myśli. Prawdziwy związek?"

Louis poczuł się oburzony i chciałby temu zaprzeczyć, ale to była prawda. Nie był w prawdziwym związku od czasów liceum, a związki w liceum prawie nie liczyły się jako prawdziwe.

- Lubię być singlem - ogłosił Louis, ciągnąc Harry'ego po chodniku. Kierowali się w kierunku ulubionej części miasta Louisa. Było zimno i wiatr kąsił, ale wkrótce będą w środku.

- Mówisz poważnie - Pytania nie były wrogie, po prostu Harry i Louis lubili takie szczere rozmowy.

- Tak, w większości przypadków. To zabawne, to wyzwalające, nigdy nie ma stresu ani presji.

- Ale czy to nie... To znaczy, czy nigdy nie czujesz się samotny?

- Nie ,zupełnie nie. To było kłamstwo, ale nie miał ochoty na tę rozmowę podczas spaceru po zatłoczonej części miasta. Była to o wiele bardziej rozmowa późną nocą, najlepiej po spożyciu jakiegoś alkoholu. Nie była to trzeźwa rozmowa.

Poza tym samotność, jaką odczuwał w swoim życiu, miała mniej wspólnego z tym, że nigdy nie był w poważnym związku, a bardziej z faktem, że jedyna osoba, której naprawdę pragnął, była całkowicie nieświadoma niemal nieustannych udręk Louisa. Było dobrze; wszystko było w porządku.

- Tutaj, spójrz.

Harry zmrużył oczy na jasny neon ozdobiony kolorowymi postaciami z kreskówek.

W końcu dotarli do celu, o którym myślał Louis. Nic z tego nie było planowane, ale teraz, gdy w sporej części miasta było mnóstwo rzeczy, które mogłyby ich dziś wieczorem zabawić, wiedział na pewno, że będą się dobrze bawić.

~~~~

habitsweetcreature

:3

BRAVE LOVE - tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz