Rozdział 1

86 7 63
                                    

Ohayo! ⚠️ W tym rozdziale będą trochę przekleństw, więc no, nie czytajcie jeśli nie chcecie! To mój pierwszy rozdział i opowiadanie o Ereri, chociaż dawno miałam na to ochotę. Jeśli coś zjebię, to proszę mnie nie wińcie! :) 

Levi Ackermann POV:

Otworzyłem powoli oczy, nie wiedząc co się właśnie stało. "Huh? Gdzie ja jestem?" powtarzałem tę myśl jak idiota. Ujrzałem przed sobą znajome i wrogie twarze. (Jakby co, Levi narazie nie ma amnezję). Próbowałem się podnieść. Bezskutecznie. Spojrzałem na nich ze wściekłością i obiecałem sobie że ich zabiję, bo okazało się, że mnie przykuli do ściany. Nie mogłem się ruszyć nawet o centymetr. Uśmiechnęli się do mnie z drwiną na twarzy. 

- Uduszę was - powiedziałem spokojnie, a zarazem z furią do komandora Magatha i innych Mareńczyków. 

- Ciekawe jak - odpowiedział kpiąco komandor Magath. - Chyba prędzej  zgwałcę cię, niż ty nas zabijesz w tym stanie i momencie.

Po tych słowach zamarłem z otwartą gębą. Spojrzałem na nich z niedowierzaniem i potem zacząłem się śmiać jak psychopata. Oni se ze mnie żartują. Wiem że to do mnie nie podobne ale czasem mi też potrzeba śmiech dla "zdrowia". 

- Wy pierdolone Mareńczycy nawet mnie nie tkniecie przez szmatę, tym bardziej ja - splunąłem im na twarz i dalej śmiałem się dziwnie. 

Jednak zaraz ktoś dał mi pięścią w twarz, przez co mój śmiech zamarł natychmiastowo. Poczułem jak jakaś metaliczna ciecz spłynął mi po twarzy i kapał mi na ubrania. Komandor Magath rozkazał coś żołnierzowi, który spojrzawszy na mnie z przerażeniem czmychnął jak najszybciej z mojej klatki. 

- Dostałeś z swoje - powiedział zimno mężczyzna (Magath). - Zawsze taki samotny, porzucony przez przyjaciół i znajomych. 

- Pieprz tak dalej, ty skurwysynie i tak mnie nie obchodzi co taki jebany Mareńczyk jak ty masz do powiedzenia - odpowiedziałem obojętnym tonem. 

Magath wyglądał jakby miał wybuchnąć z frustracji, co dało mi ponurą satysfakcję. Ten chuj nawet nie wiedział, że mam głośnik w jednej kieszeni, co oznacza, że Oddział Zwiadowców znajdzie mnie bez problemów. Komandor mruknąwszy coś do tej suki, Yeleny, wyszedł na zewnątrz. 

Po chwili milczenia syknąłem do niej:

- Zdradziłaś nas, co nie, ty pizdo? 

- Cóż, nigdy nie powiedziałam że was nie zdradzę - odpowiedziała z głupim uśmieszkiem na twarzy Yelena.

- Kurwa - mruknąłem cicho ze złości. 

Wrócił w tym samym momencie ten sam żołnierz, który wyszedł wcześniej z "mojego" miejsca. W rękach trzymał butelkę jakiegoś jadowicie zielonym płynem. Na plakiecie jest napisane coś na "a", ale nie widziałem zbyt dokładnie, ponieważ żołnierz podszedł szybko do Yeleny i podawszy butelkę kobiecie, wyszedł szybko zostawiając nas samych. Yelena podeszła do mnie bliżej. Wzdrygnąłem się mimowolnie gdy dojrzałem złowrogi uśmiech na jej twarzy. Kiedy była przy mnie już bardzo blisko, odkręciła korek od butelki i przytknęła ją do moich ust. 

- Wypij to - rozkazała mi cichym głosem.

W jej oczach widziałem podniecenie i szaleństwo. Byłem wtedy pewien, że ta kobieta nie była zdrowa na umyśle. 

- W twoich snach - prychnąłem pewnie, chociaż się tak nie czułem. 

Żółto-włosa natychmiast uderzyła mnie w brzuch, co spowodowało u mnie otwarcie moich ust i straszliwy ból w środkowej partii ciała. Skorzystała w tym momencie mojej nie uwagi i od razu wlała zawartość butelki do mojej gęby i zmusiła mnie, żebym wypił ten cholerny ciecz. Kaszlałem po tym, ponieważ ta substancja strasznie drapała mnie w gardle. Spojrzałem na nią spode łba i chciałem rzucić coś ostro, ale nie zdążyłem, bo poczułem jak kręci mi się w głowie.

Zapytałem tylko słabo:

- Co to było? 

- Substancja, która powoduje amnezję - odpowiedziała mi prosto z mostu. 

Po chwili, dotarło do mnie co właśnie powiedziała. Zaczekaj, co?! 

- Powoduje amnezję?! - wrzasnąłem i zacząłem się wyrywać, jakby to mogło mi pomóc w kryzysowej sytuacji.

Ta suka spojrzała na zegarek na jej ręce i poinformowała mnie:

- Za minutę stracisz świadomość.

Nie pocieszyło mnie ten wiadomość, bo jeśli stracę świadomość to amnezja nastąpi po moim przebudzeniu. Poczułem nagle senność. O nie, o nie, o nie! Powoli zamknąłem oczy, a ostatnie co widziałem to Yelena, która powiedziała:

- Słodkich snów, Ackermann. 

I wtedy utraciłem świadomość. 


*************

Jak mi poszło? Wiem, jeszcze nic nie zaszło, ale nie mogę zrobić wszystkiego naraz. Muszę napisać początek, co nie? W każdym razie, mam nadzieję że wam się spodobało! 

Sayonara (dowidzenia/pa)! 

Yitako


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Amnezja /Ereri (Eren x Levi)\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz