Horan był poza zasięgiem mojego wzroku i słuchu przez pare tygodni. Wychodziłoby na to, że może odpuścił...oby.
Koszmary ustawały,też powoli odpuszczałam. Stwierdziłam,że czas na jakieś zmiany. Zamieszkałam w Londynie,w mieście pełnym perspektyw i możliwości,więc czas sie rozwijać.
Ze słuchawkami na uszach ruszyłam przez ruchliwe ulice miasta,mijając ogromne budynki i wieżowce. Zatrzymałam się przed jednym z budynków w centrum. Jest tu pełno sklepów różnych kategorii. A tutaj jest mój punkt zwrotny.*Niall*
Siedziałem w moim sklepie, kolejna pierdolona dostawa w tym tygodniu.
Tak, mam sklep. Muzyczny dokładniej. Siedzę w tym biznesie od paru lat,wybiłem się na rynku i mam podobno najlepszy salon w mieście. Ma się szacunek.
Ten pomysł przyszedł mi nagle, gram na kilku instrumentach, więc stwierdziłem-czemu nie.
Usłyszałem zamykane drzwi na sklepie,więc wyostrzyłem słuch. Na sklepie był jeszcze Joe,zaufany pracownik. Gdy słyszałem jego głos,a nie klienta wyszedłem na sklep. Jest jakimś pieprzonym schizofrenikiem i gada do siebie? Nacisnalem guzik przy kasie,którym włączam cichy dźwięk w głośnikach sklepowych. W ten sposob,kiedy potrzebuje przywołania moich murzynów ułatwiam sobie życie i oszczędzam gardło.
Joe prawilnie pojawił się przy ladzie w kilka sekund. Czasem zastanawiam sie,czy nie przywiesic przy ladzie znaczka z jego zdjęciem i dopiską "przybiegam w 2 sekundy,a Ty?". Suche,bardzo. Ale prawdziwe.
Dowiedziałem sie o kliencie...raczej klientce i poszedłem do niej.
Mała,szczupła,nieźle ubrana i z dobrym tyłkiem istotka stała przodem do ściany z podwieszonymi gitarami akustycznymi.
-Początkująca? - mruknąłem,starałem sie być miły. Zawsze staram sie uniknąć kontaktu z klientami bo mnie wkuwiają. Przychodzą kurwa i nie wiedzą czego chcą. Teraz z racji że to laska,stwierdziłem że sie sprawdzę. Dziewczyna spojrzała na mnie ponad ramieniem,a ja kurwa sie prawie zesrałem
-Delilah Rain,no proszę- roześmiałem się. Spanikowana patrzyła na mnie,co mnie rozbawiło.
-C...co ty tu robisz?-zaczęła dukać.
-Śledzę cie księżniczko-zaśmiałem sie-mozna powiedziec ze pracuje. A Ty szukasz gitary,right?
-Tsa-mruknela-dasz radę spiąć tyłek i mi jakąś polecić?
Uu znowu lecimy zadziornie.
-Strzelam i jestem w 100% pewien,że dopiero zaczynasz. Więc nie czas na akustyki,idziemy na klasyki-zaprowadziłem ją w inną część sklepu,gdzie były gitary klasyczne.
-Mają nylonowe struny-spojrzałem na nią. Miała dziwną minę. Jest totalnym laikiem. Roześmiałem sie i kontynuowałem.
-W sensie miękkie,takie żyłki. Palce mniej bolą i łatwiej docisnąć palce w chwytach-chwyciłem jedną z gitar i pokazałem jej struny. Słuchała mnie. Kurwa,czułem sie jak nauczyciel,dawno klient mnie tak uważnie nie słuchał. Może dlatego,że dawno z żadnym nie gadałem. Pokazałem jej różnicę strun w klasykach i akustykach,różnicę brzmienia i wyglądu. Gadałem na luzie,chociaż troche rozpraszały mnie jej duże oczy. Patrzyła na mnie z ciekawością i chyba z...zaskoczeniem? Uznaniem? Nie wiem,ale czułem się świetnie.
Poleciłem jej gitarę,ktorą sam mam w domu. Del jest niezwykła,nie dam jej przeciez zadnego shitu. W gratisie dostała ode mnie kostkę do gry i stroik. Od razu pokazałem jej jak sie go używa. Joe nabił jej paragon,ja nabiłem na moją kartę rabat.
-Przyszłaś tu sama?-zapytałem,chowając jej gitare do pokrowca.Gdy potwierdziła,od razu brnąłem dalej.
-To daleko od twojego mieszkania. Podwioze Cie,z gitarą tak będzie Ci wygodniej-zerknąłem na nią. Długo nic nie odpowiadała,widziałem jak bije sie sama ze sobą.
-Dobra,ale tylko do domu-powiedziała w koncu. Uniosłem dłonie do gory ze smiechem,wzialem jej gitare i poszlismy do mojego cudeńka na parkingu za sklepem. Gdy odpaliłem silnik,w głośnikach odezwała sie piosenka mojego ulubionego zespołu. Green Day,to jest to. Uwielbiam rock,to jest to co kocham. Rock,stary,nowy,hard,lub spokojny. Absolutnie każdy. Del roześmiała się,na słowa American Idiot
-To normalne,że będąc z Ameryki,podoba mi sie ta piosenka?-śmieje sie.
-Chyba nie-usmiechnalem sie,o dziwo szczerze-Nie znasz Green Day?-zdziwilem sie. Jak mozna ich nie znac,no cholera.
-Znam,ale nie słucham ich. Kilka piosenek lubie...-bąknęła. Chociaż tyle.
-Zrobie ci kiedyś małe muzyczne rekolekcje z dobrych zespołów-zerknąłem na nią. Zgodziła sie,o cholera. Horans Goal Bitch!