5

162 14 0
                                    

Dostali sporo osądzanych spojrzeń w restauracji, ale Harry powiedział, że w żadnym wypadku, nie zostawi pluszaka. To sprawiło, że Louis poczuł ciepło narastające w jego klatce piersiowej, nie wspominając o dziwnej dumie, że Harry'emu tak bardzo się spodobał, że nie chciał zostawiać go w samochodzie.

Kelnerka zapytała sarkastycznym i przepełnionym odrazą głosem, czy chcą dodatkowe krzesło dla swojego "przyjaciela". Harry spojrzał na nią i odpowiedział zwięźle, ale uprzejmie "Nie, dziękuję."

Jedzenie było dobre, ale porcje były absurdalnie małe. Zdecydowanie nie warte wygórowanych cen. A świeca na środku stołu nawet nie była zapalona.

Lou, nie-. - Harry próbował powstrzymać go przed wyjmowaniem zapalniczki w środku tak wymyślnego lokalu.

Louis i tak go nie posłuchał i wyciągnął zapalniczkę, używając małego płomienia do zapalenia świecy. Mały, ciepły ogień zrobił różnicę i nagle poczuli nastrojowość tej sytuacji. "

— I tak, wiem, że ci się to podoba, więc nawet nie próbuj na mnie krzyczeć.

Harry zachichotał i oparł głowę na swojej dłoni, wpatrując się przez stół w Louisa.

- Więc opowiedz mi o sobie, - zażartował, jakby byli na niezręcznej pierwszej randce.

- Zamknij się. - zaśmiał się Louis, kopiąc jego nogę pod stołem.

Harry zaśmiał się na tyle głośno, że prawie wszyscy przy okolicznych stołach spojrzeli na niego. Jego policzki natychmiast zrobiły się czerwone i zakrył twarz w dłoniach. Miś wciąż siedział na jego kolanach, gdzie pozostał przez cały posiłek. - O mój Boże...

- Teraz byłby dobry czas, abyś się oświadczył - zasugerował Louis, drażniąc się. - Już i tak zrobiłeś z siebie głupka.

- Jesteś niemożliwy.

- Dawaj H, żyj trochę. Bądź spontaniczny.

- Nienawidzę cię. - mruknął Harry, po czym postawił pluszaka na krześle i ześlizgnął się na jedno kolano.

Louis nie spodziewał się, że Harry to zrobi, więc poczuł równą mieszankę zaskoczenia, zadowolenia i dumy. Głośno sapnął w nadziei, że przyciągnie uwagę niektórych ludzi, którzy tu pracowali, i zakrył usta dłonią z szeroko otwartymi oczami.

- Louis... - Harry zaczął, a potem wydawało się, że powiedział „ kochanie". Potem pogrążył się w śmiesznym, niespójnym monologu, o tym, jak bardzo "kochał" Louisa i chciał spędzić z nim resztę życia. Robiło się coraz głupsze, gdy mówił tym swoim głupim powolnym, głębokim głosem, a Louis płakał, próbując powstrzymać się od śmiechu.

- Żabko, misiu kolorowy, mój mały Harry żelku - zwrócił się do niego, nazwy zwierząt domowych nie mają absolutnie żadnego sensu. Z trudem wymyślił kolejną i długo się wahał. "Mój najsłodszy, najprzytulniejszy mały... pluszowy jednorożcu.

- Co kurwa-.

Harry wziął głęboki oddech i wypalił: - Wyjdziesz za mnie?

Po tych wszystkich bzdurach było to zaskakująco zwięzłe. Louis skinął głową łapiąc go za rękę, zdając sobie sprawę, że mają publiczność. Łzy śmiechu, miejmy nadzieję, wyglądały na szczere z perspektywy niezobowiązującego obserwatora.

- Ciasteczko, Misiu kolorowy, Mój mały żelku - Harry zwrócił się do niego, nazwy zwierząt nie mają absolutnie żadnego sensu. Z trudem wymyślił kolejną i długo się wahał. - Mój najsłodszy, najprzytulniejszy mały... jednorożcu 

- Co kurwa-.

- Harry wziął głęboki oddech i wypalił - Wyjdziesz za mnie?

- Po tych wszystkich bzdurach było to zaskakująco zwięzłe. Louis skinął głową chwytając go za rękę, zdając sobie sprawę, że mają publiczność. Łzy śmiechu, miejmy nadzieję, wyglądały na szczere z perspektywy niezobowiązującego obserwatora.

- Harry uśmiechnął się do niego maniakalnie i chwycił go za lewą rękę, uświadamiając sobie, że nie ma mu żadnego pierścionka, który mógł by mu dać, dotarło to do nich w tym samym czasie. Louis gorączkowo wskazał na plastikowy niebieski pierścień na małym palcu Harry'ego, ten z automatu zeszłej nocy, ale Harry zaskoczył go, usuwając jeden z jego prawdziwych pierścionków. Harry uśmiechnął się do niego i chwycił go za lewą rękę. Uświadomienie sobie, że nie ma mu żadnego pierścionka, który by mu dać, dotarło do nich w tym samym czasie. Louis gorączkowo wskazał na plastikowy niebieski pierścień na małym palku Harry'ego, ten z automatu zeszłej nocy, ale Harry zaskoczył go, usuwając jeden z jego prawdziwych pierścionków.

Wsunął pierścionek z wygrawerowaną różą na palec Louisa. Louis wiedział, że to jego ulubiony, ponieważ cały czas o tym mówił. W środku była mała gąsienica, którą nazwał Louise, którą Louis wziął za zniewagę, ponieważ była tak blisko jego własnego imienia.

Harry przytulił go, aby przypieczętować umowę i pocałował go w policzek, zanim wrócił, aby usiąść na własnym krześle. Przez pokój rozległ się rozrzucone, połowiczne brawa, a kiedy się rozejrzał, zobaczył, że większość ludzi albo wyglądała na zdezorientowanych, zdegustowanych, albo zupełnie nieświadomych. Ale para przy stole tuż obok ich wyglądała na całkowicie podekscytowaną. Zawołali do kelnera i powiedzieli mu, co się właśnie stało.

- Bezpłatny szampan do świętowania? - zapytał kelner.

- To brzmi cudownie, dziękuję. - Harry spojrzał zadowolony na Louisa, jakby prosił o potwierdzenie od swojego narzeczonego. - A może... coś słodkiego?

- Kelner skinął głową i odszedł, a Louis gapił się za nim. Nie mógł uwierzyć, że to się naprawdę zadziałało. Kiedy spojrzał z powrotem na Harry'ego, jego wyraz twarzy przemienił się między zadowolonym z siebie a rozbawieniem.

Pierścionek z różą był ciężki wokół palca Louisa, metal wciąż ciepły od skóry Harry'ego. Louis był w nim zakochany i właściwie to nie tylko w nim. Przez jego głowę przepłynęła myśl, co jeśli to wszystko było prawdziwe i faktycznie Harry mógłby być jego.

- Jesteś szalony. - syknął Louis, ale on też się uśmiechał. - Dosłownie nikt nie prosił, żebyś był taki przesadny.

- Ale zadziałało, prawda?

- Nie mogę nie przyznać Ci racji - odetchnął, trzymając ręce nad klatką piersiową i patrząc w dół na pierścień. Harry po prostu wzruszył ramionami i poprawił pluszowego misia na kolanach.

Kilka minut później kelner wrócił z drogim szampanem i dużym kawałkiem ciasta czekoladowego ozdobionego truskawkami, którymi mogli się podzielić. Harry próbował nakarmić go kawałkami ciasta, ale Louis wybił jego rękę z drogi i skończyło się na czekoladzie na fantazyjnym białym obrusie.

~~~

Przepraszam, że tak późno, ale miałam ciężki tydzień. Obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się dziś albo maksymalnie jutro!!

xx

habitsweetcreature

BRAVE LOVE - tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz