Hellow! Co do tego zdjęcia na górze, podoba wam się? Dobra, pora na czytanie!
Levi Ackermann POV.
Baka (idiota/głupek). Baka. BAKA! Tarzałem się w własnej pościeli, kiedy ten sobie chrapał w najlepsze. Nadal mnie zawstydzało na myśl, że ten przycisnął mnie jak worka z kartoflami do ziemi z łatwością. Najgorsze, wtedy nie mogłem zaprotestować, co dopiero ruszyć się. Co za chuj. Jednak, o dziwo sobie przypomniałem niektóre chwile, spędzone z odziałem zwiadowców. Na przykład kiedy mieliśmy to polowanie, kiedy musieliśmy razem sprzątać jedno z opuszczonych zamków za murem Sina i dużo innych. Jednak nie przypominam sobie swoje życie przed dołączeniem zwiadowców. Przypomniałem sobie poległych ludzi z wojny, nasza grupka, te zdradliwe szczury (Annie, Reiner i Bertoldt) i pamiętam i wiem dokładnie swój odział. Ale nic o sobie.
- "Ten zjeb mi pomógł" - pomyślałem z niedowierzaniem. "Chyba".
Ułożyłem się troszkę wygodniej. Tak, zdecydowanie nie podoba mi się moje położenie. W połowie wiem co się dzieje, a w połowie nie. Nie wiem nic o sobie, ale dużo o innych. Cholernie dziwna sprawa. Tak rozmyślałem, aż nastąpił wschód słońca. Byłem już bardzo senny, ale jak zawsze ktoś musiał mi przeszkodzić swój sen, gdyż Armin wszedł do naszego namiotu.
- Och, już nie śpisz, kapralu Levi? - zapytał skrępowany Armin.
- Nie, nie zasnąłem przez całą noc, gdyż ta świnia chrapała tak głośno, że nie dało się zasnąć - sarknąłem, jak to miałem w zwyczaju.
- Uh, to ja już pójdę - powiedział zaskoczony Armin i wyszedł z czymś w ręce.
- Nikt cię nie zatrzymuje - mruknąłem pod nosem.
Spojrzałem na zegarek. Heh, nie zasnąłem nawet na 5:53! Nie spodziewanie zaburczało mi w brzuchu. Przypomniałem sobie, że wczoraj nie zjadłem obiadu i kolacji. Czas znaleźć coś do zapchania gęby. Wyszedłem na zewnątrz, zostawiając zaspanego susła (Eren). Światło dzienne było tak mocne, że musiałem zmrużyć swoje oczy, żeby ich nie uszkodzić. Mrużąc oczy szedłem z zamiarem znalezienia Hanji, a ta jakby na zawołanie dosłownie wyrosła tuż obok mnie.
- Idę do miasta - poinformowałem ją. - Nie zatrzymasz mnie, a jeśli zatrzymasz, to będziesz miała na sumieniu morderstwo.
- Hmm? - nie zrozumiałam okularnica.
- Umrę z głodu - powiedziałem, przewracając oczami.
- Tak, możesz pójść - zgodziła się kobieta. - Weź coś dla wszystkich - wyjęła z kieszeni sakiewkę z pieniędzmi i podawszy woreczek, ponownie gdzieś zniknęła.
Wyruszyłem natychmiast, ponieważ mój brzuch domagał się jedzenia, co nie mogłem zignorować. Po drodze usłyszałem znajomy mi głos, który mnie wołał:
- Levi, zaczekaj na mnie!
Odwróciłem się napięcie i ujrzałem Zjadaczkę Ziemniaków, która machała rękoma jak szalona. Biegła razem z Conniem, który siedział jej na ogonie i już sapał jak koń. Dobiegła do mnie po kilku sekund, a zaraz za nią Łysol.
- Co jest? - zapytałem niecierpliwie.
- Idziemy z tobą - oznajmiła bordowo-włosa.
- Hmm? - zdziwiłem się, nie tylko ja, gdyż Connie zrobił wielkie oczy. - Nic mi o tym nie wiadomo. Wracajcie natychmiast.
- Ale... - nie dokończyła, bo Connie zasłonił jej jadaczkę ręką i przepraszając mnie, uciekł razem z Sashą.
Wróciłem do wędrowania między uliczkami i wreszcie ujrzałem mój smakołyk (jakby co, nie wiem co lubi jeść, więc zmyślam), soba (danie japońskie z beżowym makaronem)! Kupiłem dziesięć pakunek na wynos, zapłaciłem i wróciłem do obozowiska. Ciekaw jestem, czy żołnierze Magatha mnie teraz szukają. Mam nadzieję że nie, bo mogę zostać ponownie pojmany.
- Och, Levi wrócił z jedzonkiem! - zawołała Sasha, śliniąc się cała.
- Dla ciebie nie ma - powiedziałem. - Nie waż ukraść moje śniadanie - dodałem, bo wiedziałem co ta dziewczyna może zrobić, jeśli zgłodnieje.
- Skąd wiesz że ona czasami zwędza innym żarcie? - zapytał zaskoczony konio mordy.
- Wrócił mi część wspomnień z życia - oznajmiłem obojętnie.
- COOOOOOO?!!!! - wszyscy zapytali chórem. - DLACZEGO NAM NIE POWIEDZIAŁEŚ??!!!!!
- Bo uznałem że będziecie się tak zachowywać - powiedziałem z niesmakiem. - Jak zawsze reagujecie za wolno.
- Oho, wrócił stary Levi! - powiedziała uradowana Hanji, zbliżając się do mnie.
- Stary? - zażartowałem, gdyż wiedziałem o co jej chodzi. - Nie jestem aż taki stary, jestem tylko o jeden lat starszy.
- Oj, masz rację - zgodziła się Hanji ze śmiechem.
Podzieliłem się z nimi swoim łupem, potem Hanji poprosiła mnie, żeby obudził tego leniucha, co spowodowało u mnie nie pewność. Zwlekałem i mówiłem, że muszę coś zrobić, ale ta okularnica nalegała i powiedziała, że zaraz jedzenie wystygnie, jeśli nie wstanie. Jakby mnie to obchodziło. Próbowałem pójść tam jak najwolniej, ale chyba sam bóg chciał mi zrobić na złość, bo po minionej rozmowie z Hanji, prawie natychmiast znalazłem się przed naszym namiotem. Przełknąłem głośno ślinę, doprowadziłem siebie do porządku i wszedłem do namiotu.
********
Tutaj kończę. Obiecuję że następny będzie dłuższy. A teraz, zamiast fanarcika, będziecie mieli mema.
Sayonara <3
CZYTASZ
Amnezja /Ereri (Eren x Levi)\
FanfictionUwaga ! ⚠️ 1. W niektórych rozdziałach będą 18+ wydarzenia 2. Są wulgaryzmy 3. To jest powiązane z LGBTQ Levi został porwany przez Mareńczyków i oni coś mu zrobili, przez co zapomniał wcześniejsze życie. Podpowiedzieli mu że ludzie z Paradis go wyr...