9 - the end

270 14 4
                                    

Następny dzień był taki, jakiego Louis nigdy wcześniej nie doświadczył. Zaczęło się od przebudzenia przed wschodem słońca i niemożności zasypiania z powrotem, bez względu na to, jak bardzo się starał. Poszedł więc do kuchni, żeby zrobić herbatę i znalazł tam Harry'ego, wyglądającego na rozczochranego i już nalewającego sobie filiżankę kawy.

- Wstałeś wcześnie. - zauważył Louis.

Najwyraźniej Harry nie wiedział, że tam jest, więc był na tyle zaskoczony, że wzdrygnął się i rozlał gorącą kawę na rękę. Przeklął, machając zranioną ręką w powietrzu, trzymając drugą nad klatką piersiową.

Louis przeprosił obficie i zaciągnął go do zlewu, aby podlać zaczerwienioną skórę pod zimną wodą. Stali tam przed zlewem z uruchomionym kranem, aż ich pędzące serca w końcu się uspokoiły.

- Jezu H, przepraszam...

Harry potrząsnął głową, a jego ramiona rozluźniły się, gdy opadł ze sztywnego stanu. Stali tak blisko siebie, od przodu do tyłu, więc ruch sprawił, że Harry oparł się o klatkę piersiową Louisa. Normalnie Louis by się wyprowadził i postawił między nimi pewien dystans, ale dziś tego nie zrobił.

- Nie mogłeś spać? - Harry zapytał.

Louis ugryzł się w policzek, zastanawiając się, ile powinien powiedzieć, nie strasząc Harry'ego ani nie zastraszając go tym, jak wiele znaczyła dla niego ich wczorajsza rozmowa. Jak miał powiedzieć, że ledwo może spać całą noc, bo jego umysł biegał milę na minutę, próbując zrozumieć, co to wszystko oznacza? W końcu powiedział tylko - Nie, nie do końca.

- Ja tak samo. - przyznał Harry. - Byłem trochę przytłoczony.

- Ja też. - Louis zaciągnął brodę za ramię Harry'ego, bo mógł. Tak dobrze było być blisko niego, poczuć ciepło z jego ciała ogrzewającego samego Louisa. Harry był zawsze bardziej miękki na początku dnia, nosił wygodne ubrania i ogólnie był bardziej otwarty na dotyk. Nie żeby nie był też dotykowy w ciągu dnia, ale był na zupełnie nowym poziomie we wczesnych porankach i późnych nocach.

- Czy musisz dzisiaj pracować?

- Nie, a Ty?

- Już zadzwoniłem, że jestem chory.

- Wow, spójrz na siebie, ty mały łamiący zasady chuliganie . - Grając zaczepnie - Louis uśmiechnął się do ramienia Harry'ego, czując niejasne poczucie dumy z tego, że choć raz w życiu źle się zachowuje.

- Zamknij się. Chciałem tylko mieć jeden dzień.

- Seriale, i jakieś nudne filmy w takim razie?

- Proszę.

Louis puścił go w końcu, mimo że nie chciał. - Co powiesz na to, żebyś poczekał na kanapie i w ogóle? Muszę szybko iść do sklepu. Wrócę za jakieś dwadzieścia minut.

- Po co?

- To tajemnica. - uśmiechnął się Louis, popychając go w stronę kanapy. Między nimi była nieznana naładowana energia, ponieważ oboje przyznali się do tego, co Louis zinterpretował jako odwzajemnione uczucia. Nie mógł być pewien, ponieważ jeszcze o niczym nie dyskutowali, a on nadal był dość zdezorientowany - ale między nimi była pewna energia, której wcześniej nie było. Wiedział, że Harry też to czuje.

- Jesteś do bani. - Ale Harry i tak pozwolił mu popchnąć go w stronę kanapy, nie opierając się zbytnio.

- Nie tęsknij za mną za bardzo. - drażnił się Louis przed wyjazdem. Miał plan gry i zamierzał dać Harry'emu najlepszy leniwy dzień, jakiego kiedykolwiek doświadczył.

BRAVE LOVE - tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz