Rozdział 21

221 13 22
                                    


Kto czekał?




















Jak ktoś czekał to bardzo dziękuję❤️❤️❤️❤️

















Tu dla was❤️❤️❤️❤️

KC WAS💯💯💯💯
















I tak nie chce mi się tego pisać xddd

























....











Perspektywa Willa:

Obudziłem się a budzika jeszcze nie było, idealnie mogę sobie jeszcze chwilę poleżeć. Ale jednak coś mnie podkusiło żeby sprawdzić która godzina, i okazało się że była 10:15! Jak? Dlaczego ten cholerny buciki nie zadzwonił, od razu zerwałem się z łóżka i zaczęłam budzić Lucasa.

- KURWA LUCAS WSTAWAJ A NIE LEŻYSZ JAK JAKIŚ KURDE KSIĄŻE!! - zacząłem nim potrząsać ale on ani drgnął, jest już po 10:00 A my nadal leżeliśmy w łóżku, jak mój ojciec się w tym dowie to chyba już nie będzie tak dobrze. - wstawaj kurde! - podniósł tylko trochę powiekę i od razu ją zamknął, mruknął coś i z powrotem się położył.

NO CHYBA KURWA NIE.

Wstałem, wziąłem kubek, wszedłem do łazienki, nalałem wodę No plan idealny. Cały kubek napełniłem wodą i podszedłem do Lucasa

- masz ostatnią szansę - ale on tylko przewrócił się na drugi bok, uśmiechnąłem się sam do siebie i wylałem na jego twarzy lodowatą wodę

- CO JEST KURWA! - wrzasnął jak opętany od razu siadając i przecierając twarz piżamą

- No miałeś szansę - powiedziałem z udawanym smutkiem na co przewrócił tylko oczami

- ale właściwie po co mnie budziłeś ? - zapytał tak jakby serio nie wiedział,

Z kim ja się kurde zadaję..

- A jak myślisz? - zapytałem i patrzyłem na niego nie wiedząc czy tylko udaje czy mówi poważnie

- Emmmm No nie wiem... - pokręciłem tylko głową i westchnąłem

Tylko teraz trzeba się zastanowić jak to się stało że budzik nie zadzwonił, przecież dokładnie pamiętam jak wczoraj go ustawiałem. A teraz nie dzwonił. No jak to się niby stało..?

I jeszcze jak ojciec się dowie...

To już pewnie nie będzie tak miło, No w końcu cisza przed burzą.

Położyłem się z powrotem na łóżku, w sumie nie mam po co iść do szkoły to sobie jeszcze poleżę

I znów zacząłem się zastanawiać czemu ojciec mnie nienawidzi..

Nigdy nie powiedziałem mu nic chamskiego, niemiłego ale on mnie nienawidzi. Twierdzi że to przezemnie mama nie żyje, że to wszystko moja wina i gdybym nie żył to by do tego nie doszło.. nie chciałem mu wierzyć ale gdy usłyszy się coś takiego niezliczoną ilość razy to... Uświadamiam sobie że to prawda przezemnie mama nie żyje, gdyby mnie nie było, gdybym nie istniał ona by żyła, ale żyłem i doprowadziłem do kogoś śmierci do śmierci mojej mamy.... Zamknąłem oczy i zacząłem przypominać sobie wszystko..

Kiedyś *to było, nie to co teraz, to były czasy, żyć nie umierać...*

Will lat 8 *chyba, pozdrawiam* :

Piszę to o 1:11 wowww xd

Jakby chuj nwm co napisać, ale znów chuj lecimy z tym koksem xd

Wgl nikogo to nie obchodzi ale pochwalę się xd chciałam se wziąć słuchawki więc wstałam a że jest ciemno jak w dupie to walłam jakiś karton xdd *nik się nie obudził cuda się zdarzają* no i wzięłam te słuchawki poplątane w chuj 5 minut jebane je odplątowywałam xd *udało się* wtykami je xd i co nie dział mówię se "nie no kurwa serio zepsułam" i okazało się że nie wtykłam do końca xd *HISTORIA POTRZEBNA DO WASZEGO ŻYCIA* I teraz słucham se pleilyste z szybkich i wściekłych xd *o 7 muszę wstać*

Dobra pisze....

Właśnie wróciłem ze szkoły, niby wszyscy narzekają a ja ją meeeega lubię. Pobiegłem do swojego pokoju przebrałem się z mundurka i pobiegłem przywitać się z moją ukochaną mamą. Wbiegłem szybko do salonu gdzie siedziała i robiła coś na laptopie. Pobiegłem do niej szybko i rzuciłem się jej na szyję przytulając ją mocno co ona od razu odwzajemniła

- Część skarbie - powiedziała po chwili się ode mnie odsuwając, mimo że się uśmiechała wyglądała na smutną. Nie wiem dlaczego ale od jakiegoś czasu taka była, chciałem powiedzieć to Vincentowi ale on ciągle nie ma czasu, cały czas się uczy i rozmawia z Grace ( nie pamiętam już czy tak się pisze xd )

- Część mamo, co robisz?

- A właśnie miałam pojechać do galerii. - powiedziała i dodała - a może chcesz z Vincentem pojechać do kina?

Od razu się uśmiechnąłem, nareszcie będę mógł z nim na spokojnie pogadać i spędzić czas

- TAKK - krzyknąłem, byłem mega podekscytowany, ale wtedy naszła mnie myśl że może Vince mnie nie lubi skoro nie chce ze mną spędzać czasu.. nie. Od razu odpędziłem tą myśl od siebie przecież jesteśmy braci, przyjaciółmi ja go uwielbiam i on też

- No to dobrze kochany, idź zrób lekcje -powiedziała a ja od razu poszłem je robić, szybko się z tym wyrobiłem bo z angielskiego byłem dobry ale na odrabianie matematyki poczekam aż przyjdzie korepetytor.

( Mam pojebany pomysł )

Szybko pobiegłam z powrotem na dół i czekałem w salonie aż przyjdzie Vincent. Po niecałych 15 minutach do domu wszedł Vincent i nawet się nie przywitając skierował się od razu do swojego pokoju.

- CZEŚĆ VINCE!!! - krzyknąłem za nim a on tylko się odwrócił i nic nie odpowiadając znowu skierował się do góry

- Vince bądź dla niego miły. - powiedziała mama wchodząc do salonu widząc te scenę

- Ta, cześć - odpowiedział zimnym tonem. Był taki zawsze więc dali się przyzwyczaić. Od razu gdy odpowiedział uśmiechnąłem się szeroko a w oczach zapaliły mi się iskierki radości, mama widząc to też się uśmiechnęła ale Vince już zniknął...

I dobrze kochanie tu was zostawiam.. ponieważ nie chce mi się już dalej tego pisać. Ale oczywiście będą rozdziały. Ale że tak dawno nie było to dam wam tutaj ten kawałek nooo.

Miłego czytania

I piszcie pomysły ludzie kochani---------

*Will Monet* Historia Życia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz