Rozdział 1

1.1K 19 16
                                    

Kolejny dzień, kolejne uderzenie, kolejne opłakiwanie i robienie wszystkiego by tylko z nikim nie rozmawiać. Szkoła, dziś pierwszy dzień i mam nadzieję że zajęć dodatkowych jest bardzo dużo przynajmniej nie będę musiał wracać do tego piekła który jest moim domem. Od śmierci mamy minęło sześć lat, a ojciec nadal się nie pozbierał tylko ja z Vincentem wiemy o jego problemach. Dylan, Tony i Shane są pod stałym okiem opiekunek. Może to lepiej ojciec nie jest taki piękny w duszy, zresztą myślę że już jej nie ma, a w piekle jest specjalne miejsce dla niego, oczywiście na tronie obok diabła...

- Rusz dupę - ryknął tak głośno ojciec że aż podskoczyłem a ściany drgnęły. Oczywiście były to słowa skierowane do mnie, bo gdzie do jego pierworodnego kochanego synka.. od razu ruszyłem w stronę garderoby, ubrałem mundurek i po niecałych pięciu minutach stałem ubrany w kuchni grzejąc sobie mleko do płatków ( troszkę pokręcone ) i patrząc na ojca który z przymkniętymi oczami raz popijał wysky a raz zaciągał się dymem od papierosa. Był to tak częsty widok ze nie zwracałem na niego już najmniejszej uwagi i zacząłem jeść.

- I co? Nagapiłeś się na ojca, patrzysz na mnie i się nie przywitasz?!- warknął a potem spojrzał na mnie uśmiechnął się krzywo i uniósł brwi- jeszcze jeden taki numer a skończysz z paskiem na plecach.- powiedział złowrogim szeptem, patrzył na mnie wyczekujące musiałem go przeprosić .

- Przepraszam ojcze- powiedziałem, nie wytrzymując jego spojrzenia przez co mój wzrok znalazł się na moim  śniadaniu.

- Patrz na mnie jak mówisz gówniarzu!- zasnął i zerwał się na równe nogi podszedł do mnie szybkim chwiejnym  krokiem a ja od razu cały się spiąłem. Gdy był na tyle blisko że nie miałem drogi ucieczki chwycił mnie za włosy i pociągnąć do góry z moich ust wydawał się zduszony krzyk a w oczach pojawiły się łzy.- A teraz spójrz na mnie- warknął a ja patrzyłem na mojej twarzy kropelki jego śliny. Powoli zaczęłam podnosić głowę lecz on mnie nie puścił gdy w końcu skrzyżowaliśmy spojrzenia zacisnął moje włosy jeszcze bardziej i popchnął mnie na ścianę, rzucił mnie tak mocno że moja głowa uderzyła o ścianę a potem nie mogąc utrzymać jej ciężaru runąłem na ziemię z oczu od razu trysnęły łzy. A mój ojciec zniżył się i szepnął mi do ucha - Jesteś paskudny, taki słaby, a teraz spierdalaj do szkoły i nie zawracaj mi dupy. - Gdy powiedział wszystko co chciał ruszył w stronę schodów a po chwili zniknął już całkowicie.

Zacząłem powoli się podnosić gdy w końcu byłem na nogach a mroczki zniknęły dokończyłem szybko swoje śniadanie i ruszyłem do garażu gdzie czekał na mnie Vincent. Przez to że nadal miałam zaczerwienioną twarz od płaczu od razu to zauważył i zmierzył mnie czujnym wzrokiem.

- Co się stało ?-zapytam dosyć łagodnym jak na niego tonem, niechcący mu odpowiadać po prostu wzruszyłem ramionami.

Przecież nie mogę mu powiedzieć że ojciec jest potworem .

Nie mogę go zniszczy jeszcze bardziej .

Ale przecież ojciec ma rację jestem taki słaby, jestem po prostu okropny..

Gdy jego słowa zaczęły bardziej docierać do mojej głowy szybko ruszyłem w stronę auta żeby Vincent nie zauważył moich zaszklonych oczu..

Oto książka o Willu, będzie tutaj opisane jego dzieciństwo, różne jego problemy jego ojca. Zapraszam do czytania i pisania pomysłów.💗💗

*Will Monet* Historia Życia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz