Szarpałam się na tyle,na ile pozwalały mi moje wątłe ramiona,małe ciałko i promile we kwi. Napastnik-bo chyba mogę go tak nazwać-zaciągnął mnie do najbardziej obskórnego fragmentu klubu. Nie było tu nikogo. Za to ściana była obdrapana z farby,a na ziemi leżało pełno niedopałków papierosów i czegoś wyglądającego na niedopałki skrętów. Ściany jak wspomniałam obdrapane,ale można było się na nich doszukać zapisanych markerem wyzwisk,haseł i -oh jak romantycznie-wyznań miłosnych.
Ktoś,kogo twarzy nadal nie było mi dane zobaczyć przyparł mnie przodem do ściany. Zdecydowanie był to facet z dwa razy wyższy ode mnie i tak z 10 razy szerszy i pierdyliard razy silniejszy.
Zajebiście.
Myślałam nad ucieczką,jak mu się wywinąć. Tylko był malutki problem-przez strach byłam wręcz sparaliżowana,a on akurat naparł na mnie całym cielskiem i przygwoździł do ściany.
-Zabawimy sie ślicznoko. I żadnych sztuczek-chrypiał ohydnie przy moim uchu. Z obrzydzenia myślałam że rzygnę,a ze strachu zemdleję. Poczułam jak do pleców przyciska mi...kurwa jego pierdolona mać pistolet.
W tym momencie przez moją głowę zaczęło przelatywać pełno myśli. Wiem co będzie dalej i nie moge nic zrobić.
Facet swoimi obleśnymi łapskami przejechał po mojej talii. Wzdrygnęłam się gdy poczułam,jak jedną wsunął pod moją sukienkę i skierował ją na moje krocze. Łzy zbierały się w moich oczach,już szczerze wolę,żeby mnie zastrzelił.
Dłońmi odepchnęłam jego ręce i odruchowo zacisnęłam uda. Momentalnie facet obrocił moją twarz i otrzymałam od niego siarczysty cios w policzek. Moja twarz znów spoczęła na ścianie. Zacisnęłam szczękę żeby uciszyć łkanie. Usłyszałam szczęk sprzączki od paska.
Czułam jak umieram.
Napastnik szybko zdarł mi majtki. Poczułam jego dłoń na moim pośladku i zacisnęłam powieki.
Nie tak miał wyglądać mój pierwszy raz.
Gdy był już bardzo blisko,nagle poczułam ulge od nacisku. Nikt mnie juz nie dociskał do ściany. Upadłam na ziemie nie mogąc ustać na drżących nogach. Cała niekontrolowanie drżałam,przez łzy praktycznie nic nie widziałam. Słyszałam jedynie muzykę z klubu i pojękiwania napastnika jakby go...bili.
Następnym dźwiękiem który dobiegł do moich uszu był cichy,zachrypnięty głos:
-Zabieram Cię stąd księżniczko