Rozdział 11

31 4 30
                                    

Ohayo! Dzisiaj znowu będzie jeden rozdział! Jestem teraz dosyć zajęta, ale co jakiś czas, będę wstawiała co nowsze rozdziały w tej książce. Będę próbowała publikować każdego dnia. Mam nadzieje, że będzie wam się podobało to to na dole, XD.

*********

Eren Jaeger POV. 

Zaczynam się na poważnie martwić, bo nigdzie nie widać miziołka, chociaż zaraz słońce zajdzie. Gdzie on w ogóle się podziewa? Uciekł? Nie, to nie ma sensu, przecież nie chcieliśmy go skrzywdzić. Doniósł na nas? Możliwe, chociaż jestem pewien że to nie zrobił, bo nie miał przy sobie nadajnika, czy coś. W sumie nie sprawdzałem tego dokładnie. Westchnąłem z powodu naszego położenia. Zaginiony Levi, który ma amnezje. Niezbyt fajne połączenie. Jeszcze jest jedna opcja. Spojrzałem na tajemniczy las. Tak. Nie chciało mi się wierzyć w dwa pierwsze opcje. Pewnie siedzi se w lesie i pali, czy coś w tym stylu. "Pożyczyłem" bez informowania właściciela, dębowy łuk. Skierowałem na dróżkę pomiędzy krzewami i stanąłem na chwilę w zamyśleniu. Ale coś mi tu nie grało. Ten las wygląda na bardzo opuszczony. Fakt, że jest bardzo bujna, ale wydaje mi się zbyt cicha. Tylko nieliczne ptaki tam poćwierkają, a tak w ogóle, to prawie nic nie słychać stamtąd. Złowrogi dreszcz mnie przeszedł, gdy zdałem sobie sprawę, że ten las może być niebezpieczniejszy od jednego tytana. 

- "Błagam żeby Levi'owi nic się nie stało" - pomyślałem rozpaczliwie.

**********

Levi Ackermann POV.

Obudziłem się kiedy poczułem się trochę przyduszony i że brakowało mi powietrza. Poczułem że uścisk na mojej piersi coraz bardziej mnie dusi więc próbowałem zepchnąć ciężkie coś ze mnie. Jednak oślizgły rzecz, albo raczej stworzenie ani drgnął. Szybko otworzyłem oczy i ujrzałem nad sobą dużego gada, z dużymi kłami i hipnotyzującymi ślepiami. Krzyknąłem ze zgrozą i zacząłem się szamotać z wężem. Wąż miał nade mną przewagę, gdyż był nienaturalnie duży i śliski. Nie mogłem utrzymać go w jednej ręce i zostawało mi jedynie walczyć o każdy oddech. Nieoczekiwanie, wąż skręcił i wychylił szyję w kierunku mojej szyi. Przerażony chciałem go zatrzymać z zamkniętymi oczami, jakby to dałoby radę komukolwiek. Usłyszałem świst. Jednak nic się do mnie nie zbliżyło, tylko lekko oklapł, luzując uścisk. Otworzyłem ostrożnie swoje oczy i ujrzałem, jak nieźle przestraszony Eren biegnie w moją stronę z łukiem i strzałami w rękach (nie wiem gdzie ich wsadził, więc mnie nie pytajcie). Potrząsnął mnie mocno, łapiąc mnie za ramiona i szybko wylała się z niego lawina słów:

- Ten wąż cię nie ugryzł? Nic cię nie boli? Dasz radę wstać? 

- Oi, wolniej bo pęknie mi czaszka z tempa - zaśmiałem się z powodu jego głupoty. - Nic mi się nie stało - dodałem po chwili, gdy już sprawdziłem dokładnie własne ciało. 

- Uff - westchnął z ulgą Eren. - Wracajmy, bo oni będą się zastanawiać gdzie się podzialiśmy. 

Zgodziłem się, bo byłem strasznie zmęczony i chciałem zasnąć w miękkim pościelu, a nie w lesie, w którym są węże. Zauważyłem że Eren był strasznie nerwowy i co chwilę patrzył z lękiem na drzewa i otoczenie. Ruszyliśmy z powrotem, ale widząc zaniepokojonego Erena, który prawie wyskoczył ze skóry z powodu szelestu, zapytałem zirytowany:

- Co ci jest? 

- Nie wiem o co ci chodzi - mruknął brunet wymijająco.

- Tch... - prychnąłem niezadowolony z odpowiedzi. - Nie wierzę ci. 

- Nie proszę cię o to - odpalił natychmiast Eren. 

- Mam to w dupie - powiedziałem w odpowiedzi, zostawiając go zszokowanego trochę zza mną. - Co jest, zapomniałeś języka w gębie? - dodałem po chwili, gdy zrównał ze mną, ale nadal milczał. 

- Nie, tylko nie zmieniłeś się pod kilkoma względami - powiedział wzruszając ramionami. 

- Tak? - wzruszyłem również ramionami. - I co? 

- Nic - powiedział szczerze, chyba. 

Zmilczałem i przyśpieszyłem kroki. Już zmrok i bardzo chciałem dotrzeć już do ich obozowiska. 

- "Na szczęście przybył tutaj, albo bym umarł przez tego węża" - pomyślałem z nie małą ulgą i wdzięcznością, co jest do mnie nie podobne. - "Cóż, człowiek zmienia się z czasem" - pomyślałem wtedy, ale okazało się po dalszych wydarzeniach, że po raz pierwszy się pomyliłem.

************

Późno skończyłam to opowiadanie, sorki. A teraz, proszę się nacieszyć tym fanartem! Nwm dlaczego, ale tutaj Eren ma żołte oczy, nwm czy zrobiono celowo czy nie chcący, ale cóż, takie życie się mówi.

Sayonarka i Oyasumi (dobra noc) <3 

Sayonarka i Oyasumi (dobra noc) <3 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Amnezja /Ereri (Eren x Levi)\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz