Gdy tylko moja mama wychodziła do pracy w drzwiach pojawiał się Niall. I tym razem było tak samo. Robiłam obiad,gdy silne ramiona całe w tatuażach objęły mnie od tyłu w talii. Lekko zadrżałam.
-Hej królewno-mruknął mi do ucha i stanął obok-co gotujesz?
-Nic specjalnego. Kendgere-uśmiechnęłam się pod nosem. Moje ulubione danie z patelni-ryż curry,jajko,papryka i krewetki!!!
-Co powiesz żebym został na obiad?-zaśmiał sie i wyjął sobie piwo z lodówki. Zerknęłam na niego kątem oka.
-Tsa,rozgość sie-mruknęłam z nutą sarkazmu,powstrzymując uśmiech.
Przewrócił oczami,a jego telefon zadzwonił.
Często dzwonił.
Wychodził wtedy z pokoju,rozmawiał i wracał nerwowy.
-Z kim gadałeś?-zerknęłam na niego ponad ramieniem gdy wrócił z korytarza.
-Nie twój zasrany interes-warknął i upił spory łyk piwa.
Ugh,znowu zły Niall i pioruny w oczach. Odstawiłam z trzaskiem patelnię na kuchenkę i podeszłam do niego.
-Jak mam ci ufać,skoro masz jakieś pieprzone tajemnice,interesy i na mnie warczysz?!-niemal krzyknęłam.
Spojrzał na mnie zaciskając szczękę.
-Jestem w Londyńskim gangu,kotku-wycedził przez zęby-mam tajemnice,mam interesy i będę je kurwa miał!-walnął pięścią w stół.
Spięłam się,ale nie dałam sobie okazać strachu.
-Gówno mnie obchodzi twój gang!-zacisnęłam pięści-mam ci ufać,czy nie?
Horan wstał i zmierzył mnie lodowatym spojrzeniem.
-A rób sobie kurwa co chcesz-prychnął i wyszedł z kuchni.
Dupek Horan wrócił proszę państwa.
Jest ode mnie starszy o 3 lata,ale nie dam mu się tak łatwo. W końcu jestem Delilah Rain do cholery!Ignorowałam telefony i wiadomości Horana przez trzy dni. Niech wie,że daję sobie radę bez niego.
Nie dawałam.
Bałam się.Postanowiłam w końcu wyjść sama z domu. Wyszłam z wieżowca i skierowałam się w stronę parku kilka przecznic dalej. Muzyka dudniła mi w słuchawkach. Stanęłam na mostku nad stawem w parku. Oparłam się rękoma o barierke,zamknęłam oczy i odetchnęłam powoli i głęboko.
Dajesz radę Del. Możesz sobie bez niego poradzić,prawda?
Chyba tak..
Wzięłam kolejny głęboki oddech,otworzyłam oczy i odwróciłam się żeby iść dalej. Przede mną z nikąd wyrósł niebieskooki blondyn. Wyjęłam słuchawki z uszu.
-Chciałbyś czegoś?-mruknęłam obojętnie.
-Owszem
Milczałam,czekając aż dokończy. Nie kończył,więc uniosłam głowę żeby na niego spojrzeć. W tym momencie on gwałtownie,nagle i namiętnie złączył nasze usta. Cholera,yes!
Uniosłam się na palcach tak cholernie spragniona jego ust. Jego ręka powędrowała na moją talię. Dłońmi oparłam się na jego torsie. Ledwo utrzymywałam równowagę,ale nie chciałam tego kończyć
-Po prostu mi ufaj-chrypnął w moje usta.
Kiwnęłam pośpiesznie głową i wróciliśmy do pocałunku.
Del ty ciepła klucho...!