Smith 2

54 2 3
                                    


[kontynuacja rozdziału Smith; powrót do perspektywy Karoliny]

Autobus mknie przez lubońskie rewiry a ja spoglądam przez okno przypominając sobie klatka po klatce scenę z dzisiejszej sytuacji. Jak on mógł bez chwili zawahania poderżnąć człowiekowi gardło? Czy ten facet nie ma za krzty sumienia...?

- Halo Ziemia, odbiór! - wyrwał mnie z rozmyślań Smith. - Matko, nieźle odleciałaś. Może skoczymy na jakiegoś drinka, odprężysz się i opowiesz mi wszystko? Nie pamiętam, kiedy ostatnio widzieliśmy się.
- Właściwie to jechałam z Klaudią do niej na nockę, nie wiem co ona na to...

W tej chwili Klaudia, która siedziała obok, zgniotła mnie swoim ciężarem prosto w siedzenie.

- Jedziemy! - palnęła znienacka. - Zdecydowanie za długo jestem trzeźwa!

I tak podróż do centrum mija nam wesoło. Smith jak zwykle opowiada o swojej dziewczynie Natalie, gdy tylko zdarza się okazja, gdy Klaudia akurat nie błaznuje. Słucham i patrzę tak na nich, i wiem, że powinnam czuć się szczęśliwa, że mam ich obok, ale jednak nie potrafię. Nie po tym co widziałam w klubie...
Slim, co ty zrobiłeś?
Nagle autobus zatrzymuje się na przystanku docelowym. Wychodzimy wszyscy gęsiego, gdy przy drzwiach słyszę znany mi piskliwy głos.

- Cześć Karolcia, dryndnął właśnie Owl , który był w Xdemonie. Słyszałaś? Jakiś pojeb poderżnął gardło małpoludowi na backstage'u. - mówi kierowca autobusu.

Swoją drogą, kierowca to znany pedofil i miłośnik macanek. I... Jezu, mówię już jak Slim. On jest jak zaraza. Wszedł mi pod skórę, przedostał się do serca i tam rozpuścił. Przesiąkam nim cała.

- A no coś słyszałam... - urwał mi się głos. Nie mogę teraz się rozkleić, pozbieraj się! - A co tam u mojej nauczycielki wf-u?

Moja ulubiona obrona to atak. Facet związał się z nauczycielką 10 lat ponad starszą od siebie. Próbuje to ukryć w tajemnicy, jednak każdy w miasteczku o tym trąbi. Typiara zostawiła dzieci i męża dla niego. Szczerze, współczuję.

- TY...

Nie dokończył. Klaudia jednym sprawnym ruchem wyciągnęła mnie z pojazdu. Mało nie straciłam równowagi.

- Bez jaj, to był ten raper busiarz?
- Nie chcę o tym gadać.

Dojechaliśmy. Centrum tętni życiem, jak każdego sobotniego, późnego wieczoru, gdy każdy po ciężkiej pracy w tygodniu ma ochotę na chwilę zapomnienia dnia codziennego, swoich obowiązków, postanowień i wyrzeczeń. Ten jeden dzień w tygodniu usprawiedliwia wszystko co dzieje się tego dnia. Alkohol, narkotyki, seks, przemoc. Ten dzień umywa wszystkie grzechy popełnione. Rozbite flaszki pod klubami, bełkoty głośne i pijackie młodych, dużo za młodych nastolatków, krew i mocz żuli na każdym rogu, woń kebaba z kilometra...
Sobota wieczór, witamy na Półwiejskiej.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Niewolnica EminemaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz